Rozdział 3 - Zaufanie

163 14 1
                                    

W drodze do piwnicy, Hermiona przy okazji wstąpiła do kuchni. Tam zawsze ktoś był, bez względu na porę dnia. W tej chwili jedna z medyczek zespołu, Honoria Cloot robiła sobie herbatę.

- Słyszałam o waszej małej wycieczce do Azkabanu. Draco Malfoy naprawdę dołącza do zespołu.

- Jeszcze za wcześnie, żeby tak to ująć, ale tak, jest tutaj.

- Przed nami interesujące dni. ━ powiedziała Honoria, dodając cukier do filiżanki.

Hermiona wzięła butelkę wody ze spiżarni. Zazwyczaj po dłuższym korzystaniu z magii czuła się odwodniona. Gdy schodziła niżej, dotarł do niej wyraźny zapach antyseptyku.

Najwyraźniej nie było jej dane odwiedzić Rona w samotności. Gdy podeszła do pierwszej z trzech cel, Padma kończyła wymieniać żywienie pozajelitowe.

Chłoszczyść. ━ rzuciła. Spojrzała w górę i uśmiechnęła się. ━ Cześć.

Hermiona przeszła przez śluzę, która służyła do dezynfekcji. Jej kontur przez chwilę zaświecił na zielono, co kłuło w oczy, ale było mniej uciążliwe, niż pracowanie w odzieży ochronnej.

- Jak się dzisiaj ma? ━ zapytała Padmę.

- Niezbyt dobrze. Jeśli ośrodkowe ciśnienie żylne nadal będzie się obniżać, wejdzie we wstrząs hipowolemiczny. Jego osocze... nie wiem... objętość krwi ciągle maleje. ━ w jej głosie była mocno wyczuwalna frustracja. ━ Ale nie krwawi i nie jest odwodniony. Jeśli dostarczymy mu więcej płynów, zacznie mieć niewydolność serca.

- A co powiedział Wirusolog?

- McAlister twierdzi, że jego objawy nie różnią się zbytnio od zaawansowanej wścieklizny, ale ma masę dodatkowych symptomów, których nikt nigdy nie zaobserwował jednocześnie. Nie mieliśmy dość czasu, żeby to zbadać.

Hermiona podeszła do Rona i odgarnęła mu włosy z czoła. Był blady, stracił na wadze, ale wciąż wyglądał jak Ron. Nie była w stanie zliczyć, ile razy wpatrywała się w niego czekając, aż otworzy swoje niebieskie oczy i uśmiechnie się do niej.

Obydwie kobiety wiedziały z czym się mierzą. Bez względu na to, czy Ron wyzdrowieje, czy jego stan się pogorszy, dostarczał im nowych informacji o infekcji. W tamtej chwili nie rozmawiały o bliskiej im osobie. Bardziej o eksperymencie.

Harry nie rozumiał ich podejścia. Gdy patrzył na Rona, widział w nim swojego najlepszego przyjaciela, a według niego Hermiona powinna zrobić wszystko co w jej mocy, aby go uratować. I tak właśnie robiła, a Harry nie chciał nawet myśleć o tym, że ma w tym dodatkowy interes. Zazdrościła mu czasem. W wielu aspektach życie było dla niego o wiele prostsze.

Padma przeglądała swoje notatki.

- Nie chciałam tego mówić głośno, ale prawdopodobnie zbliżamy się do granicy skuteczności ReGenu.

Hermiona zajrzała przez ramię swojej przyjaciółki.

- Na jakim etapie jesteśmy?

- Trzy tygodnie i pięć dni od momentu, kiedy został ugryziony.

Obie bezmyślnie wpatrywały się w bandaż zawinięty wokół lewego przedramienia Rona. Znajdowało się pod nim ugryzienie, które spowodowało infekcję.

- Jest osobą, która do tej pory przeżyła najdłużej na ReGenie. ━ dodała Padma.

- Cztery tygodnie to wciąż za krótko. Potrzebujemy, aby wytrzymywali przynajmniej trzy razy dłużej, bo inaczej nie będzie to zbyt użyteczne. ReGen jest dość łatwy do wytworzenia i dystrybucji. Ale z docelowym Antidotum będzie trudniej. Zajmie nam co najmniej kilka miesięcy, żeby wyprodukować wystarczającą ilość leku dla całej społeczności zakażonych.

[T] Love in a time of a Zombie Apocalypse | DramioneWhere stories live. Discover now