~Tsurugi Yuuichi x Reader v2~

219 10 0
                                    

nie jest to kontynuacja poprzedniego❗❗

- Reader! - przytulił ją.
Zaśmiała się tylko i też go przytuliła. Usiedli pod zjeżdżalnią na piasku.
- Obiecuję że już zawsze będziemy przyjaciółmi. - uśmiechnął się.
- Zawsze. - złapali się za małe palce.

....

~Reader pov~

Obudziłam się. Znów ten sen. Od razu łzy napłynęły mi do oczu. Westchnęłam i znowu się położyłam. Nie mogłam zasnąć.

~skip time~

Obudziłam się. Teraz było już jasno. Spojrzałam na telefon. Była ósma rano. Dziś rozpoczęcie roku. Nowa szkoła. Liceum. Wstałam z łóżka. Umyłam twarz. Szybko zjadłam tosta i poszłam się ogarnąć. Umyłam się, ubrałam, ułożyłam włosy i lekko się pomalowałam. Miałam na sobie czarną spódnicę do kolan, luźną białą koszulę i czarne buty. Wyszłam z domu. Ruszyłam do nowej szkoły. Pozpoczęcie miało być o 9.40. Była 9. Wolałam wyjść wcześniej żeby na pewno trafić tam gdzie trzeba. W drodze zaczęłam zastanawiać się nad tym snem. To już się powtórzyło milion razy. Ja i Yuuichi w piaskownicy. Obiecujący sobie przyjaźń, grający w piłkę. Niestety niedługo potem wyjechał. Po prostu się wyprowadził. Zostawił mnie. Nic nie powiedział. Któregoś dnia po prostu zniknął. Nadal bardzo mnie to boli mimo że minęło już jakieś 5 lat. Właśnie doszłam pod szkołę. Kręciło się tu dużo ludzi. Wszyscy chodzili w grupkach albo parach. Poczułam się trochę niezręcznie ponieważ byłam sama. Znalazłam salę na której miała być uroczystość. Weszłam i usiadłam z przodu. Widziałam też że przychodzą inni i siadają obok mnie. Rozejrzałam się po sali. Za mną siedziały drugie klasy. Zaczęło się. Dyrektor powiedział kilka słów i nauczyciele też. Później przedstawiono wychowawców. Polecili nam udać się do sal lekcyjnych na spotkanie z wychowawcą. Wstałam i niepewnie ruszyłam w stronę schodów. Obok mnie przechodziła właśnie grupa chłopaków domyśliłam się z drugiej klasy. Było ich chyba pięciu. Byli już za mną gdy uświadomiłam sobie że chyba jednego poznaję. Odwróciłam się. Wydawało mi się że widziałam Yuuichiego. Ruszyłam zamyślona na górę. To był on? Ale co on by tu robił?
Przecież to nie był on. Może po prostu się pomyliłam. To nie mógł być on. Ruszyłam po schodach zamyślona. Weszłam już na górę i szłam w stronę sali. Byłam tak zamyślona że nic nie widziałam. Nagle wpadłam na jakiegoś chłopaka. Był wyższy więc można powiedzieć że odbiłam się od jego klatki piersiowej. Wypadła mi torebka. Podniosłam ją w między czasie przepraszając. On nic nie mówił. Dopiero teraz na niego popatrzyłam.
- Reader...? - powiedział zdziwiony.
Przyjrzałam się mu lepiej.
- Kyousuke?
- To ty? Co tu robisz? - spytał.
Te pytania jakby do mnie nie dotarły bo byłam tak zdziwiona.
- Ja tu... właśnie do szkoły będę chodzić.
Popatrzył na mnie odziwo ciepłym i zmartwionym wzrokiem po czym mocno mnie przytulił.
- Co...? - niepewnie też to zrobiłam.
- 2b. - rzucił i minął mnie.
Odwróciłam się za nim i zobaczyłam tylko jak znika gdzieś w sali. Nagle mnie oświeciło. Skoro on tu jest.... to pewnie zaczyna teraz 1 klasę tak jak ja. Jesteśmy w tym samym wieku. Ale jeśli on tu chodzi to znaczy że Yuuichi też tu chodzi. 2b.... Właśnie teraz zrozumiałam ale nie miałam czasu teraz nad tym myśleć bo przecież miałam iść do sali. Znalazłam ją. Weszłam i usiadłam w pierwszej ławce bo była wolna. Widziałam że z tyłu siedzą już inne dziewczyny i kilka chłopaków. Wszyscy z kimś rozmawiali. Za chwilę przyszedł wychowawca. Chwilę pogadał, dał nam kluczyki do szafek. W sumie tyle. I tak nic nie pamiętam. Wyszłam z sali, zeszłam na dół i odnalazłam swoją szafkę. Otworzyłam ją i obejrzałam od środka. Nie była jakaś piękna ale cóż. Zamknęłam ją i westchnęłam. Ruszyłam w stronę wyjścia ze szkoły. Stanęłam jak wryta niedaleko drzwi. Stał tam nie kto inny jak Yuuichi z jakimiś kolegami. Czyli że to jednak był on. Jak to możliwe że po tylu latach znajduje się w tej samej szkole co on. Przyjrzałam mu się. Nie był już małym chłopcem. Był wysoki i bardzo przystojny. Stałam tak nie wiedząc co zrobić. Chyba to zauważył. Spojrzał w moją stronę i zbladł. Wcześniej śmiał się a teraz był raczej poważny. Skapnęłam się że na mnie patrzy. Szybko spuściłam wzrok i po prostu wyszłam. Byłam już za drzwiami. Chyba miałam łzy w oczach. Usłyszałam że ktoś za mną idzie. Super.
- Reader... czekaj. - usłyszałam.
Sam dźwięk jego głosu spowodował u mnie dreszcze.
Szłam dalej nie chcąc pokazywać łez.
- Proszę. - nadal szedł za mną.
Odwróciłam się. Po prostu stanęłam przed nim nie przejmując się już łzami. Nie patrzyłam na niego. Bałam się że wybuchnę płaczem.
- Ja...
- Co? No co? - nie wytrzymałam.
- Słucham. To wcale nie tak że byłam twoją najlepszą przyjaciółką, nie tak że wiedziałam o tobie wszystko i znałam cię najlepiej, nie tak że zawsze byłam z tobą, nie tak że cię kochałam. Nie tak że graliśmy razem w piłkę i marzyliśmy o graniu w drużynie. I nie tak że któregoś dnia po prostu wyjechałeś nic mi nie mówiąc. Nic. Nawet nie wiedziałam gdzie jesteś. Nie wiedziałam co się z tobą stało. Martwiłam się codziennie. Codziennie. Tak cholernie za tobą tęskniłam. Aż pewnego dnia jesteś w tej samej szkole co ja. - zaczęłam mówić wszystko co miałam w głowie.
Widziałam że posmutniał. W tym momencie nie było mi go szkoda.
- Ja ci wyjaśnię. Proszę.
- Co mi wyjaśnisz? Przecież tu już wszystko wiadomo. - zaczęłam już całkiem płakać.
- Proszę. Wysłuchaj mnie.
- Czego mam słuchać...?
- Wyjaśnię. - przysunął się i złapał mnie za ręce.
- Dlaczego miałabym cię słuchać? - płakałam na całego ale nadal byłam zła.
Przytulił mnie. Byłam zdziwiona. Na początku w ogóle tego nie chciałam. Uderzyłam go delikatnie w boki. Byłam tak zła. Nie puścił mnie. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Po chwili uszła ze mnie złość. Został tylko smutek i frustracja. Poddałam się. Przytuliłam go wszystkimi moimi siłami. Schowałam głowę w jego klatce piersiowej i objęłam rękami. Próbowałam uspokoić oddech. Czułam się tak samo bezpiecznie jak kilka lat temu. Teraz właśnie dotarło do mnie że naprawdę za nim tęskniłam. Wiedziałam to wcześniej ale nie chciałam tego całkiem do siebie dopuścić. Średnio obchodziło mnie że stoimy teraz prawie przed szkołą i się przytulamy. Bardziej liczyło się dla mnie że znowu tu jest.
- Możemy... pójść do mnie? - spytał niepewnie kręcąc palcem małe kółka na moich plecach tak jak zawsze robił to żeby mnie uspokoić.
- Możemy. - przestałam już płakać.
Naprawdę pragnęłam go zobaczyć choć ciężko mi się samej do tego przyznać. Delikatnie się od niego oderwałam. Czułam się dokładnie tak jak te kilka lat temu. Tak normalnie bez żadnego wstydu. Popatrzyłam na niego. To był on. Mój Tsurugi. Puściłam go.
- Mogę...? - chciał objąć mnie ramieniem.
Złapałam go za rękę. Uśmiechnął się i poszliśmy. Dałam mu się pokierować. Nic nie mówił tylko mocno trzymał moją rękę. Dotarliśmy pod jego dom. Weszliśmy do środka. Zaprowadził mnie do pokoju. Usiadłam na łóżku. Już się uspokoiłam. Teraz zamierzałam posłuchać co chce powiedzieć. Usiadł naprzeciwko mnie.
- Przepraszam. - wypuścił powietrze.
- To... ja... wtedy, gdy wyjechałem. Nie chciałem tego. Naprawdę. Ale nie miałem wyboru. Widzisz.... miałem wypadek. Znaczy my mieliśmy. Ja i Kyousuke. Otóż graliśmy w piłkę... wpadła nam na drzewo. Kyousuke wszedł wysoko na drzewo żeby ją zdjąć... prosiłem żeby tego nie robił. Spadł. Na mnie. Z tak dużej wysokości. Nic mu się nie stało. - lekko się uśmiechnął.
- Straciłem czucie w nogach. - spojrzał prosto na mnie.
Co? Zdziwiłam się.
- Rodzice postanowili przeprowadzić się żebyśmy mieli dostęp do lepszego szpitala. Nie powiedziałem ci bo nie chciałem żebyś się martwiła. Nie chciałem żebyś się mną przejmowała. Nie chciałem patrzeć jak grasz w piłkę sama. Nie chciałem żebyś inaczej mnie traktowała. - widziałam że ma szklane oczy.
- Spędziłem w szpitalu 2 lata. Codziennie przechodząc rehabilitację. I później operację. Przez cały ten czas nie dotknąłem piłki. Codziennie o tobie myślałem. Naprawdę nie zapomniałem. Nadal chodzę na rehabilitację. A Kyousuke nadal się obwinia. - powiedział.
Zamurowało mnie. Poczułam się głupio że tak go osądziłam.
- Masz prawo być zła. Przepraszam. - odetchnął.
Jak ja mogłam w ogóle o tym pomyśleć? Nie zostawiłby mnie. Ale nawet nie o to chodzi. Nie mogłam być przy nim. Zaczęłam wyobrażać sobie co musiał czuć.
- Ja... - nagle zrobiło mi się go bardzo szkoda.
To wszystko musiał przechodzić sam.
- Przepraszam. - zrobiło mi się bardzo głupio.
Szybko się podniosłam i rzuciłam na niego. Usiadłam na jego kolanach i objęłam. Poczułam że cicho płacze. Wtulił się we mnie. Nie miałam pojęcia przez co przechodził. Zrobiło mi się bardzo przykro. Uświadomiłam sobie że to nie tylko przyjaźń. Ta relacja, która między nami powstała to coś innego. Wyprostowałam się i go pocałowałam. Był zdziwiony ale zrobił to samo. Ta cała tęsknota zaczęła ze mnie wychodzić.
- Więcej cię nie zostawię. - szepnął między pocałunkami.

p.s. TAK BYLO
a tak w ogóle ja was mega mega przepraszam jeśli mylę jakieś imiona lub robię w nich literówki czasem po prostu tego nie zauważam albo normalnie się mylę więc najwyżej mnie poprawiajcie plss

(jak coś ja wiem że między nimi jest chyba z 5 lat różnicy ale no)

~One shoty inazuma eleven~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz