Rozdział 6 - Jedyne damskie towarzystwo

528 18 2
                                    

Dzisiaj trochę luźniejszy rozdział. Kolejna nowa postać, tym razem dziewczyna.
Jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście, zapraszam do zostawiania głosów i zostawiania komentarzy jestem bardzo ciekawa waszej opinii.
Buziaki 💋♥️
*****************************

Obudziły mnie jakieś hałasy dochodzące z dołu. Z głośnym jękiem otworzyłam oczy, które niemal od razu oślepiło słońce dostające się do mojego pokoju zza okna, nawet ich nie zasunęłam na noc i teraz mogłam tylko dziękować samej sobie. Przetarłam oczy przyzwyczajając się do światła, sięgnęłam po telefon leżący na stoliku nocnym koło łóżka, dochodziła już dwunasta. Patrząc na to, że wróciłam do domu lekko przed drugą i na szczęście wszyscy już spali więc nie czekały mnie żadne nocne reprymendy, rodzice spali, a Jake prawdopodobnie jeszcze wtedy nie wrócił z imprezy. Czułam się okropnie, wypiłam sporo za dużo na tej imprezie, a skutki jej odczuwałam właśnie teraz. Zwlekłam się z łózka z wielkim trudem, mógł mnie uratować teraz tylko zimny prysznic. Weszłam do łazienki, która była moją prywatną łazienka w pokoju wiec nie musiałam narażać się na spotkanie kogokolwiek na korytarzy w drodze do niej. To był ogromny plus posiadania łazienki przy swoim pokoju. Stanęłam przed lustrem i wyglądałam naprawdę strasznie, nie miałam wczoraj nawet siły zmyć makijażu, który był wielokrotnie poprawiany tego dnia. Czarny tusz wtopił się w skórę pod oczami razem z brokatem, który miałam nałożony na powieki. Nie mogłam mu zaprzeczyć tego, że naprawdę był cholernie wytrwały bo świeciła się cała moja twarz ratując trochę moją szarą i suchą skórę z podpuchniętymi oczami. Przemyłam twarz wodą i wskoczyłam pod dosłownie zimny strumień wody. Było mi tak zimno, że dostałam gęsiej skórki a skóra na moim ciele zaczęła się marszczyć, jednak nie zwracałam na to uwagi. Potrzebowałam tego, a krople zimnej wody zabierały moje myśli od wydarzeń poprzedniego dnia. Zastanawiałam się ile człowiek jest w stanie znieść, aby w końcu stwierdzić, że się poddaje, ile jesteśmy wstanie udźwignąć na swoje barki, żeby prosić o pomoc, czy kiedykolwiek będziemy w stanie poprosić o pomoc. Jeszcze rok Mad, jeszcze trzysta sześćdziesiąt pięć dni i stąd wyjedziesz raz na zawsze. Musisz dać radę. Wmawiałam sobie, że dam rade ale wiedziałam, że to będzie najcięższy okres w moim życiu. Bałam się, cholernie się bałam, bo nie wyobrażałam sobie tego jak to teraz będzie wyglądać. Będziemy siedzieć przy jednym stole i jeść śniadanie i obiad posyłając sobie fałszywe uśmiechy, czy jednak będziemy się olewać, a Jake nie będzie się wpieprzał w to co robię. Tak to najbardziej by mi odpowiadało, jednak wiedziałam że nie odpuści sobie chwil, w których może mi dopieprzyć i pokazać, że to on jest wyżej i może więcej.

Wyszłam z pod prysznica, wysuszyłam włosy nałożyłam masę kremów na twarz chcąc jej wynagrodzić wczorajsze spanie w makijażu chociaż i tak zdawałam sobie sprawę z tego, że to nic nie da, ale lubiłam siebie oszukiwać. Wysuszyłam włosy i zostawiłam je rozpuszczone, nie miałam żadnych planów i musiałam najpierw wybadać sytuacje, ktoś śmie tak hałasować na dole. Dźwięki nadal nie ustały, miałam wrażenie jakby co najmniej ktoś przenosił kanapę na drugi koniec domu. Co wydawało mi się absurdalne. Weszłam do pokoju i ubrałam top na krótki rękaw do tego dżinsowe krótkie spodenki i ruszyłam do wyjścia ze swojego pokoju. Zeszłam krętymi schodami na dół, z których zejście było niemal od razu na korytarz z którego można było mieć pogląd na większość pomieszczeń w domu. Na prawo było kuchnia ze spiżarnią, a z niej można było zajść do łazienki, zaś na lewo pierwsze wejście było do sporego ale to przytulnego salonu, który był pomieszczeniem, w którym najmniej spędziłam w tym domu czasu. Nie byliśmy rodziną, która co niedziele siedzi w salonie i ogląda filmy w telewizji. Każdy był zajęty sobą. Z salonu jak i również z korytarza można było wejść do jadalni. Ostatnie drzwi które prowadziły z holu do pomieszczenia, były niedostępne dla nikogo oprócz ojca. Miał tam swój gabinet, zamknięty zawsze pod kluczem. Byłam tam może dwa razy w życiu jako mała dziewczynka. Częściej wpuszczał tam obcych ludzi niż własną rodzinę. Stanęłam na środku i skierowałam się w stronę salonu, z którego dochodziły te okropne dźwięki. Zobaczyłam Jake, który co prawda nie przestawiał kanapy, ale odsuwał szafkę z pod telewizora i przeszukiwał szuflady. Nie wiedziałam co on wyprawia. Nigdy nie widziałam takiego bałaganu w tym pomieszczeniu o ile w ogóle w całym domu. Mama na punkcie porządku miała bzika i Jake tak samo wiec tym bardziej zdziwiło mnie jego zachowanie. Ciekawe kto to posprząta, życzę mu powodzenia, bo ja nawet nie przyłożę do tego ręki. Nie chciałam w tym uczestniczyć, nie wiedziałam czego szukał, ale na pewno nic co nie przysporzy kłopotów, odwróciłam się na pięcie z zamiarem odejścia i zaszycia się na resztę dnia w swoim pokoju lecz powstrzymał mnie głos brata.

Hope for us | Zakończone |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz