💗50. Tak czy nie?💗

215 15 108
                                    

-Filip nie mam czasu- powiedział Wardęga i zamknął za sobą drzwi do sypialni Mikołaja.

-Nie masz czasu? A co takiego ważnego robisz?- Spytał zza telefonu Yoshi.

Wardęga spojrzał na siebie. Stał bez koszulki, i dalej czuł pocałunki Mikołaja na jego szyi. Przełknął ślinę, i zaczął myśleć nad wymówką, której Filip nie połączy z żadną brudną myślą.

-Zajmuje się czymś- powiedział Wardęga, i po chwili żałował swojej odpowiedzi.

-Zajmujesz się organizowaniem waszego wielkiego dnia? Czy zajmujesz się Mikołajem w jego salonie?- spytał Filip i zaczął się śmiać.

-Przestań- powiedział Wardęga i podszedł do dużego lustra stojącego przy szafie Mikołaja.- Pracuje nad sytuacją.

-Ubieraj się i wychodź na dwór- powiedział i znów się zaśmiał- I przestań się przeglądać w tym lustrze.

Wardęga zmarszczył brwi, i odwrócił się. Za oknem zobaczył stojącego przy aucie Filipa. Spojrzał z załamaniem wypisanym na twarzy na Filipa, a ten stojący na dworze tylko zaczął się jeszcze bardziej uśmiechać.

-Przestań podglądać ludzi przez okna- powiedział i zasłonił okno żaluzją- Zaraz wyjdę.

-Mam nadzieję leśny romantyku- odpowiedział Filip i rozłączył się.

Wardęga spojrzał na uśpiony ekran telefonu. Westchnął i złapał za swoje eleganckie ciuchy, w których przyjechał wczoraj do Mikołaja. Przebrał się w nie, i znów stanął przed lustrem. Przejrzał się w nim parę razy, i ruszył w stronę wyjścia z pokoju.

W drzwiach spotkał Mikołaja. Na jego obojczykach widniały dwie malinki. Otworzył teatralnie usta po zobaczeniu Wardęgi. Przejrzał go wzrokiem od góry do dołu.

-Coś nie tak?- spytał Wardęga i złapał jego gołą talię- Podoba ci się jak wyglądam?

-Tak ale kurwa!- powiedział i się odsunął- Czemu się ubrałeś?!- Mikołaj udawał oburzonego.

Wardęga się zaśmiał, i znów podszedł do Mikołaja. Po spojrzeniu mu w oczy, po raz pierwszy w tym dniu poczuł napływający do niego stres. To ona ma zostać jego przyszły narzeczonym...

-Bo to już czas- powiedział Wardęga na co Mikołaj lekko zmarszczył brwi.

-Na co czas?- spytał i uśmiechnął się.

-Uszykuj się, a ja po ciebie przyjadę. Jak będzie już odpowiedni moment, to zadzwonię- powiedział Wardęga i pocałował czoło Mikołaja.

-Dobra- powiedział z ekscytacją w głosie- Czuję że będzie super- powiedział i poprawił kołnierz koszuli Wardęgi.

Wardęga pocałował Mikołaja na pożegnanie. Wyszedł po tym z mieszkania, i skierował się w wtórne Filipa.

-Ile można si—

Nie dokończył kiedy Wardęga wpakował go do jego auta, i sam usiadł na miejscu pasażera. Filip był w dość dużym szoku. Patrzył na Wardęgę z jedną podniesioną brwią, i otworzył wargi aby coś powiedzieć. Poczekał chwilę nie wydając z siebie żadnego dźwięku.

-No co... jedź- wyprzedził go Wardęga.

-Em- Yoshi odpalił auto, i wyjechał spod domu Mikołaja- Co ci się tak spieszy?

-Jak by Mikołaj zobaczył cię przed domem, to cała niespodzianka poszła by się jebać- powiedział Wardęga i otworzył okno auta, ponieważ pogoda zaczęła robić się coraz bardziej cieplejsza.

-No tak- odpowiedział z utkwionym wzrokiem na drodze- może byś mi powiedział gdzie chcesz zacząć randkę?- spytał Yoshi.

-Raczej podjadę tylko kawałek, chciał bym się z nim przejść przed tym wszystkim- powiedział- Jedź teraz w lewo.

|Enemies to lovers| ~Konopskyy x Wardęga~Where stories live. Discover now