Rozdział 25

5.2K 136 29
                                    

Mimo, że nie spałam już jakiś czas ciągle miałam zamknięte oczy. Było mi strasznie głupio. Urządziłam w nocy niezłe przedstawienie, nie mogłam opanować tych wszystkich emocji i zachowałam się jak wariatka...

-Gapisz się- powiedziałam, kiedy w końcu otworzyłam oczy i zobaczyłam, że Harry także nie śpi.

-To romantyczne- uśmiechnął się odpowiadając. Oboje pamiętaliśmy, że odbyliśmy kiedyś taką rozmowę. I to nie raz.

-To straszne i przerażające.

-Ja nadal będę się upierał, że to romantyczne- powiedział, ale po chwili uśmiech zniknął z jego twarzy. Zastąpił go niepokój i troska. -Jak się czujesz?

-Dobrze... Ja... Przepraszam, nie chciałam cię zdenerwować.

-Nie jestem zdenerwowany... Raczej zaniepokojony. Boję się o ciebie...

-To był sen. Nic więcej. Chory, wyimaginowany twór mojej głowy. Nie powinnam się przejąć... Zachowałam się jak kretynka. Nie masz powodów do obaw.

-Ali, muszę cię o coś zapytać tylko obiecaj mi, że się nie zdenerwujesz, dobrze? Obiecaj- spojrzał na mnie niepewnie.

-Obiecuję- powiedziałam totalnie bez przekonania.

-Myślałaś o tym by iść do specjalisty?

-Specjalisty?- powtórzyłam.

-Tak, do psychologa. Przeszłaś tak wiele... Może ktoś taki mógłby ci pomóc.

-Harry... Ja byłam u psychologa jak byłam w Polsce i wiesz co? Nic. Nie powiedział mi nic czego bym sama nie wiedziała. Z pewnymi sprawami muszę uporać się sama i żaden psycholog mi w tym nie pomoże- nie chciałam mu o tym wcześniej wspominać. Poszłam do psychologa, ale tylko dlatego, że Zuza wierciła mi dziurę w brzuchu i zrobiłam to dla świętego spokoju.

-Ale...

-Nie ma żadnego ale. Nie musisz się o mnie bać. Nic sobie sama nie zrobię.

-A myślisz, że ja mogę ci coś zrobić?- nie potrzebnie powiedziałam, że śniło mi się, że to on zrobił mi krzywdę. Mogłam nic nie mówić.

-Nie, ty nie zrobisz mi krzywdy, ja to wiem- powiedziałam twardo.

-A jest ktoś inny? Ktoś kto może ci zrobić krzywdę?- tak, jest ktoś taki. Wysyła mi od paru miesięcy chore maile, pomyślałam.

-Nie. Nie ma nikogo takiego. To był sen i nie rozumiem dlaczego drążysz ten temat- powiedziałam nieco poirytowana.

-Przepraszam. Nie złość się...- przyciągnął mnie do siebie i zamruczał mi do ucha. Musnął wargami mój policzek po czym mocno mnie przytulił. -Obiecaj mi tylko, że zawsze będziesz ze mną szczera i kiedy pojawi się jakiś problem przyjdziesz z nim do mnie, okej?

-Okej- kłamczucha. Jestem cholerną kłamczuchą. Dzięki Bogu, że kiedy to mówiłam nie musiałam patrzeć mu prosto w oczy. Dzięki temu, że lażałam w jego ramoimach mogłam kłamać nie patrząc w te cudowne, bystre oczy. Byłam kłamczuchą ale Harry nie powiniem widzieć tych maili. Domyśliłby się dlaczego go wczoraj odtrąciłam. Wiedziałby, że w niego zwątpiłam przez durnego maila. Ja przecież wiedziałam, że dla niego nie liczy się tylko seks, wiedziałam, że mnie kocha ale wczoraj zachowałam się zupełnie inaczej, tak jakbym w to nie wierzyła i to mogło go zaboleć. Poza tym nie chciałam by widział te wszystkie okropne słowa, które są zawarte w tych chorych wiadomościach.

-Kochanie, niestety chyba musimy już wstawać...- powiedział w moje włosy. Dzięki Bogu, koniec kazania.

***

Turn To Stone- Harry Styles FFWhere stories live. Discover now