9. Kanapa

362 13 53
                                    

Chciałam jeszcze raz wspomnieć, że nie chcę nikogo urazić tym rozdziałem, i proszę traktować ich jako zwykle postacie, a z resztą jak tam se chcecie :3 i ostrzegam rozdział ma masę cringu...serio

Kiedy weszli do domu Mikołaj bez ściągnięcia
płaszcza opadł za kanapę. Był zmęczony, i to tak jak by przebiegł maraton, choć tylko przeszedł parę kilometrów. Te emocje kosztowały go wiele energii. Kiedy Wardęga oparł się o ścianę aby widzieć Mikołaja, wpatrywał się w niego, jak by miał go widzieć ostatni raz w życiu. Mikołaj odwrócił głowę w jego stronę. Odwrócił się w stronę Wardęgi, na co chłopak usiadł obok niego.

-Jak się trzymasz?- spytał i złapali się za dłonie leżące na oparciu.

-Spoko, dzięki za wsparcie - powiedział i położył głowę na oparcie- To miało pójść zupełnie inaczej

-Nie przejmuj się tym- również oparł głowę o oparcie- Po czasie to zaakceptują, przecież jesteście rodziną- powiedział z pełną świadomością, o rozmowie którą przeprowadził z ojcem Mikołaja przed ich odjazdem.

-Mam nadzieje- zaczął ściągać buty, których nie zdjął przy wejściu do domu.

***

Mikołaj stał przy kuchni i gotował kolacje. Rzadko to robi, jednak dzisiaj umówił się z Sylwestrem. Chciał to już zrobić dwa tygodnie temu, bo znów zaczęli się burzyć na temat pierwszego wywiadu, który swoją drogą był gówniany. Chciał tez wynagrodzić Wardędze wsparcie. Kiedy stał przy kuchence rozmyślał nad tym jak bardzo się zmienił po pierwszym pocałunku z Sylwestrem. Jednak jego rozmyślenia przerwał dzwonek telefonu. Konopskyy nie zobaczył nawet kto dzwoni, jednak pierwsze co mu przyszło do głowy, to fakt że najbardziej prawdopodobne jest, że dzwonił do niego Wardęga.

-Halo?- przystawił telefon do ucha, przytrzymując go ramieniem- Jedziesz już?

-Słucham?- usłyszał głos swojej mamy w słuchawce

-Oh em... przepraszam mamo, myślałem że dzwonił Syl...- zawahał się nad ostatnim słowem- Coś się stało?

- Mam nadzieje że pamiętasz naszą rozmowę- powiedziała, a Mikołaj usłyszał dźwięk kanapy

-Niestety- pomyślał Mikołaj - Tak- odpowiedział

-Wiesz, może chciał byś- Mikołaj usłyszał westchnienie mamy w słuchawce- Wyjaśnić to...i przyjechać do nas?

Mikołaj milczał przez chwile. Nagle przestał robić wszystko co teraz robił.

-Więc?- po tym pytaniu zorientował się jak długo milczy

-Dobrze- odpowiedział a po chwili zaczął żałować wyboru

-Tylko proszę- kiedy Mikołaj miał się rozłączyć, jego mama zaczęła jeszcze mówić- Przyjedź bez swojego- po chwili ciszy dodała- Chłopaka?

-Chłopaka- potwierdził już powili zaczynając się denerwować

-Tak...dokładnie- znów zapadła niezręczna cisza- Mam nadzieje że przyjedziesz. Przyjedź we wtorek o 18. Przyjadą do nas nowi sąsiedzi, razem z ich córką, i nie chcę żeby widzieli, że syn którego im przestawię- Mikołaj dopowiedział sobie w głowie dalszą część- Wyjaśnimy to sobie u nas, poznasz się z ich córką, i mam nadzieje że po tym spotkaniu już wszystko się naprostuje.

|Enemies to lovers| ~Konopskyy x Wardęga~Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang