Rozdział 17 - Zabiorę Cię tam gdzie tylko chcesz

496 14 0
                                    

Rodzice wrócili do domu jakieś dwa dni temu, przestałam liczyć i zwracać na to uwagę. Gdyby nie fakt, że wieczorami słyszałam jak wchodzą po schodach do sypialni to uznałabym, że w ogóle nie ma ich w naszym domu. Ale  byli, co dosłownie mnie przytłoczyło i wpływało na moje samopoczucie. Tak jak bardzo nie chciałam by wyjeżdżali, tak teraz modliłam się, aby jak najszybciej znowu wyjechali. Ich obecność wprowadzała złą atmosferę, mimo że się nie widzieliśmy czułam, że prędzej czy później to nastanie. Od ich powrotu nie spotkaliśmy się ani razuj więcej oprócz tej sytuacji przy drzwiach. To był pierwszy i ostatni raz. Jaki sens jest wracać do domu, aby spędzać czas poza nim, nie mogli robić tego z innego kontynentu albo chociażby innego stanu. Ich obecność mimo wszystko mnie tłamsiła, mimo że byli ale ich nie było czułam się przygnębiona, bo przecież w każdej chwili mogli wrócić i dalej udawać, że mnie nie widzą. Dopiero teraz naprawdę uświadomiłam sobie to, że nie czuje z nimi absolutnie żadnej więzi i czuje, że to relacja z nimi jest bardziej toksyczna niż z moim bratem. Z Jakiem od tamtej sytuacji też praktycznie nie rozmawiałam i się nie widzieliśmy, siedziałam przez dwa dni zamknięta w swoim pokoju i nie kontaktowałam się zupełnie z nikim. Kiedy Jason wieczorem ode mnie poszedł po seansie serialowym wyciszyłam telefon i postanowiłam wszystkich zignorować do momentu, aż to ja będę miała ochotę z nimi rozmawiać. Jeżeli ktoś miałby coś ważnego do mnie to przecież wiedzą gdzie mieszkam.  Potrzebowałam się wyciszyć i zaczerpnąć powietrza, jednak to nic nie pomogło. W tym miejscu nie dało się oddychać, wysycało całą energię i przytłaczało. Ludzie mieszkający w tym domu roznosili złą aurę, a nią przesiąkł już każdy kąt i każda ściana tego domu. Zastanawiałam się czy aby, na pewno jestem w stanie wytrzymać tutaj jeszcze cały rok. Miałam wrażenie, że w ostatnim czasie dotarło do mnie wiele spraw, z których nie zdawałam sobie zupełnie sprawy. Jak jeszcze tydzień temu powiedziałabym, że jestem pewna swoich wyborów tak dzisiaj mam totalny mętlik w głowie. Czemu wszystko rzuciło się naraz, moja relacja z Jakiem, o ile w ogóle można było ją takową nazwać ale poczułam, że coś się zmienia, że zmierzamy w dobrym kierunku, znajomość ze Scottem nadal nie przypomniałam sobie co wydarzyło się między nami tego wieczoru, ale dlaczego Jason miałby kłamać i to jeszcze w obecności Jake'a. Nie rozmawiałam ze Scottem, a czułam że powinnam, on jako jedyny mógł potwierdzić co się wydarzyło, skoro to on sam mnie zawiózł do domu, wypadałoby mu chyba podziękować, lecz nie byłam pewna czy to słowo przepłynie przez moje usta w kierunku jego. Zauważyłam, że moja relacja z chłopakami też się lekko pogorszyła, nie tyle co widziałam ale czułam, że coś przede mną ukrywają, zdystansowali się, a kiedy pytam o co chodzi oni twierdzą, że przesadzam. Ale przecież to widzę, nadmiernie się martwią, ciągle pytają czy wszystko w porządku, a w dodatku zachowują się tak jakby, zawsze o wszystkim wiedzieli. Może byłam przewrażliwiona, poprzez ostatnie wydarzenia, ale czułam że jest coś na rzeczy. Jak to się mówi takie babskie przeczucie. Pozostawało jedno pytanie, czy aby na pewno byłam gotowa szukać tych wszystkich odpowiedzi i zaczynać kolejne śledztwo. Czasem zastanawiałam się czy tak jak mój brat nie minęłam się z własnym powołaniem, on powinien zostać aktorem, a ja detektywem niż psychologiem. Wszędzie węszyłam spiski i zauważałam rzeczy, których inni nie widzieli chociaż były zazwyczaj nieistotne. Ale lepiej widzieć więcej niż mieć klapki na oczach. O ile widziałam więcej niż przeciętni ludzie, to nie potrafiłam znaleźć przyczyn większości tych rzeczy. Czasem był to ciężki orzech do zgryzienia.

Jakąś godzinę temu postanowiłam wrócić do świata żywych i pierwszym co zrobiłam to odciszyłam telefon, a gdy zerknęłam na jego wyświetlacz była masa nieodebranych połączeń i wiadomości.

Wyszłam z łazienki biegiem, ponieważ mój telefon zaczął dzwonić. Dzwoniła Sara, byłam wdzięczna że z tych wszystkich osób, to była akurat ona. Aktualnie była chyba jedyna osoba, z którą miałam ochotę rozmawiać, być może dlatego że nie znała części wydarzeń i po prostu była jedyną trzeźwo myślącą osobą w moim najbliższym gronie w ostatnim czasie.

Hope for us | Zakończone |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz