~Tsurugi Kyousuke x Tenma Matsukaze v2~

372 13 0
                                    

/Tenma pov/

- Koniec na dziś! - usłyszałem trenera.
Trening właśnie się zakończył. Położyłem się na boisku i szybko oddychałem. Dość dużo dziś ćwiczyliśmy. Rozejrzałem się. Wszyscy wyglądali na tak samo zmęczonych jak ja. Słońce świeciło mi w oczy więc je przymknąłem. Po chwili poczułem cień. Otworzyłem oczy. Tsurugi wyciągał do mnie rękę. Uśmiechnąłem się i ją złapałem. Dość szybko pociągnął mnie w górę. Uśmiechnął się. Ostatnio zauważyłem że uśmiecha się coraz częściej.
- Widzimy się wieczorem...? - spytał cicho.
To zabrzmiało trochę dziwne ale później przypomniałem sobie że przecież trenujemy nowy ruch.
- Mhm. - pokiwałem głową.

~skip time~

Szedłem właśnie na boisko. Słońce powoli zachodziło. Zastanawiałem się czy już na mnie czeka. Zszedłem na boisko. Siedział na ławce zamyślony.
- O. Już jesteś. Przepraszam że przyszedłem tak późno. - uśmiechnąłem się lekko.

/Tsurugi pov/

- W porządku. - podniosłem głowę i mimowolnie się uśmiechnąłem.
Zawsze jak jest gdzieś obok chce mi się uśmiechać.
- Zaczynamy?
- Tak. - wstałem.
Zaczęliśmy trening. Próbowaliśmy opanować wspólny ruch.

~skip time~

- Dlaczego ciągle nie wychodzi? - mruknąłem.
- Jeszcze raz! - zerwał się.
Było już późno i ciemno. Nadal nam się nie udawało. Po kolejnej próbie oboje opadliśmy na trawę i ciężko oddychaliśmy.
- Nie... mam już siły. - szepnął.
Ja też nie miałem ale musiało się w końcu udać.
- Spróbujmy... jeszcze raz. Ostatni. - wypuściłem powietrze.
Ledwo wstał.
- Dobra. - uśmiechnął się krzywo.
Spróbowaliśmy znowu. Wewnętrznie już się poddałem ale postanowiłem w ten strzał włożyć wszystkie możliwe siły jakie tylko mi zostały. Udało się. Piłka wpadła dokładnie w środek bramki z dużą mocą. Stanęliśmy jak wryci. Patrzyliśmy się tak na bramkę nie wierząc że w końcu po tylu próbach się udało.
- Udało się! - podskoczył żeby przybić mi piątkę.
Rzucił się na mnie. Nie miałem już siły trzymać się na nogach więc polecieliśmy na ziemię. Trochę dziwnie poczułem się gdy tak na mnie leżał. Zaśmiałem się. Usiedliśmy i otechnęliśmy. Oboje uśmiechaliśmy się jak jacyś psychiczni.
- W końcu... - przewrócił się do tyłu na plecy.
Też to zrobiłem. Leżeliśmy tak kilka minut odpoczywając. Po jakimś czasie zaczęło robić mi się zimno. Spojrzałem na Tenmę kątem oka. Nie ruszał się. Podniosłem się i trochę się zdziwiłem.
- Ej... - lekko potrząsnąłem jego ramieniem.
Szybko otworzył oczy.
- Hm? - podniósł się przerażony.
- Zasnąłem...? - spytał cicho.
Zacząłem się głośno śmiać.
- Oj weeź! Zmęczyłem się... i mi zimno. - przetarł oczy.
Serio prawie się trząsł.
- Lepiej już chodźmy. - wstałem.
Chyba przyzwyczaił się do tego że zawsze pomagam mu wstać i wyciągnął do mnie rękę. Zaśmiałem się. Złapałem ją i pociągnąłem go do góry. Zachwiał się więc mocniej przytrzymałem jego rękę. Patrzyliśmy chwilę tak na siebie. Zdałem sobie sprawę że nadal trzymam jego rękę. Puściłem ją. Co chyba było trochę niezręczne. Odsunąłem się i wziąłem torbę. Przypomniałem sobie że mam w niej bluzę. On ewidentnie jej nie miał. Wyjąłem ją i mu podałem. Popatrzył na mnie zdziwiony. Wziął ją i się uśmiechnął. Założył. Całkiem fajnie wyglądał. Podobało mi się.
- To... - mruknął niepewnie.
- Zatrzymaj.
Znowu się uśmiechnął. Zawsze rozbraja mnie ta jego radosna twarzyczka.
- Do jutra? - spytał.
- Tak.
Przytulił mnie. Trochę się zdziwiłem ale też go objąłem. Poszedł w swoją stronę. Co ja właściwie robię? Co my robimy? Usiadłem na ławce. Było już ciemno i późno i zimno. Czy to coś znaczy? Siedziałem tak rozmyślając. W końcu zdałem sobie sprawę że też mi zimno. Ruszyłem do domu.

~skip time~

- Tenma się spóźnia? - mruknąłem do siebie.
Właśnie zaczął się poranny trening. Nigdzie nie widziałem Tenmy. Dziwne. Przecież nigdy się nie spóźnia a nawet jest wcześniej. No nic. Zaczęliśmy grać. Minęło chyba 20 minut. Rozejrzałem się i zobaczyłem bruneta zbiegającego ze schodów.
- Przepraszam... że się spóźniłem. - podszedł do trenera.
- Wybaczcie. - uśmiechnął się delikatnie do wszystkich.
- Nic się nie stało ale nie spóźniaj się więcej. Kontynuujemy. - powiedział Shindou.
Wszyscy się rozbiegli tylko on nadal tak stał. Czułem że coś jest nie tak.
- Wszystko w porządku? - spytałem.
- Um... tak. - mruknął i pobiegł na boisko.
Dziwne. Bardzo dziwne. No ale nie miałem teraz na to czasu. Cały trening nic mi nie wychodziło. Naprawdę nie mogłem się skupić.
- Tsurugi! - usłyszałem.
Zobaczyłem jak leci do mnie piłka. Znów się rozkojarzyłem i nie przyjąłem jej.
- Sorry! - westchnąłem.
- Koniec na dzisiaj! - krzyknął trener.
Wszyscy zaczęli się zbierać. Ruszyliśmy w stronę budynku klubowego.
- Tsurugi. - usłyszałem za sobą głos trenera.
- Tak? - odwróciłem się.
- Wszystko dobrze? Dziś nie radziłeś sobie najlepiej. - spytał.
- Jest... okej. - zawahałem się.
- Na pewno?
- No... nie. - westchnąłem.
Zawsze jest zbyt przekonujący. Popatrzył na mnie z uśmiechem.
- Chodzi o Tenmę.
- Co z nim?
- Sam nie wiem... dziś dziwnie się zachowywał. Wczoraj wieczorem trenowaliśmy razem. I było dość... - nie wiedziałem co powiedzieć.
- Dziwnie? - spytał.
- No... może trochę ale nie w złym sensie. Nie wiem czy to coś znaczy.
- Lubisz go?
- Bardzo... zależy mi na nim. - powiedziałem cicho.
- W takim razie może powinieneś z nim pogadać? Lub po prostu porobić to co lubicie najbardziej. - spojrzał na piłkę.
- Dziękuję trenerze. - uśmiechnąłem się i odszedłem.
Pewnie ma rację. Zawsze ma rację. Przynajmniej do tej pory zawsze miał. Ruszyłem do reszty. Nikogo tam nie było. Nie zdziwiłem się bo w końcu poszedłem ostatni. Przebrałem się i wziąłem torbę. Wyszedłem. Szedłem zamyślony w stronę domu. Przechodziłem właśnie obok boiska nad rzeką. Spojrzałem w dół. Zobaczyłem Tenmę. Siedział na trawie i przerzucał piłkę z jednej ręki do drugiej. Dość zastanawiający widok. Zatrzymałem się zastanawiając czy do niego zejść. Postanowiłem tego nie robić. Skoro nie chciał powiedzieć mi o co chodzi na początku nie będę naciskać. Prędzej czy później mi powie. Albo sam się domyśle. Albo już to zrobiłem.

~skip time~

Wieczorem postanowiłem pójść nad rzekę pograć sobie trochę w piłkę. Co prawda robiło się już ciemno ale to nic. Zastałem tam Tenmę. Był sam. Biegał sobie tak po prostu przerzucając piłkę z nogi do nogi. Zszedłem.
- Cześć. - przywitałem się.
Szybko się odwrócił i odetchnął.
- To ty... przestraszyłem się.
- Chcesz... pograć w piłkę?
- Jasne...
Zaczęliśmy do siebie podawać i biegać po całym boisku. Nie mógł przejąć odemnie piłki już chyba kilka minut. W końcu mu się udało ( dałem mu fory) Graliśmy tak dalej nic nie mówiąc. Źle wykopał piłkę. Poleciała daleko za boisko. Ruszyłem po nią. I on też. Oboje chcieliśmy ją podnieść przez co na siebie wpadliśmy. Tak jakby odbił się odemnie i już tak stał. Westchnąłem i go przytuliłem. Po prostu. Chyba był trochę zaskoczony ale mocno mnie złapał. Staliśmy tak chwilę. Słyszałem jak spokojnie oddycha. Aż zrobiło mi się cieplej. Po jakimś czasie puścił mnie.
- Yy... chcesz dalej... grać? - spytał.
Chyba poczuł się niezręcznie.
- Właściwie to... nie?
- Możemy usiąść.
Siedliśmy na ławce obok i patrzyliśmy w niebo.
- Na pewno wszystko okej? - przerwałem ciszę.
- Wiesz że nie.
- Hm?
- Mam pytanie.
Spojrzałem na niego pytająco.
- Czy to wszystko co się między nami dzieje coś znaczy? - spytał cicho.
Domyślałem się że zapyta o coś w tym klimacie ale mimo wszystko trochę mnie zaskoczył.
- Ja... - nie wiedziałem co powiedzieć.
W sumie chciałem spytać o to samo.
- Właściwie to... co my robimy? - spytał znowu.
- Czy to ważne? - rzuciłem.
- Czujesz się z tym dobrze? - spytałem.
Chwilę się wahał. Chyba bał się mojego zdania.
- Tak.
- Zdaje się że to wystarczy. - mruknąłem.
- Tsurugi?
Zwróciłem głowę w jego stronę.
- A tobie to wystarczy?
Nie wiedziałem co więcej powiedzieć. Zdałem sobie sprawę że to uczucie naprawdę coś znaczy. Nie myśląc o jakichkolwiek konsekwencjach pocałowałem go. Po prostu. Przysunął się i też to zrobił. Przestaliśmy. Odsunęliśmy się i zamilkliśmy. Nagle zacząłem zastanawiać się czy dobrze zrobiłem. Pomyślałem że mogłem tego nie robić. Może tego nie chciał i poczuł się zmuszony? Ale nie mogłem się powstrzymać. Nagle on się do mnie przysunął i mnie pocałował. Zdziwiłem się. Siedzieliśmy tak całując się dość... łapczywie.
- Myślę, że to coś znaczy. - szepnąłem.
Uśmiechnął się i się do mnie przytulił.

p.s. chyba mój ulubiony ship z iego

~One shoty inazuma eleven~Where stories live. Discover now