Felix, przekraczając próg jego dotychczasowego mieszkania poczuł jak jego plecy owiewa jedynie chłód. Nie odwiedzał mieszkania Hwanga od tygodnia, chcąc ochłonąć. Pomieszkiwał u Beomgyu, nie chcąc mówić nikomu, co tak naprawdę się tam stało.
Miał klucze do apartamentu prawnika, dlatego wiedząc iż ten jest w swojej kancerali, której przecież nigdy by nie olał, przyjechał po swoje rzeczy.
Przegryzł wargę rozglądając się po prawie pustym mieszkaniu. Rozrzucone po podłodze ubrania, pełno spalonych listów, złożonych w rulony.
Postawił nogę za drzwi do ich wspólnej sypialni, oddychając ciężko.
- Yongbok.. - dotarł do niego cichy szept. Jego oczy pośpiesznie upadły wzrokiem na leżącym na podłodze, zapłakanym dwudziestoośmiolatku. - Yongbok zaczekaj błagam cię.. - mruknął drżącym głosem, widząc jak ten cofa się do drzwi.
Szybko wstał wyciągając w jego kierunku rękę, licząc na jakąkolwiek reakcję rudowłosego. Lecz, na nic.
- Felix Ska..
- nie nazywaj mnie tak. - burknął, nie zdejmując wzroku ze ściany. Czuł, jak do kącików jego oczu podpływają łzy a jego serce biję zbyt mocno. Widząc zapłakanego prawnika, miał ochotę wpaść w jego ramiona.
Chciał jego dotyku, tak cholernie pragnął by go do siebie przytulił, by wszystko w końcu się ułożyło a on mógłby zapomnieć o bólu z zeszło tygodniowej nocy. Jednak wiedział, wiedział że nie mógł.
- Felix.. - drgnął o mały krok w jego stronę. - ja cię tak cholernie przepraszam. Naprawdę, tak strasznie cię przepraszam Yongbok.. - wyszeptał, a po jego szczupłych polikach spłynęły powolne łzy.
- ja.. ja boże.. - majaczył pod nosem, wplątując obie dłonie w swoje włosy. Pociągnął za nie, siadając po turecku na zimnej podłodze. Czuł jak w jego głowę uderza okropnie mocny ból, czuł jak oczy Felixa w końcu zwracają na niego swoją uwagę a on zatapia się we własnych, słonych łzach.
- ja.. tak bardzo.. bardzo przepraszam.. Felix skarbie.. - załkał rozpłakany, podniósł na niego swoje ciemne oczy łapiąc z nastolatkiem kontakt wzrokowy. - ja naprawdę nie wiem.. tak cholernie cię przepraszam.. - wyszeptał, czując jak dłonie zaczynają tworzyć nowy migowy język.
- mysza.. - szepnął, a ten wymiękł. Wymiękł słysząc jak ten go nazywa. Aish, był taki naiwny. Kucnął przy prawniku, widząc jak jego ciało trzęsie się nerwowo, jego oczy latały po ścianach a on sam czuł ogromny niepokój.
Ułożył swoją dłoń na kolanie mężczyzny, gładząc je kciukiem. Dotyk Felixa, sprawił że ciało Hwanga ustało. Ustało w płaczu, w stresie. A poczuł jedynie troskę.
- mysza ja tak strasznie cię przepraszam.. byłem zdenerwowany.. zazdrosny okropnie zazdrosny. - jęknął zmęczony. - wyszedłem wiem.. poszedłem się napić i to było tak cholernie kurwa głupie. - warknął ciągnąc za kosmyki swoich długich, blond włosów. Odchylił głowę do tyłu, popadając w panikę. Bał się, bał się że go straci. Że straci Lee Felixa już na zawsze i nigdy nie dostanie szansy by go odzyskać.
- spotkałem Changbina.. i ja.. on.. boże.. - westchnął a jego zęby otarły się o siebie. - wziął mnie do swojego mieszkania.. mówiłem mu że nie chcę przysięgam.. - spojrzał w zapłakane tęczówki nastolatka, widząc w nich oprócz łez, zrozumienie.
- próbowałem, wyrywałem mu się ja ci to przysięgam.. nie chciałem tak cholernie nie chciałem tego.. i.. ja nie wiem czemu.. czy chciałem na czymś się wyżyć czy co mną kierowało.. - zająknął się, patrząc w jego skrzywdzone oczy. - ja nie wiem czemu Ci to zrobiłem Felix.. i ja tak cholernie tego nie chciałem.. - wręcz wykrzyczał, gdy po bladej buzi Lee popłynęły kolejne łzy.
YOU ARE READING
Daddy Issues
RomanceW noc, światła świecą jeszcze mocniej. Tak jak łzy. Hwang Hyunjin, wychodząc tego jednego późnego wieczora z pracy nie spodziewał się zastać niedaleko nastolatka, zwykłego dzieciaka, który potrzebował czegoś, kogoś. Jedna rozmowa sprawiła, że Lee F...