Epilog

651 15 8
                                    

"Kochać to być gotowym zaryzykować

swoje życie dla kogoś innego."

Antoine de Saint-Exupery

Miesiąc później

Scott

Nigdzie jej nie było, przeszukaliśmy każdy zakamarek miasta. Przepytaliśmy wielu ludzi, zniknęła, nie zostawiając po sobie ani jednego śladu. Miałem przed oczami wizje najgorszego, kiedy zrozumiałem co do niej czuje. Kiedy dowiedziałem się, że zna prawdę. Wiedziałem, że nie wróci do mnie. Daliśmy jej czas, aby sobie wszystko poukładała byłem pewny, że zatrzymała się u Sary, ale kiedy do niej zadzwoniłem i dowiedziałem się, że jej tam nie ma. Byłem przerażony, skoro nie u niej to gdzie była. Odchodziłem od zmysłów, jedyne co zostawiła po sobie to list i słowa wylane na papier. To jedyna rzecz, która utwierdzała mnie w przekonaniu, że to wszystko było prawdziwe.

- Halo? – powiedziałem do telefonu odbierając połączenie i przykładając do ucha.

- Wracam właśnie z Nowego Orleanu, byłem na uczelni do której miała składać podanie. Nie kontaktowała się z nimi. Nie wiem Scott, nie wiem gdzie już mam szukać. A co jeśli ona...

- Na pewno nie, to niemożliwe. Mad nigdy się nie poddaje. – przerwałem mu bo nie chciałem dopuszczać do siebie tych myśli. 

Zgłosiliśmy sprawę na policję o zaginięciu Madeline, jednak policja nie mogła nic zrobić, kiedy rodzice złożyli zeznanie, że dziewczyna przebywa u rodziny. Policji to nie interesowało, że kłamali uwierzyli im i zamknęli poszukiwanie. To była wyjątkowo pojebana akcja, niczym z filmów akcji. Znika bez śladu dziewczyna i nikt nie wie co się z nią dzieje. Przecież to nie film, nikt nie znika od tak bez śladu. Coś musiało być nie tak.

- Kiedy wyszła z mieszkania, powiedziała że sie poddała. Była tak cholernie obojętna, że aż mnie to przeraziło. Jakby nagle wyrwano jej serce, kiedy zamykam oczy widzę ją, ja zwariuję przysięgam zwariuje dopóki jej nie znajdziemy. Tydzień temu miała urodziny, skończyła 18 lat, a nas nawet z nią nie było w najważniejszym dla niej dniu.

- Wiem Jake, ale znajdziemy ją. Nie przestaniemy jej szukać, aż nie znajdziemy. O której będziesz w San Francisco?

- Nie wracam do San Francisco, lecę do Waszyngtonu do rodziców. Oni wiedzą co się dzieje z Mad. Nie są aż takimi potworami, żeby nie przejąć się jej zniknięciem.

- Daj znać, jak się czegoś dowiesz. – powiedziałem, a po chwili zakończyliśmy połączenie.

Minęły dokładnie 32 dni odkąd jej nie ma, miesiąc życia w niewiadomym, miesiąc poszukiwań. I najgorszy miesiąc w moim życiu. Tajemnice skrywane przez mrok zniszczyły ją totalnie, ale nie tylko ją zniszczyły. Zniszczyły nas wszystkich. Ta dziewczyna, która była na początku siostrą mojego przyjaciela, przyjaciółką moich przyjaciół, okazała się kotwicą, która wszystkich nas scalała. W dodatku okazała się kimś bez kogo nie umiem dalej oddychać, gdy jej nie ma czuje się pusty, jak lalka zapakowana w plastikowy karton, pusta i bez powietrza. Ona była moim powietrzem, potrzebuje jej by oddychać.

Nie pamiętam kiedy ostatnio spałem, nie zmrużyłem oka odkąd znalazłem ten cholerny list.

Znajdę ją chociażbym miał przeszukać cały ocean, przejść wszystkie góry i odwiedzić każdy zakamarek pieprzonego świata. Znajdę ją chociażbym miał spędzić nad tym resztę życia. Miałem jej wiele do powiedzenia, chciałem znów patrzeć w jej piękne jak ocean oczy, i widzieć w nich bijącą radość i szczęście. Ona mnie naprawiała, przy niej stawałem się lepszym człowiekiem, zabijała we mnie wszystko to co złe i zastępowała dobrem. Nigdy jej tego nie powiedziałem i cholernie bałem się, że już nigdy tego nie zrobię. Zakochałem się w niej w momencie, którym ujrzałem ją na tej pieprzonej kolacji kiedy stała przede mną w tej pieprzonej krótkiej sukience i kiedy z dumą znosiła każdą szpilkę wbijaną w jej kruche serce.

Znajdę ją, a kiedy to uczynię, znajdę wszystkich którzy przyczynili się do jej cierpienia. Jestem w stanie za nią zabić, jestem w stanie oddać za nią życie. Za tą małą blondynkę, która nieważne gdzie się pojawiła niosła dobro.

Umrę dopiero wtedy kiedy ujrzę Cię całą i zdrową Madeline.

Koniec części pierwszej.....

*******************************

To już ostatni rozdział, a ja jestem zmuszona się z wami pożegnać.

Bardzo  wam wszystkim dziękuje za każdą gwiazdkę, za każdy komentarz i za każde  jedno wyświetlenie. Pisanie dla was sprawiło mi naprawdę wiele radości i  mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej. :)

Mam  nadzieję, że polubiliście bohaterów, macie swoich ulubionych i tych  mniej ulubionych. Posiadacie ulubione sceny, miejsca i zwroty.

To  moja pierwsza książka, mogło się w niej pojawić wiele błędów i  niedomówień. Jednak czytając pierwszy rozdział i ostatni widzę w swoim  pisaniu ogromny postęp.

Ostatni rozdział pod koniec roku. Bardzo mi miło, że mogę zakończyć ten rok z Wami!

Zostawcie na sam koniec jakiś ślad po sobie w postaci gwiazdki bądź komentarza.

Do zobaczenia

Buziaki :)

Hope for us | Zakończone |Donde viven las historias. Descúbrelo ahora