36. Balkon

228 15 104
                                    

- Jak to przyjechała?!- Marta nagle wytrzeźwiała- JAK TO CIOTKA!

-Nie wiem! Ale wiem że zatrzymywała się u moich rodziców- Mikołaj ze wzrokiem pełnym współczucia spojrzał na kuzynkę która właśnie zobaczyła stojącą w drzwiach do sali straszą kobietę.- Może przyjechała z nimi?

Kiedy ciotka zobaczyła dziewczynę w ślubnej sukni, szeroko się uśmiechnęła i podeszła do Marty.

-Kochana Martunia!- powiedziała i pocałowała Martę w policzek.

-Hej ciociu- powiedziała i sztucznie się uśmiechnęła.

-Jak ja się cieszę że ty wzięłaś ślub kościelny!- powiedziała na co Marta jeszcze bardziej zbladła- Chociaż z ciebie coś wyrosło- powiedziała dalej uśmiechnięta.

Mikołajowi super słuchało się tych wszystkich słów, ze świadomością że Marta tak naprawdę jest niewierząca, a ślub wzięła cywilny.

-Ciociu em... może chcesz się zobaczyć z Leo?- spytała a ciotka złapała dziewczynę pod rękę.

-Zaraz... Leo?- spytała i zatrzymała się.- Jaki Leo?

Mikołaj lekko się odsunął, bo ciotka nawet nie zwracała na niego uwagi. Kiedy zrobił cztery kroki do tyłu, poczuł jak na kogoś wpada. Odwrócił się i zobaczył Sylwestra.

-Co ona tu robi?- spytał Sylwester i objął Mikołaja od boku w tali.

-Nie wiem ale jest strasznie do tyłu, co do informacji o partnerze Marty- powiedział i obydwoje przyglądali się sytuacji.

Marta stała przez chwilę w ciszy i patrzyła na ciocię z góry.

-No... mój mąż...Leo- powiedziała.

-Co to za imię?- spytała ciotka i otworzyła torebkę- Poza tym co ty taka wymalowana- ciotka wyciągnęła z torebki wilgotną chusteczkę i prawie przetarła twarz Marty

-Nie!- odsunęła rękę cioci i westchnęła głęboko- Ciociu nie przesadzaj.

Mikołaj prychnął lekko, przez co wzrok cioci skierował się na Mikołaja. Nagle zebrało jej się na mówienie.

-Boże Mikołaj jak ty schudłeś!- powiedziała i podeszła do nich.

Marta spojrzała na Mikołaja ze wzrokiem współczucia, i skierowała się w stronę rodziców Mikołaja.

- Ty coś jadłeś ostatnio?- spytała i obejrzała Mikołaja.

-Tak ciociu, jadłem- powiedział i złapał nadgarstki cioci aby się uspokoiła.

-Jaki ty blady!- powiedziała i złapała policzki Mikołaja- Ty go wogule karmisz tam u ciebie?

-Tak karmie- powiedział Wardęga z poważnym wyrazem twarzy- Jak widać żyje, więc nie głoduje.- Wardęga odwrócił się razem z Mikołajem, i odeszli.

Mikołaj zauważył jak zabolało to Wardęgę, więc przezornie spytał.

-Wszystko dobrze?

-Tak- powiedział jednak dalej się nie uśmiechnął.

Mikołaj idąc po prawej stronie, złapał lewy policzek Wardęgi i pocałował go w policzek. Wardęga odwrócił głowę do Mikołaja i się uśmiechnął. Oboje złożyli swoje pocałunek i znów weszli na główne miejsce imprezy.

Obydwoje usiedli na swoich miejscach. Wardęga otworzył wino stojące obok, i nalał je sobie do kieliszka.

-Mam prowadzić auto?- spytał Mikołaj.

-Jak byś mógł- powiedział Wardęga i wziął łyk alkoholu.

Te pogawędkę jednak przerwała Marta, razem z rodzicami Mikołaja, i z ciotką. Rodzice Mikołaja, razem z ciotką usiedli na przeciwko chłopaków. Marta stała nad nimi, aż po chwili powiedziała.

|Enemies to lovers| ~Konopskyy x Wardęga~Where stories live. Discover now