47. Adopcja

242 16 80
                                    

Wardęgę obudził płacz dziewczynki. Nie zdążył otworzyć oczu, gdy poczuł jak brunet na jego ciele, jak na zawołanie wstaje. Słyszał kroki Mikołaja, i płacz dziecka. Dźwięki te oddalały się w stronę kuchni. Otworzył powieki i spojrzał na kuchnię znajdującą się prawie obok kanapy. Widział Mikołaja odwróconego tyłem do niego. Próbował uciszyć na chwilę dziewczynkę.

Wardęga podniósł się do siadu, i zaczął rozmyślać nad swoim życiem. Skończył ze swoim narz...chłopakiem u niego w domu, razem z obcym dzieckiem. Nagle płacz ucichł, na co Wardęga odrazu zareagował.

Nawet nie zauważył kiedy na serio zaczął przejmować się zdrowiem, i bezpieczeństwem tego dzieciaka. Kiedy ucichło poczuł stres, i zaczął się martwić że coś się stało. Jednak kiedy zobaczył Mikołaja który trzyma dziewczynkę na rękach, i zaczyna ją karmić, serce mu się po prostu rozpuściło.

Teraz już wiedział co czuję Mikołaj, kiedy to on bawi się w tatusia.

Jednak po chwili oczarowanie zniknęło, kiedy dziecko nie chciało jeść. Mikołaj posmutniał, i widocznie pomyślał że jest koszmarnym opiekunem.

Nagle Mikołaj zniknął z dziewczynką w łazience, dalej nie zauważając Wardęgi, który wpatrywał się w nich przez cały czas. Widocznie Mikołaj również martwił się o dziewczynkę. Po jakiś dziesięciu minutach wrócił, i był strasznie zmartwiony.

-Co się dzieje?- spytał Wardęga i wstał z kanapy kierując się w ich stronę.

-Zrobiłem już wszytko- powiedział Mikołaj i spojrzał z żalem na Wardęgę. Dziewczyna dalej płakała- Przewinąłem ją, próbowałem nakarmić, uspokajałem, próbowałem aby jej się odbiło nawet, i nic nie pomaga.

Wardęga zabrał z rąk Mikołaja dziewczynkę, i przejrzał ją dokładnie.

-Kochanie co się dzieje?- spytał a dziewczynka znów krzyknęła- Nie płacz słońce- powiedział i przytulił dziewczynkę.

Konopskiego rozczulała opiekuńczość Wardęgi. Mógł by patrzeć jak zajmuje się dziećmi przez godziny a nawet tygodnie.

Czy to jakiś nowy fetysz?

Wardęga próbował również odbić dziewczynce, jednak na nią nic nie działało. Wardęga zmartwiony znów obejrzał dziewczynę. Mikołaj oparł się o ramię Wardęgi.

-Jestem tragiczny- stwierdził Mikołaj

-Nie tu nie chodzi tym razem o ciebie, ja sam nie w—

Dziewczynka przerwał im płaczem. Wardęga zobaczył na twarzy dziewczynki pojawiające się rumieńce. Przyjrzał się jej oczą. Były zaszklone, jednak nie wiedział czy to od płaczu, czy jest coś na rzeczy.

Dotknął ostrożnie jej twarzy, i poczuł że dziewczynka jest cała rozpalona.

-Cholera- powiedział a dziewczynka zaczęła łkać.

-Co się dzieje?- spytał lekko spanikowany Mikołaj.

-Ma gorączkę- powiedział Wardęga i usiadł na kanapie- Proszę cię sprawdź co robić.

Mikołaj złapał za telefon, i zaczął szukać sposobu aby zbić gorączkę Róży. Wardęga uciszał dziewczynkę.

-Ciii, spokojnie- mówił i lekko podrzucał dziewczynkę w swoich ramionach- Uspokój się, zaraz będzie dobrze- przytulił dziewczynkę.

Mikołaj przegryzł dolną wargę. Jednak po chwili się opamiętał, i odwrócił się od Wardęgi. Naprawdę za dobrze działa na niego jego ojcowski wygląd w tej sytuacji.

Zaczął przewijać stronę, a po chwili zaczął czytać:

-Jeżeli u niemowlaka pojawi się gorączka, doskonałym sposobem na jej zbicie jest podanie paracetamolu.

|Enemies to lovers| ~Konopskyy x Wardęga~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz