Special Chapter.

566 56 73
                                    

- co? - mruknął zaspany, wpatrując się w ciemny sufit. Światło lamp z ulicy docierało do ich sypialnianego okna hotelowego, a on tylko uśmiechał się jak głupiec wpatrując się w nicość tymi pięknymi, zakochanymi oczyma. - co ty tam miauczysz? - zaśmiał się rudzielec, przekręcając się na bok.

Jego oczy spoczęły na mężczyźnie, leżącym zaraz obok niego. Na jego pogrążonej we śnie twarzy. Uśmiechał się sam do siebie, przejeżdżając palcem po jego prostym nosie. Podziwiał jego piękno, nie rozumiejąc jak ktoś taki idealny może stąpać po tym świecie.

- nic nie zrobiłem.. - szepnął przez zaciśniętą mocno szczękę mężczyzna. Chłopiec zmarszczył brwi, wpatrując się w twarz ukochanego mężczyzny.

- kochanie..

Nie dokończył, bo jego ciało szybko uniosło się do góry z ciężkim oddechem. Rozglądał się dookoła siebie dysząc, nie mogąc prosto złapać oddechu. Przymknął powieki czując jak ten uspokajająco głaszcze go po ramieniu. Zamrugał kilka razy, przytulając się do boku rudowłosego chłopca.

- miałeś zły sen? - zapytał szeptem nastolatek, gładząc kciukiem policzek swojej miłości. Ten skinął głową zbłąkany, bojąc się gdziekolwiek podnieść swoje ciemne oczy. - chcesz mi o tym opowiedzieć? - uniósł brew, wpatrując się w jego drżące dłonie.

- Hyunnie.. - wykrzywił usta w smutnym uśmiechu, gładząc wewnętrzną stronę jego rąk. Ten syknął patrząc na niego kątem oka. - znowu mnie tak nazwałeś. - rzucił oschle, wpatrując się w zegar przed nimi. - znowu. Mówiłem że nie jestem żaden Hyunnie. - warknął, nawet na niego nie patrząc.

- Lix.- wypuścił z ust westchnięcie, wpatrując się w jego ciemne tęczówki. Felix patrzał na niego zmieszany, unosząc do góry brew. - ja wiem że ciągle o nim myślisz. O byłych czasem ciężko zapomnieć. - zmierzwił lekko mokre po prysznicu włosy, jedną z dłoni i odetchnął. - ale dla ciebie nie ma już Hyunjina.

- możesz mi mówić, mężu.

Blondyn usłyszał jedynie cichot swojego ukochanego i dostrzegł jego udawane urażenie na buzi. Zaśmiał się pod nosem, przyciągając jego drobne ciało do swojego torsu. Objął chłopca ramionami, układając obie dłonie na jego wąskiej talii.

- jesteś głupi Hyung. - prychnął Yongbok, kręcąc głową na boki. Przerzucił swoje dłonie przez kark prawnika i ułożył usta w dziubek. - buzi poproszę. - rzucił udając obojętność na co Hyunjin wykrzywił usta w szerokim uśmiechu od razu złączając ich wargi w delikatnym pocałunku.

- kocham cię tak cholernie mocno. - wyszeptał w jego usta trzydziestolatek, wpatrując się w mieniące się oczy chłopca. - Hwang Felix, jak to cudownie brzmi. - szepnął, odgarniając kosmyk włosów z jego czoła. Ich twarze oddzielał milimetr, a oni wpatrywali się w swoje ślepia zakochani, uzależnieni od swojej miłości.

- Lee Hyunjin też brzmiałoby świetnie. - prychnął, przypominając mężczyźnie jak bardzo walczył o to by wzięli jednak jego nazwisko. Jednak zbył go machnięciem dłoni.

- jeśli nie spędzę z tobą reszty życia to mam nadzieję że umrę. - mruknął po cichu osiemnastolatek, patrząc na niego z uśmiechem. Przejechał językiem po swoich różanych wargach, widząc błysk w oczach ukochanego.

- umarłbym więc razem z tobą. - rzucił w jego usta i już więcej się nie kontrolował. Zatonął w pocałunkach, w tych pięknie lśniących wargach chłopca, dla którego był w stanie zrobić wszystko.

Bo nawet zły sen nie był w stanie mu go odebrać a serce Felixa, miało być już tylko jego.

Ich usta pogrążyły się w namiętności i pieszczocie, a oni oddawali w nią wszystko co siedziało w ich sercach. Udowadniając sobie, ile znaczą dla siebie nawzajem.

W takich chwilach Yongbok zastanawiał się, co gdyby nigdy nie zgodził się na pomoc Hwanga a to wszystko nie potoczyłoby się tak samo? Ale Hyunjin z każdym kolejnym dniem rozwiewał jego pytania, ukazując mu uczucie, którego ten nigdy w swoim krótkim życiu nie otrzymał.

Bo Hwang Hyunjin chciał podarować swojemu ukochanemu wszystko co tylko może. Ale dla Lee Felixa, to on był jego wszystkim.

I wygrali, wygrali bitwę dobra ze złem.
Bo miłość, jest ponad wszystko.

Lee Felix i Hwang Hyunjin przeżyli swoje szczęśliwe zakończenie.

THE END.

czy ktokolwiek się spodziewał? (jateżnie)WE DID ITTTTTKONIEC DADDY ISSUEEEEEESkocham was z całego serduszka

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

czy ktokolwiek się spodziewał? (jateżnie)
WE DID ITTTTT
KONIEC DADDY ISSUEEEEEES
kocham was z całego serduszka.

xoxo

Daddy IssuesWhere stories live. Discover now