Rozdział 28 - Miałem tylko jedenaście lat

380 13 0
                                    

Hej kochani!

Dzisiaj trochę wspomnień i dość króciutki rozdział . Powoli zbliżamy się już do końca opowieści. Wszystkie karty zostaną wyłożone na stół.

Miłego czytania

Buziaki

********************************************************************************

Jake

11,5 roku wcześniej

Przyszedł wuj Ricky, słyszałem z góry jak siedzi w salonie i bawi się z Madeline, chciałem do nich dołączyć, ale nie mogłem. Coś w środku mojej głowy powtarzało mi, że musze się od niej odciąć, że to wszystko jest jej winą. Kiedy widziałam tatę, który z obojętną miną przechodzi obok niej albo jak patrzy na nią z pogardą, ja też zacząłem tak robić. To w końcu wszystko było jej winą. To przez nią rodzice chcieli się rozstać. Każdego wieczoru leżąc w łóżku zadawałem sobie pytanie, skoro nie jest jego córką dlaczego z nami mieszka, dlaczego mówiła do niego tato, a przede wszystkim dlaczego ukrywano to przed nami. Patrząc się na nią widziałem dzień, w którym stałem w gabinecie ojca trzymając w ręku kawałek kartki i czytałem ten drobny druczek, żałowałem że byłem ciekawski i skorzystałem z okazji poszperania w gabinecie ojca. Ale czy to nie jest tak, że im bardziej coś jest zakazane tym bardziej nas do tego ciągnie. Odkąd pamiętam ojciec mówił, że nie wolno nam tam przebywać i wchodzić bez pozwolenia ma tam dużo ważnych o poufnych dokumentów, dlatego zamyka pomieszczenie na klucz. Przez 10 lat tak było zawsze zamknięty pod ścisłą ochroną, a skoro było zakazane chciałem tam zajrzeć, skorzystałem z okazji i bardzo tego żałowałem. Stała się źródłem nieszczęścia, a najgorsze w tym wszystkim było to, że musiałem ze sobą walczyć, aby nie ulegnąć nie przytulić jej, nie pobawić się z nią moimi samochodzikami. Pragnąłem jej bliskości, była moją młodszą siostrą, z którą spędzaliśmy czas bez przerwy. Nawet kiedy chciałem już ulegnąć i byłem do tego skłonny, kiedy patrzyłem w jej oczy widząc beztroskę i szczęście, kiedy ja jestem nieszczęśliwy. Nie mogłem. Musiałem ją znienawidzić. Gdy na nią patrzyłem widziałem powód rozbicia naszej rodziny, widziałem kogoś kto przyszedł i zniszczył to co budowaliśmy. Nie chciałem wybierać pomiędzy mamą a tatą. Kochałem ich oboje, oni nie mogli się rozwieść, to wszystko przez Madeline, to ona nie jest córką taty to przez nią tata chce się rozwieść z mamą. To wszystko przez nią, takie myśli nachodziły mnie w momentach, których ją widziałem. Była radosna, szczęśliwa i niczego nieświadoma, a może wiedziała i robiła to specjalnie, chciała zniszczyć naszą rodzinę. Zawsze kiedy mnie przytulała czułem się beztrosko i bezpiecznie, jej uśmiech i radość z małych rzeczy radowała moje serce i mnie uspokajała, była taką małą iskierką rozświetlająca pochmurne niebo, ale kiedy po wyjściu z gabinetu mnie przytuliła nie poczułem już tego co czułem zawsze, teraz czułem tylko wstręt, ból i odrazę do niej, jak mogła zniszczyć naszą rodzinę. Powtarzałem sobie to jak mantrę, kiedy szedłem spać, kiedy się budziłem, kiedy jadłem obiad i kiedy jechałem do szkoły, a jeszcze bardziej kiedy widziałem ją.

Siedzieliśmy właśnie w jadalni i jedliśmy obiad. Jak zawsze w ciszy czasem przeplatanej krótką wymiana zdań rodziców. Tym razem nawet i tych małych gestów zabrakło. Mama z tatą siedzieli obok siebie, ale miałem wrażenie że byli oddaleni od siebie o lata świetlne, koło mnie siedziała Madeline, walczyła z pokrojeniem piersi z kurczaka, to ja ją nauczyłem używać sztućców i tego jak powinna zachowywać się przy stole i kiedy widziałem jak nie radzi sobie z tym nożem, miałem ochotę jej go wyrwać. Jednak się powstrzymałem, nie chciałem niepokoić rodziców. Mama skubała w talerzu, a ojciec jak zwykle nienagannie kroił to mięso po czym wkładał je do buzi jednak z jego oczu biła wściekłość, z pogardą spoglądał na małą dziewczynkę siedząca naprzeciwko niego, mama również nie zwracała na Madeline absolutnie uwagi kiedy hałasowała nożem stukając nim o talerz. Byli tu z nami, ale obydwoje błądzili myślami gdzie indziej. A ja miałem wrażenie, że zaraz wybuchnę. Nie mogłem znieść tej ciszy poprzedzającej stukaniem sztućcami i udawania, że wszystko jest w porządku. Wcześniej nie zauważyłem tego, ale kiedy połączyłem fakty wszystko było jak na dłoni. Rodzice się rozwodzili, dlatego zachowywali się inaczej, dlatego nie rozmawiali ze sobą i nie widywałem ich rano w kuchni kiedy mama robiła śniadanie, a ojciec jej towarzyszył pijąc kawę i przeglądając gazetę.

Hope for us | Zakończone |Where stories live. Discover now