Po trwających pół godziny poszukiwaniach, dr Alec Mercer odnalazł Hermionę na strychu. Stała przy otwartym oknie, patrząc na coś w skupieniu. Latarnie już od dawna nie działały, ale ulica była nieźle widoczna ze względu na pełnię Księżyca. Wszyscy w domu byli na bieżąco z cyklem faz Księżyca, ponieważ Felix Wallen (Mikrobiolog i okazjonalny Wilkołak) obecnie zajmował jedną z cel w piwnicy, czekając na swoją przemianę, pod wpływem Eliksiru Tojadowego.
- Tu jesteś! ━ zawołał Mercer, zamykając za sobą drzwi. ━ Szukałem cię po całym domu. Patil martwiła się, że postanowiłaś dołączyć do Pottera.
Hermiona posłała mu niewielki uśmiech.
- Mało prawdopodobne, bo nie za bardzo lubię latać. Właściwie, to wcale.
- Tak? Myślałem, że wszyscy Czarodzieje latają na miotłach.
- Sądzę, że brakuje mi predyspozycji. ━ wyznała. ━ Padma mnie potrzebuje?
- Tak. Luthor prosi o ciebie.
Hermiona potrzebowała chwili, żeby zrozumieć o kogo chodzi.
- Czego chce?
Australijski naukowiec obrócił pustą skrzynkę i usiadł na niej.
- Nie powiedział nic poza "Pójdź po Szlamę." ━ Mercer z powodzeniem naśladował arystokratyczny ton Malfoya. ━ Zapytałem Patil o niego i usłyszałem, że znacie się od dziecka. Powiedz mi proszę, że miał ciężki okres dojrzewania, jakieś pryszcze, był najniższy w klasie, w dodatku inni go dręczyli?
- Niestety nie. ━ prychnęła Hermiona. ━ Dręczenie się zgadza, tylko to on był sprawcą.
- Miałem do czynienia z takimi typami. ━ Mercer pokiwał głową.
- Ale nie takimi jak Malfoy.
- To określenie, którego użył ⎼ Szlama ⎼ oznacza to, co myślę? Jeśli tak, to przepraszam, że to powtórzyłem.
- Nie szkodzi. ━ zapewniła go Hermiona. ━ Nie pierwszy raz raczy mnie tym szczególnym określeniem.
- Im więcej dowiaduję się o waszym dzieciństwie, tym bardziej jestem zaskoczony, że udało wam się je przeżyć.
- Rozmawiałeś z Harrym?
- Nie. Honoria opowiedziała mi o Hogwarcie. Była kilka lat wyżej. Z jej opowieści nasuwa mi się wniosek, że nie było zbyt lekko. A tak właściwie, to dlaczego się tu ukrywasz? ━ powiedział, spoglądając przez okno.
- Spójrz tutaj. ━ wskazała. ━ I powiedz mi, co widzisz.
Mercer stanął obok niej i spojrzał na ulicę, szybko lokalizując źródło jej obserwacji. To był młody Zombie w czerwonej bluzie. Przez minutę milczeli, a potem Mercer zagwizdał:
- Prawda, patrzy na nas.
- Dokładnie. ━ potwierdziła Hermiona. ━ Był tu wcześniej, gdy Harry wyjeżdżał. Myślę, że musiał zobaczyć otwarte okno. Przypuszczałam, że ruch po prostu przyciągnął jego uwagę. Ale teraz wrócił. ━ skrzyżowała ramiona i przyglądała się Mercerowi z zaniepokojonym wyrazem twarzy. ━ Alec, jesteś ekspertem od mózgu, co to może oznaczać?
- Jeśli on patrzy i czeka, jego zachowanie to nie kwestia braku świadomości. To pamięć deklaratywna. Przetwarza coś semantycznego ⎼ że okno się otworzyło i udało mu się połączyć ten fakt z osobistym doświadczeniem spacerowania wcześniej po tej ulicy. Musiał zapamiętać, że okno nagle pojawiło się między numerami jedenaście i trzynaście.
- Ale myślałam, że to niemożliwe, żeby oni coś zapamiętywali. ━ zmarszczyła brwi Hermiona.
- To powinno być niemożliwe, biorąc pod uwagę poziom zniszczenia, jaki widzieliśmy w ich hipokampach i bocznej korze przedczołowej.
YOU ARE READING
[T] Love in a time of a Zombie Apocalypse | Dramione
FanfictionZegar tykał nieubłaganie, wskazując na zbliżającą się godzinę zagłady. Po upadku Voldemorta wielu myślało, że najgorsze już za nimi. Ale nikt nie mógł przewidzieć niewyobrażalnego horroru, który opanował cały świat. Wbrew swojej woli, Hermiona musia...