Rozdział 13 - Konflikt

157 21 0
                                    

Wciąż była noc, gdy aportowali się na tyły domu przy Grimmauld Place. Hermiona zorientowała się z opóźnieniem, że wylądowali pośrodku świeżo zasadzonego Tojadu. Ginny i Honoria nie będą tym zachwycone. W dodatku będzie musiała wyrzucić swoje ukochane kapcie.

To i tak były najmniejsze z jej problemów.

Puściła nadgarstek Malfoy'a dokładnie w chwili, gdy zobaczyła Harry'ego pędzącego w ich kierunku. W następnej sekundzie obaj mężczyźni wylądowali ciężko na ziemi, tak samo jak Książka Zielarska.

Po każdej teleportacji, niezależnie od odległości, następowała chwila dezorientacji. Hermiona próbowała zrozumieć, co się właśnie wydarzyło. Gdy otrząsnęła się z oszołomienia i wyszła z grządki, Harry zaczął zadawać ciosy.

- Harry! - krzyknęła, ciągnąc go za starą koszulkę. Rozerwała otwór na szyję, co wyraźnie pokazało o ile silniejszy był od niej.

Złapała go za ramię. Strząsnął jej dłoń, razem z resztkami zniszczonego ubrania.

- Do diabła, czy ty oszalałeś?

Nawet na nią nie spojrzał. Wydawało się, jakby w ogóle nie rejestrował jej obecności. To był irytująco znajomy aspekt męskiej wściekłości - tunelowe widzenie, furia podszyta czerwoną mgłą. Hermiona zauważyła, że Malfoy nie walczył. Blokował pięści wymierzane w jego głowę, ale nie robił nic poza obroną.

- Żadnych czułych słówek i tak bez zalecania? Jesteś tak przewidywalny, spiesząc się od razu do dania głównego. Jeśli pieprzysz się tak, jak walczysz, Potter, to nic dziwnego, że masz problemy z trzymaniem się swoich dziewczyn.

Hermiona jęknęła. Wiara, że Malfoy tylko zamiesza w garnku, gdy on doprowadza do jego wrzenia...

Harry warknął i złapał Malfoy'a ponownie.

- Petrificus totalus! - zawołała Elizabeth Kent.

Stała przy drzwiach, wraz z zaspaną Padmą, ubraną w biały szlafrok frotte. Obie kobiety miały wyciągnięte różdżki, choć Padma wyglądała na znacznie bardziej niezadowoloną niż Debiutantka.

Malfoy zastygł w miejscu, akurat, gdy Harry planował drugą szarżę przeciwko niemu. Ku niedowierzaniu Hermiony, Harry usiadł okrakiem na bezbronnym Malfoy'u i zaczął ponownie go okładać.

- Harry! - krzyknęła Padma. Przerzuciła przez ramię swój długi warkocz, zacisnęła pas szlafroka i wkroczyła między nich.

- Czy powinnam...? - Kent ponownie uniosła różdżkę.

- Nie! - powiedziały równocześnie Hermiona z Padmą.

We dwie ściągały z Malfoy'a wściekłego i przeklinającego Harry'ego.

- Dość! - wrzasnęła Hermiona, uderzając Harry'ego w klatkę piersiową - Co jest z tobą nie tak?

Ku jej zdziwieniu, Harry zwrócił swój gniew przeciwko niej. Nigdy wcześniej nie widziała go tak wściekłego, tym bardziej na nią.

- Co do cholery jest z tobą nie tak?

- Ze mną?

- Tak, z tobą! - odpowiedział Harry – Bo trzeba być naprawdę szalonym, żeby w środku nocy wyruszyć, Merlin wie, gdzie, z Draco pieprzonym Malfoy'em! Byłem przekonany, że Kent sobie żartuje, budząc mnie w środku nocy z taką informacją! Ale nie, ty naprawdę z nim poszłaś! Czy masz w ogóle pojęcie, co ci się mogło stać?!

Hermiona zwróciła się do niego ponownie, używając swojego sprawdzonego, upominającego głosu Prefekta, doszlifowanego do perfekcji podczas nauki w Hogwarcie.

[T] Love in a time of a Zombie Apocalypse | DramioneWhere stories live. Discover now