6. Dad

1.1K 83 100
                                    

Felix musiał wrócić do domu. I przez kolejny tydzień już z niego nie wyszedł. Hwang z czasem naprawdę się zmartwił. I może to nie było w porządku, bo skoro Felix nie chciał mieć z nim kontaktu, to ten nie powinien nic mu narzucać.

Ale wiedział, był pewny że coś się stało. Że wydarzyło się coś, przez co Felix siedzi zamknięty w mieszkaniu i nie ma siły nawet by chwycić w dłonie telefon.

Proces dalej trwał, jednak tego dnia do rąk Hwanga dotarło pismo spod nazwiska rodziców Felixa. Odwołanie.

- to są kurwa jakieś żarty? - podniósł głos, patrząc na pracownicę przed nim. Yeawon. Bo tak nazywała się średniego wzrostu, ciemnowłosa kobieta stojąca właśnie przed biurkiem Sama. Ten podniósł się, rzucając na blat papier.

- nie wiesz co ten chłopak tam przeżywa, chcesz dalej pozwalać by dzieciak cierpiał? - zakpił drwiąco, patrząc na brunetkę. Kobieta była stanowisko wyżej, dlatego nowością było oczernianie jej, czy jakiekolwiek zwracanie jej na coś przez niego uwagi. Lecz tutaj chodziło o Felixa. O chłopca, którego Hwang zdążył już poznać, zrozumieć.

- błagam cię, było tyle spraw które ciągnęliśmy w nieskończoność a później i tak rodzina się godziła. - wywróciła oczami, opierając zgrabne, szerokie biodra o kąt biurka. Ten wypuścił spomiędzy warg ciepły oddech, przelatując ją wzrokiem.

- był u mnie. Cholera, spędziłem z nim pieprzone siedem dni - warknął stając przed nią. - nie pozwolę żeby kolejny dzieciak cierpiał, rozumiesz? Nie pozwolę. - wyszeptał wskazując na nią palcem.

Ta jednak sprawnie przejechała językiem po dolnej, pomalowanej czerwoną pomadką wardze, nie spuszczając swojego tęgiego wzroku z dwudziestoośmiolatka. Uniosła lewą brew, zakładając ręce na piersi.

- coś ty się tak uparł, huh? - mruknęła przeplatając jego nogi między tymi swoimi i postawiła krok bliżej niego odbijając się od mebla. - może ty masz coś za uszami a ten dzieciak coś wie?

Sam pokręcił głową rozbawiony, odsunął się od trzydziestolatki, siadając na brzegu swojego biurka. - zdążyłem go poznać i zauważyć że chłopak wcześniej czy później zgłosiłby problemy w domu. - zjechał ją wzrokiem, sięgając po kubek swojej czarnej kawy.

- nie zapominaj że mogłam cię przez to wywalić. - fuknęła, widząc jego zirytowany cwany uśmiech. - nie błagałem o tą posadę. Dobrze wiesz że u Kanga też mnie chcieli. - z lekkim stuknięciem odłożył kubek na biurko. Rzucił okiem na wyświetlacz elektrycznego zegara, wiszącego na ścianie, wskazującego na godzinę dwunastą.

- zamknij jak będziesz wychodzić. - dodał na odchodne, zarzucając na siebie skórzaną kurtkę. Ostatni raz obejrzał się za siebie, widząc tylko zniesmaczoną mimikę twarzy dyrektorki.

Niczego nie chciał bardziej, niż tego by dowiedzieć się czy z Felixem wszystko okej. Nie napisał, tak jak obiecał, ani nie zadzwonił. Ale Hwang wiedział, że to nie był jego wybór. Że to nie on tego chciał.

Yongbok nie jeden raz wspominał już o swojej szkole, dlatego Hyunjin nie musiał bardzo fatygować się by znaleźć placówkę do której Lee uczęszczał, jednak w której sali w tamtej chwili miał akurat lekcję? Było trudniejszym do zdobycia zadaniem.

Podjechał pod budynek liceum, widząc pod nim krzątających się uczniów, niektórych z książkami pod nogami, z telefonami, ewentualnie co było niestety najczęstsze, z papierosem w ręku. Westchnął pod nosem widząc że budynek jest pusty. A więc lekcja już musiała trwać.

- nie macie zajęć? - zapytał nagle, w kierunku jednego z młodych uczniów. Ten spojrzał na niego zza swojej ciemnej grzywki kręcąc głową. - okienko, co potrzeba? - wypuścił spomiędzy warg dym papierosowy, lecący wprost w nozdrza Hwanga.

Daddy IssuesWhere stories live. Discover now