5. Cry

880 81 71
                                    

- zostaniesz u mnie. - wyszeptał niemal niesłysząco. Wpatrywał się w ciemne, załzawione oczy siedemnastolatka, chcąc tylko sprawić by na chwilę się uśmiechnął. Widząc jego ból, panikę w jakiej tkwił. Wiedział że nie może zostawić go z tym samego.

- ale muszą wiedzieć że tu jesteś. Pewnie i tak zabiorą cię do domu, ale póki możemy. Muszą wiedzieć że tu jesteś, że jesteś cały, zdrowy i bezpieczny. - szepnął wpatrując się w jego bladą buzię. Łzy, spływające po policzkach Lee, były tak niszczące. Mimo tego że nic nie było jego winą, to widząc nastolatka tak złamanego, miał ochotę zapaść się pod ziemię.

- nie chcę.. nie chcę tam wracać. - wyszeptał załamanym tonem. Miał ochotę tylko płakać, nie chciał wracać do domu, znowu przeżywać tego co przez całe swoje nastoletnie życie.

Z ust Hwanga wypadło ciche westchnięcie. Nie wiedział nawet co takiego działo się w jego rodzinie, czemu tak naprawdę Lee tak bardzo nie chciał tam wrócić.

- Felix. - mruknął patrząc w jego oczy. Jednak ciemne tęczówki Lee, wpatrzone były w jego obydwie dłonie, za które mocno trzymał Hwang. - Felix, mysza. - szepnął, chcąc skupić na sobie uwagę nastolatka. - hej.. spójrz na mnie. - zacisnął uścisk dłoni na jego nadgarstkach.

Tęczówki Yongboka podniosły się na zmartwioną i zmęczoną twarz Hwanga. Jedyne co zobaczył w jego oczach. To ból. Zwykłe cierpienie, którego Hwang nie potrafił zwyczajnie zrozumieć.

- powiedz mi, co takiego się tam dzieję. - dodał nagle szeptem nie odrywając wzroku od jego oczu. - wiem że to musi być ciężkie. I ja naprawdę zdaję sobie sprawę z tego że może nie chcesz mi o tym mówić, to jest strasznie trudne słonko. - westchnął łapiąc jego dłonie w mocniejszy uścisk. Ciało Lee drżało, chciał zacząć krzyczeć, wydusić z siebie wszystkie emocje. Jednak kiedy dotarł do niego uspokajający ton głosu mężczyzny, słysząc jak delikatnie wypowiada jego imię, każde urocze przezwisko. Przymknął na chwilę oczy.

- ale ja chcę ci pomóc Yongbok. Ja wiem że mi nie ufasz. - przejechał opuszkiem palca po jego jędrnej skórze, uśmiechając się pocieszająco do zapłakanego siedemnastolatka. - ale jestem tu by..

- moi rodzice od kiedy skończyłem dziesięć lat się nie kochają. - wyznał szybko, nawet na niego nie patrząc. Bał się, cholernie bał się że zobaczy w oczach Hwanga potępienie, wyśmianie. - matka zdradza go po kątach i nawet się z tym nie kryję, a ojciec ma to w dupie bo zależy mu tylko by mieć pieniądze na alkohol i mieszkanie.

Jego wzrok powędrował na jedną z dłoni blondyna, na której na jednym z palcu widniał ślad po obrączce. Przełknął ślinę kontynuując i przejeżdżając palcami po tamtym miejscu.

- nie chcą się rozwieść bo bez małżeństwa ani jedno ani nie drugie nie da sobie rady finansowo. Ojciec oczekuję ode mnie bym idealnie się uczył, sprzątał w domu, a ostatnio jeszcze próbował wcisnąć mi pracę dorywczą. Ciągle narzeka że jestem do niczego, nic nie robię bo nikomu nie pomagam.

- pił przez całe moje dzieciństwo, później poszedł na odwyk, było okej. Ale ostatnio znowu się zaczęło. Nie umiem już przeżyć dnia bez wrócenia do domu i nie czucia tam woni tego świństwa. - wyszeptał gdy jego niski głos ponownie się złamał. Łzy leciały nieustannie po jego policzkach, a jego nie obchodziło już to na jakiego wyjdzie przed Hwangiem.

- nie było go ze mną gdy faktycznie tego potrzebowałem. Nigdy tak naprawdę nie miałem ojca. Od zawsze miał we mnie wysrane, nie przejmował się niczym. A teraz nagle zgrywa dobrego tatusia. - prychnął zapłakany. - gra przed wszystkimi dobrego ojca, przed rodziną, sąsiadami. Jakby on od zawsze taki był. -  westchnął czując jak jego ciało po prostu miękknie.

Daddy IssuesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz