25. My Life Is Going On

435 46 43
                                    

- Hyunjin.. zostaw. To nie ma sensu. - wyszeptał Minho, wpatrując się w drżące, pełne złości dłonie Hwanga, w których ten mocno trzymał małego glocka.

- napisał to.. rozumiesz? Sam się przyznał! - wykrzyczał pełny emocji, przysuwając swój telefon bliżej oczu starszego Lee. - skrzywdzę to co najbardziej kochasz. - zacytował, czując szybko bijące serce. - zrobi mu krzywdę.

- Hyunjin, ja wiem że się martwisz ale odłóż to..

Hwang jednak nie posłuchał, wysiadł z samochodu z trzaskiem drzwi i jak torpeda runął w kierunku mieszkania zbyt dobrze znanego mu rapera. Nie zawahał się przekroczyć drzwi do środka bez pukania. Dobrze wiedział co tam zastanie i był na to w stu procentach gotowy.

Jednak jego serce, ani trochę.

Brał głębokie wdechy, uderzając o zamknięte od wewnątrz drzwi. Chciał jak najszybciej dostać się do środka, wierząc że zastanie tam swojego ukochanego, całego i zdrowego nawet przez chwilę nie skrzywdzonego.

Nie musiał dłużej czekać, aż zobaczy przed sobą Seo. Z tym swoim zadziornym, tak bardzo irytującym prawnika uśmiechem. Wpatrywał się w niego roześmiany, zakładając ręce na piersi.

- przyszedłeś uratować swojego królewicza i musiałeś do tego zabrać ze sobą obstawę? Śmieszne. - prychnął Seo, wykrzywiając usta w uśmiechu. Poczuł, jak dłoń blondyna w jego kieszeni drga, jednak nie miał na tyle czasu by na to spojrzeć.

Rzucił wzrokiem na Banga, stojącego za nim w osłupieniu. Dobrze wiedział co ten zaraz zrobi i cholernie bał się o jego kolejne ruchy.

- co mi zrobisz, hm? Pobijesz? Co nasz święty prawniczek zrobi, huh? - zakpił z niego, a Hyunjin wybuchł.

Wyciągnął broń, sprawnie przykładając ją do skroni rapera. Jego ciało jakby zostało sparaliżowane, wpatrywał się w niego przerażony, oczyma latając po ścianach i suficie, modląc się o wybudzenie z tego koszmarnego snu. Jednak na jego nieszczęście, to wcale nie był okropny sen, a szara rzeczywistość.

Konsekwencje. Jakie za zadanie miał ponieść Seo Changbin.

- jedno słowo, a rozwalę ci łeb. - warknął przez zaciśnięte zęby. Odwrócił głowę w stronę przyjaciół, nakazując im szybkie wejście do wnętrza. - Minho poszukaj go i wyprowadź, Yeji idź do samochodu i zadzwoń na policję.. a ty Chan..

Nie zdążył dokończyć, gdyż jego wzrok padł na kosmetologa. Odwrócił uwagę od ciemnowłosego, a w zamian poczuł jak ten powala go na ziemię.

Seo jednak nie przewidział tego, że nie da rady trójce mężczyzn na raz.

Poczuł jak Hwang siada na nim okrakiem i ponownie przykłada pistolet do ciała, tym razem do jego szybko unoszącej się do góry klatki piersiowej. Uderzył go w twarz, pozostawiając skrzywienie na twarzach przyjaciół.

- róbcie co mówię do cholery! Chan poszukaj w szufladzie moich dokumentów, skurwysyn je ukradł. - rzucił do przyjaciół, uderzając w czułe miejsca ciała Seo. W jego brzuch, barki i szyję. Jego dłonie przylegały do silnie umięśnionego ciała Seo tak obsesyjnie, jakby wcale nie potrafił się od niego odsunąć i opanować.

Mężczyzna pluł krwią a każdy oddech Seo był coraz cięższy i powolniejszy, ale to wcale nie powstrzymywało go od kolejnych ciosów w jego stronę.

- skrzywdziłeś go. - warknął, czując jak krew buzuje mu w żyłach. Kątem oka dostrzegł do połowy nagie, posiniaczone ciało nastolatka, w objęciu Minho. Jęknął zrezygnowany ponownie przymierzając swoją dłoń na pełnej krwi, buzi Changbina.

- wiedziałeś że przyjadę? Wiedziałeś, wszystko do chuja przewidziałeś! - podniósł głos zginając dłoń w pięść. - jesteś cholernym sukinsynem Changbin. - wskazał na niego palcem, uderzając kolanem o jego brzuch. Przyłożył broń do jego skroni chwilę wcześniej przeładowując pistolet.

- nie śmiej się tak bo do kurwy roztrzaskam ci łeb. - szepnął, czując na sobie dobrze znany mu dotyk, dotyk jego chłopca, chłopca dla którego był w stanie zabić. - Hyunjin. Nic mi już nie jest, błagam cię puść go.. - wyszeptał zapłakany, wpatrując się w wściekłą mimikę twarzy prawnika.

Blondyn ucałował jego usta, szepcząc w nie po cichu.

- nie pozwolę by skurwysyn, który cię skrzywdził chodził po tym świecie.

I wystrzelił. Pociągnął za spust prosto w jego skroń. Usłyszał stłumiony krzyk Felixa, który patrzył prosto w oczy Seo.

Pociągnął za spust myśląc o tym, jak mężczyzna ranił jego chłopca. Myśląc o tym, jak bardzo zniszczył jego życie, jak bardzo skruszył jego małe serduszko. I jak bardzo sprawił, że Lee Felix bał się dotyku na nowo.

Nie wiedząc, że to on jako jedyny rani go samego.

- Hwang Hyunjin. - usłyszał przed sobą głos, który zakłócał chaos w jego głowie. Głos, odbijający się od nicości, ciemności w deszczową noc. - jest Pan aresztowany za zabójstwo Seo Changbina, może Pan zachować milczenie, każde słowo może zostać wykorzystane przeciwko Panu.

A wtedy, świat Lee Felixa runął w gruzach.

Wpatrując się w brudną od krwi twarz swojego mężczyzny. Swojego ukochanego mężczyzny. Czuł jak jego poliki zalewają się łzami a on tylko czuję jak ktoś z tyłu obejmuję go ramionami.

Widok, jaki przed sobą zastał, sprawił że jego obie dłonie drgnęły. Dwójka policjantów, trzymających jego mężczyznę jak psa na łańcuchu, idąc z nim do policyjnego radiowozu. Niebieskie światła, pozostawione na twarzy ukochanego, uderzyły w serce nastolatka.

Nie orientował się już co tak naprawdę się działo, ruszył przed siebie wykrzykując imię ukochanego mężczyzny. Złapał jego twarz w dłonie, brudząc je obie w krwi. Wpatrywał się w jego beztroskie oczy, w tak bardzo zagubione ciemne oczy.

- nie zamkną cię. - wykrzyczał czując jak ktoś z tyłu odciąga go w przeciwną stronę. - nie pozwolę na to, słyszysz? - podniósł głos wpatrując się w jego blady, bezsilny uśmiech. - będę walczył o ciebie, tak samo jak ty walczyłeś o mnie. Nie pozwolę żeby cię zamknęli.. - załkał zrozpaczony, widząc jak ciemne oczy Hwanga Hyunjina wpatrują się w niego bez odpowiedzi.

Tak, jakby wiedział że to niemożliwe. Jakby dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że mu się to nie uda.

- kocham cię, nie zostawię cię. - wyszeptał gdy prawnik zniknął mu z pola widzenia, w policyjnym radiowozie. Jego ciało wiotko upadło na ziemię, zginając nogi w kolanach. Jęknął zrozpaczony, wypłakując z siebie niewyobrażalnie dużą ilość łez. Chciał cofnąć czas, nie pozwolić na to mężczyźnie. Chciał żeby to nigdy się nie stało.

Bo Hwang Hyunjin miał cierpieć przez niego, z jego cholernej głupoty.

Kiedy Lee Felix nie mógł pozwolić by zgnił w więzieniu będąc niewinnym.

A w jego głowie pozostał jedynie obraz, leżącego na podłodze, zakrwawionego i doszczętnie pobitego ciała Seo Changbina.

A w jego głowie pozostał jedynie obraz, leżącego na podłodze, zakrwawionego i doszczętnie pobitego ciała Seo Changbina

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

I CO SPODZIEWAŁ SIĘ KTOKOLWIEK ŻE TO CHANGBIN UMRZE???
czekajcie na epilog (zabijeciemnie)

lov ya
xoxo

Daddy IssuesWhere stories live. Discover now