24. Fairytale

622 59 67
                                    

Ten wieczór dla Lee Felixa, zapowiadał się nieziemsko. Randka z jego ukochanym, brzmiała jak spełnienie jego ostatnich marzeń. Był piątek, skończył zajęcia dość wcześnie dlstego nie mógł doczekać się wieczornego wyjścia ze swoim mężczyzną.

- trzeba cię wyprowadzić, co? - zaśmiał się Lee, wpatrując się w pyszczek Kkami. Piesek zamerdał ogonem, wystawiając swój różowy język. Felix uśmiechnął się do psiaka, głaszcząc go za uszkiem.

Podniósł się z fotela, wpatrując się w swoje lustrzane odbicie po raz ostatni.

- dobrze wyglądam? - zapytał pupila, zerkając na jego merdający ogon. Parsknął śmiechem poprawiając grzywkę swoich rudych włosów. - nie mogę się doczekać na tą randkę. - westchnął, jakby do siebie ale do zwierzaka.

Patrzył przed siebie, przechylając głowę w bok i wypuścił spomiędzy swoich różnych warg powietrze. Chwilę potem, Felix i Kkami znaleźli się w Seulskim parku, niedaleko apartamentu, który zamieszkiwał z Hyunjinem.

Poczuł jak jego kieszeń lekko wibruje i wyciągnął z niej swój telefon. Nie spuszczając wzroku z pieska, nadal trzymając jego czarnej smyczy odebrał połączenie nawet nie zwracając uwagi na to, kto do niego dzwoni.

Choć było to wyjątkowo istotne.

- hej Yongbok. - odezwał się zza telefonu damski, niezbyt znany mu głos. Zmarszczył brwi, słysząc jak kobieta wypiwiada jego imię. - kto mówi? - rzucił szybko, ruszając przed siebie. Obejrzał się wkoło własnej osi, czując na siebie obcy wzrok, który lekko go niepokoił.

- ah przepraszam, zapomniałam się przedstawić. - zaśmiała się melodyjnie kobieta jednak ten złożył wargi w wąską linię nadal rozglądając się wkoło siebie. - Shin Seulki z tej strony.

Lee zamarł. Ustając na środku chodnika. Zamrugał parę razy otwierając usta w zdziwieniu, nie bardzo wiedział co powinien odpowiedzieć. Nie chciał przecież wyjść na nieprzyjemnego, toksycznego lub zazdrosnego.

- była żo..

- tak tak, wiem. - skinął głową, wracając wzrokiem do ucieszonego psiaka. - w czym mogę pomóc? Skąd ma Pani mój numer? - zadał parę pytań, w niezrozumieniu marszcząc swoje gęste brwi. Obawiał się, szczerze mówiąc bardzo obawiał się tego co zaraz powie mu była żona Hwanga.

I słusznie.

- numer załatwiłam bardzo łatwo, ale to mało istotne. - zbagatelizowała jego pytanie a ten prychnął niemo pod nosem. - Dzwonię, bo niestety ciężko mi dodzwonić się do Hyunjina Oppy.

Zęby nastolatka otarły się o siebie z lekkim piskiem. Zagryzł dolną wargę wsłuchując się w zbyt szczęśliwy ton głosu rozwódki.

Czuł na sobie wzrok, jednak gdy rozglądał się wkoło siebie widział tam tylko nieznajome twarze. I w tym tkwiła rzecz.

- Hyunjin jest w pracy, nie odbiera telefonu. - odchrząknął nastolatek z przekąsem, mając nadzieję że tym jakkolwiek dogryzie kobiecie, lecz na marne. - do rzeczy. - kontynuowała. - nie mam jak się do niego dzwonić więc zdzwoniłam się z tobą. Przekaż mu proszę, by wpadł do mnie niedługo bo zostawił u mnie parę ubrań.

Słowa kobiety obiły się o uszy piegusa, tak bardzo aż ten stanął w miejscu. Przejechał językiem po tafli swoich białych zębów i wstrzymał na chwilę oddech.

- co to znaczy że zostawił? - mruknął przytomnie, klękając przy pełnym energii psiaku. Pogłaskał go delikatnie uśmiechając się do siebie, próbując odgonić samego siebie od złych i niepotrzebnych myśli.

- był u mnie ostatnio, zostawił koszulkę, kurtkę i.. bieliznę. - rzuciła chwilę po tym. Lee pokręcił głową, nie wierząc. Zwyczajnie jej nie ufając. Prychnął odwracając się na pięcie w kierunku drogi powrotnej. - myślę że jeśli cokolwiek u ciebie zostawił to możesz zwyczajnie to wyrzucić. - rzucił obojętnie.

Daddy IssuesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz