12. Friendzone?

754 73 76
                                    

Oczy siedemnastolatka uchyliły się delikatnie, czując rażące go po twarzy poronienie słoneczne. Jęknął zmęczony przeciągając swoje górne kończymy. Dopiero gdy chciał podnieść się do siadu, by finalnie otworzyć tęczówki poczuł na sobie dość spory ciężar.

Poczuł ciężkie ramię, oplatające go w talii ramię i zamarł. Jego powieki szeroko się uchyliły, a oczodoły pospiesznie runęły na roześmianego blondyna.

- z czego się śmiejesz - prychnął nastolatek, przekręcając się na swój drugi bok. Czuł, jak jego policzki robią się zbyt ciepłe i prawdopodobnie zamieniają się kolorem z burakiem. Czuł się okropnie zawstydzony wiedząc że mężczyzna musiał na to patrzeć, a co dziwne chciał na to patrzeć.

- ja? Ja się nie śmieje kotku. - mruknął nachylając się nad jego uchem. Ciągle mierzył wzrokiem buzię rudowłosego, sprawiając tym że ten chciał zapaść się pod ziemię. - Hwang Hyunjin! - krzyknął poirytowany, zakrywając swoją piegowatą twarz dłońmi na co prawnik uniósł swoje w geście samoobrony.

- ja nic nie robię kitek. Ale ty chyba masz gorączkę, huh? - prychnął dumny z siebie, układając jedną z dłoni na jego za bardzo rozgrzanym czole. - oj mój Yongbok się rozchorowuję.. - przeciągnął uroczo, wpatrując się w coraz bardziej barwne policzki rudzielca.

Słyszał jego cięższy oddech ale też nie mógł przegapić uśmiechu, jaki Felix zakrywał swoimi małymi dłońmi.

- Hwang Sam Hyunjin w tej chwili przestań! - krzyknął odwracając się do mężczyzny plecami. Zakrył twarz dwoma poduszkami, tymi które akurat obok siebie znalazł. A w odpowiedzi usłyszał jedynie cichy śmiech prawnika.

- czyli mam soooobie iść? - zapytał blondyn, nachylając się bardziej nad jego uchem na co ten w pośpiechu pokiwał głową. - ah tak? Mam iść? Nie chcesz dostać czułości, huh? - zapytał sarkastycznie, zakładając ręce na piersi. Widział jak ten wręcz wywraca oczami i prawie że krzyczy w materiał poduszki. Kochał go denerwować.

- skoro tak, to z przykrością muszę opuścić ten pokój i nie dać mojemu słodziakowi trochę atencji. Aj no szkoda.. - nie zdążył postawić nogi na zimnych panelach podłogi, gdyż poczuł na swoim nadgarstku silny uścisk dłoni, dłoni Lee, która ściskała go wyjątkowo mocno.

- nie idź no.. - szepnął przysuwając się w kierunku mężczyzny. Odrzucił poduszki na bok i spojrzał na niego spod zlepionych ze sobą delikatnie rzęs. Jego twarz wręcz promieniała od rumieńców a usta wykrzywiły się w nieśmiały uśmiech. Nawet na niego nie patrzył, latał spojrzeniem na lewo i prawo byleby przekonać mężczyznę.

- teraz to ja już nie wiem czy chcę. - fuknął udając obrażonego, jednak patrząc na czerwoną buzię nastolatka odpłynął. Kochał sprawiać w nim zakłopotanie, uwielbiał gdy przez niego na jego poliki wpływały rumieńce a usta układały się w uśmiech. Kochał to, zwyczajnie to kochał.

Jednak tym razem, poczuł jakby po prostu się uzależnił. Jakby ten widok chciał już widzieć codziennie, każdego kolejnego poranka. Jego buzię, posiąkniętą rumieńcem. Jego malutki tak bardzo nieśmiały uśmiech. I całego jego. Chciał mieć go przy sobie już na zawsze, bez końca. Tylko i wyłącznie Lee Felixa.

- dobra, raz mogę. - wywrócił oczami, dobrze wiedząc że kończyła się tak ich każda walka o wyjście z łóżka przez ostatni czas. Usłyszał jak siedemnastolatek chichocze, i szybko wpada w jego ramiona.

Objął go swoim ramieniem i mocniej przyciągnął do siebie, sprawiając iż ten poczuł się bezpiecznie. A tego właśnie chciał najbardziej. Pragnął by Yongbok był przy nim zadbany, szczęśliwy i zdrowy. Ale przede wszystkim, bezpieczny.

Daddy IssuesWhere stories live. Discover now