25. Imbir

258 14 19
                                    

Mikołaj otworzył oczy, ponieważ usłyszał swój budzik dzwoniący z salonu. Spojrzał w lewo i zobaczył tam leżącego na nim Wardęgę. Nie chciał go budzić. Jednak wiedział że jak sam go nie obudzi, to zaraz się obudzi przez dzwoniący budzik.

Lekko podniósł dłoń Wardęgi i wyślizgnął się z jego uścisku. Mikołaj usiadł na brzegu łóżka, aż nagle usłyszał mruczenie Sylwestra. Odwrócił głowę, i zobaczył Sylwestra leżącego już po drogiej stronie łóżka. Teraz już na spokojnie wstał z materaca i wyszedł z pokoju. Skierował się w stronę kanapy na której brzmiał dzwonek. Wyłączył go i już miał wracać do Wardęgi, kiedy nagle za nim znów odezwał się dźwięk telefonu. Spojrzał na wyświetlacz i zobaczył numer cioci. Odebrał i już po chwili w słuchawce rozległ się krzyk.

-MIKOŁAJ!- Mikołaj zacisnął oczy i zakrył ucho przy którym nie trzymał telefonu.

-Tak mam na imię ciociu- powiedział Mikołaj i otworzył oczy.

-GDZIE JESTEŚ?!- było słychać że ciocia serio się martwi.

-U Wardęgi- powiedział bez zastanowienia.

-Co!?- ciocia lekko przyciszyła głos, jednak dalej krzyczała- Myślałam że jak już to jesteś u swojej dziewczyny!

Ta jasne...

-Ciociu ja...- Mikołaj spróbował coś powiedzieć jednak ciocia mu przerwała.

-ŻARTY SOBIE ZE MNIE ROBISZ!? Mogłeś chociaż napisać że nie wracasz do domu!

-Wiem wiem, przepraszam- Teraz zrobiło mu się trochę głupio.

-Heh no dobra... coś chciałeś mi powiedzieć, o co chodzi?- spytała już spokojna.

-Em- Mikołaj postanowił powiedzieć cioci prawdę- Wiesz bo... ja byłem u Wardęgi bo- Nagle poczuł czyjeś dłonie na jego tali. Po chwili te dłonie oplotły się wokół Mikołaja, a na szyi zaczął czuć przyjemny, ciepły oddech.

-Bo?- spytała ciocia po dłuższym czekaniu na dokończenie zdania.

-Bo...- Mikołaj znów przestał mówić kiedy poczuł miłe muskanie ust Wardęgi na jego szyi.

-Mikołaj wszystko dobrze?- spytała ciocia.

-T—Tak- wymamrotał Mikołaj zaciskając dłoń z rozkoszy- Musze kończyć!-powiedział i szybko się rozłączył.

Rzucił telefon na kanapę i odwrócił się do Wardęgi. Spojrzał na niego zirytowanym spojrzeniem, na co Sylwester odpowiedział uśmiechem. Złapał policzki Mikołaja, za to Konopki złapał za kołnierz koszulki Wardęgi.

-Specjalnie to zrobiłeś- Powiedział Mikołaj na co Wardęga się zaśmiał.

-Może- powiedział i pocałował Mikołaja w czoło.

-Chciałem porozmawiać z ciocią- powiedział Mikołaj

-Oj przestań- powiedział Wardęga.

-Heh...Chyba nigdy jej nie powiem już prawdy- powiedział Mikołaj i przyłożył swoje czoło do czoła Wardęgi.

-Spokojnie, niedługo wyjedzie i nie będziesz się już tym martwił.

-Owszem będę!- powiedział Mikołaj i ruszył do kuchni- Będą mnie ciągle męczyć wyrzuty, i myśl o tym że ciocia żyję w bańce moich kłamstw...- Mikołaj oparł się o blat i złapał za głowę- Boże zabiło by mnie to.

Wardęga wszedł do kuchni i podszedł do Mikołaja. Stanął przed nim i złapał jego dłonie. Pocałował je i przybliżył sie do niego jeszcze bardziej.

-Za bardzo się przejmujesz- powiedział Wardęga.

-Wardęga ale zrozum że nie chce okłamywać starszej kobiety!- powiedział Mikołaj i odsunął Wardęgę.- To jest jednak moja rodzina i powinna znać prawdę! Po co ja w ogóle ją okłamałem?!

|Enemies to lovers| ~Konopskyy x Wardęga~Where stories live. Discover now