4. Leave

844 76 54
                                    

Minął tydzień. Całe siedem dni. Pełne 168 godzin od kiedy Felix zamieszkał u prawnika. Mimo że każdego dnia miewał gorsze momenty a jedyne co chciał zrobić to uciec gdzieś daleko by nikt nigdy nie musiał o nim pamiętać.

Jednak z każdą chwilą coraz bardziej otwierał się na starszym mężczyźnie. Jego serce zaczęło bić mocniej gdy tylko czuł na sobie jego opiekuńczy, dziwnie przyjemny dotyk.

Tego dnia, po raz pierwszy miał wyjść z jego mieszkania, by spotkać się z przyjacielem. Nie wiedział co ma powiedzieć Beomgyu, który sądził że siedemnastolatek był po prostu chory. Chciał być z nim szczery, nie chciał wcale kłamać. Ale nie umiał.

- idziesz gdzieś? - zapytał nagle dwudziestoośmiolatek, stając w korytarzu i opierając się biodrami o duże naścienne lustro. Głowa Lee, szybko odwróciła się w jego kierunku lekko przestraszona. - n-no.. - zająknął się uciekając od blondyna wzrokiem.

- tak ubrany? - uniósł brwi skanując go wzrokiem. - o nie nie nie, jest mróz na dworzu. - wskazał palcem za okno, zza którego docierał śnieg. - chodź. - pociągnął go za nadgarstek bliżej siebie. Wyciągnął z szafy szalik i czapkę, po czym sprawnie opatulił szyję oraz głowę rudowłosego. Uśmiechnął się widząc jak jego policzki delikatnie czerwienią się przez opiekuńczość starszego mężczyzny.

- zapnij się do końca. - skarcił go wzrokiem zapinając zamek jego kurtki aż po samą szyję. Pokręcił głową zakrywając materiałem jego uszy. - na długo wychodzisz? - zapytał szybko, przyglądając mu się.

Ciemne oczy Hwanga nie potrafiły nawet na chwilę odsunąć wzroku od nastolatka. I sam nie miał pojęcia dlaczego właśnie tak się działo. Ale mógł patrzeć na niego bez przerwy, już nigdy nie przestawać.

- godzinę? Niedługo wrócę.. Nie musi Pa.. nie musisz się martwić! - poprawił się szybko widząc tylko jak blondwłosy parsknął rozczulonym śmiechem. - przyjadę po ciebie, hm?

Na te słowa Lee jedynie skinął głową. Był naprawdę wdzięczny. Nie wiedział czym zasłużył sobie że mężczyzna aż tak bardzo chciał być dla niego dobry.

- zadzwoń jak będziesz wracał. - uśmiechnął się po raz ostatni poprawiając jego czapkę. - nie ściągaj! - wskazał na niego palcem prześmiewczo, widząc jak usta Felixa delikatnie uginają się w uśmiechu.

Felix odetchnął, zamykając za sobą drzwi. Nie mógł uwierzyć, że w życiu zdążyło zdarzyć mu się jeszcze ktoś tak dobry jak Hwang Hyunjin.

Szedł ośnieżonym chodnikiem, patrząc uważnie pod nogi by się nie poślizgnąć, kiedy poczuł mocny uścisk na swoich ramionach. Podniósł do góry wzrok, spotykając się ze zmartwionym wyrazem twarzy Beomgyu.

Przyjaciel przyciągnął go w swoje ramiona, otulając swoim ciepłem. Ciało Lee zadrżało na dotyk swojego przyjaciela, wykrzywił usta w uśmiechu wtulając się w klatkę piersiową dziewiętnastolatka.

- boże Bokkie, co ci się stało? - rzucił od razu, łapiąc w uścisk jego policzki. Przyjrzał się dokładniej jego śladom na bladej twarzy, parę zadrapań i siniaków zdobiły buzię rudowłosego. Uciekł od niego wzrokiem, nie bardzo wiedząc co ma powiedzieć.

Nie chciał okłamywać Beomgyu, bo nie miał tego w zwyczaju. Ale nie potrafił tak po prostu o wszystkim nagle mu powiedzieć.

Wypuścił ze swoich ust wstrzymywane dłużej powietrze. Odgarnął z czoła kilka kosmyków włosów i spojrzał na starszego o dwa lata chłopaka.

- nic takiego, już jest okej Gyu. - zapewnił go, uśmiechając się w jego kierunku przekonująco. I głupi byłby każdy, kto nie uwierzyłby w ten śliczny uśmiech Lee Felixa. Uwielbiał go każdy. Jak ktokolwiek mógłby nie ulec urokowi uśmiechu Felixa? Dlatego i tym razem, Beomgyu pogłaskał go po głowie również się uśmiechając.

Daddy IssuesWhere stories live. Discover now