55. Konsekwencje

191 13 121
                                    

Mikołaj zapukał do drzwi i włożył ręce w kieszenie. Chyba za pewnie się czuł z myślą że w domu Kingi może znajdować się Dominik. Po chwili otworzyła im dziewczyna która zaprosiła ich na opicie wspaniałych wieści.

-O Jezu, wszystko dobrze?- spytał Wardęga gdy zobaczył stan dziewczyny.

Dziewczyna stała lekko skulona, a na twarzy miała wypisane zmęczenie i zrezygnowanie.

-Pomóżcie mi proszę- powiedziała i złapała nadgarstek Mikołaja- Nie potrafię ani go wygonić, ani uspokoić.

Mikołaj już bardzo dobrze wiedział o kogo chodzi. Wchodził do tego domu z większą pewnością siebie, bo po zobaczeniu Dominika siedzącego na kanapie, całe uczucie wygasło.

Przypomniały mu się każde pocałunki, każdy dotyk, i każdy stulejarski uśmiech blondyna. Kiedy się zaczął zatrzymywać, ponieważ nie chciał już mieć z nim nic wspólnego, poczuł jak Wardęga złapał jego talię, i zaczął go prowadzić dalej w głąb salonu.

Mikołaj zmarszczył brwi i spojrzał na Wardęgę. Po jego wyrazie twarzy wywnioskował, że Sylwester przejął całą jego pewność siebie. Widocznie jego starszy narzeczony chciał dzisiaj już na zawsze skończyć sprawę z Dominikiem.

-Ooooo!!!! KTO TO DO NAS PRZYSZEDŁ!- krzyknął blondyn trzymając w dłoni stock'a.- Nasz najseksowniejszy brunet!- patrzył na Mikołaja, jednak ten nie odwzajemniał jego entuzjazmu.

Nie dość że debil, to jeszcze stock'a pije.- pomyślał Mikołaj i westchnął w sobie.

-Odłóż to- powiedziała dziewczyna i zabrał mu z dłoni alkohol- I wypierdalasz- wskazała na drzwi, i podała Sylwkowi odebrany alkohol. Wardęga odłożył go na bok.

-Kinia ale przecież już ci mówiłem, że przeprosiłem Mikołaja i wszystko już między nami jest okej- blondyn spojrzał na bruneta i uśmiechnął się do niego- Prawda?

Mikołaj zmarszczył brwi, i poczuł jak wszystkie spojrzenia nagle spoczęły na nim. Otworzył buzię aby coś powiedzieć, jednak nie zdążył.

-No właśnie!- powiedział i podnosząc się złapał nadgarstek Mikołaja- Siadaj i się napijemy

Posadził go obok siebie tak szybko, że Wardęga nie zdążył zareagować. Mikołaj odsunął się od chłopaka, a Sylwek od razu usiadł po lewej stronie bruneta.

Starszy rozłożył rękę aby Mikołaj mógł jeszcze bardziej się odsunąć od blondyna. Ten zmierzył ich wzrokiem, i rozlał do kieliszków kolejny alkohol wyciągnięty spod stołu.

-Nie pije- odpowiedział Mikołaj i odsunął od siebie kieliszek- Poza tym nie pamiętam abyś mnie przeprosił- Mikołaj poczuł dłoń Wardęgi, lekko głaskającą jego bok.

-Oj przestań, przecież chyba cię tym wszystkim skomplementowałem- Mikołaj zmarszczył brwi- A jeśli będziesz chciał to jestem wolny dzisiaj za 15 minut w sypialni Kingi.- nachylił się nad brunetem, a ten jeszcze bardziej się odsunął.

-Wiesz chyba podziękuję, za piętnaście minut to ja mogę stąd wyjść i skończyć z moim narzeczonym w łóżku- Nagle w pokoju zrobiło się cicho, a Dominik skierował wzrok na chłopaka obok.

- Oh...- zmienił wyrwać twarzy na teatralnie zawiedzony- Czyli ten chujek zabrał mi mojego ulubionego YouTubera?- wskazał na Wardęgę.

Mikołaj miał już dość po tych paru minutach siedzenia w ich towarzystwie.

-Japierodle możesz przymknąć mordę- powiedziała Kinga i zabrała mu kolejną butelkę chujowego alkoholu- I zostaw tego jebanego stock'a!

Kinga wyszła z pokoju i poszła wylać płyn do zlewu.
Brunet obiecał sobie, że jeśli ten debil jeszcze raz będzie walił do niego tak zboczone teksty, to wychodzi stąd i już nigdy tu nie wróci.

|Enemies to lovers| ~Konopskyy x Wardęga~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz