Rozdział 54

2.3K 80 15
                                    

Kiedy odkluczałam drzwi od mieszkania nie wierzyłam w to, że robię to po raz ostatni. Większość moich rzeczy była już w Polsce a ja miałam zabrać już tylko ostatnią walizkę. Miałam jechać do hotelu na jedną noc by na drugi dzień po spotkaniu z Liv wrócić do domu. Na stałe. Tak właśnie kończyło się moje życie w tym świecie. Wszystko zaczęło się tak szybko by skończyć się jeszcze szybciej. Marzenia, miłość, radość, szczęście. W jednej chwili los odebrał mi wszystko. I zostałam z namiastką czegoś co kiedyś było moim życiem... W momencie kiedy weszłam do środka położyłam torebkę na szafce w przedpokoju. Boże wchodziłam do tego mieszkania tak wiele razy i nie mogłam uwierzyć w to, że robię to po raz ostatni... Na początek weszłam do kuchni... I wtedy przed oczami zobaczyłam nas.

-Hej!- usłyszałam jego głos w momencie kiedy zatrzasnął drzwi. Po chwili wszedł do kuchni i szybko dał mi buziaka w policzek.

-Nie wyjadaj!- powiedziałam i walnęłam go drewnianą łyżką w rękę, kiedy zamierzał skubnąć trochę klusek.

-Umieram z głodu- oznajmił a jego dłoń znowu zaczęła wędrować w zakazanym kierunku przez co zmuszona byłam go uderzyć. Znowu.

-Umyłeś w ogóle ręce?- zapytałam i uniosłam brwi do góry.

-Tak, mamo- powiedział i kolejny raz wystartował do moich klusek.

-Spadaj z tymi łapami- miałam nadzieję, że do trzech razy sztuka i więcej razy nie będę musiała do uderzyć.

-Auć, to boli. Nie dość, że jestem głodny to jeszcze mnie bijesz- powiedział i zaczął pocierać swoje pobite kostki. -Długo jeszcze?

-Jakbyś zadzwonił tak jak cię prosiłam to już byłoby gotowe. Zamiast tego musiałam się domyślać o której będziesz.

-Zapomniałem no...

-A prosiłam, zadzwoń jak będziesz wyjeżdżał, powtarzałam ci to rano ze sto razy...

-Moja wina, okej- westchnął głośno i odsunął się od kuchenki. Stanął gdzieś za mną i zaczął się na mnie gapić.

-Możesz zanieść do salonu talerze- powiedziałam chcąc jakoś zorganizować mu czas. Wykonał moje polecenie bez zbędnego komentarza, wychodząc klepnął mnie w tyłek, wracając ukradł w końcu kluskę.

-Wina?- zapytał a ja skinęłam tylko głową. Po chwili podał mi kieliszek a ja upiłam małego łyczka.

-Możesz iść już do pokoju, zaraz będzie gotowe- powiedziałam nie kryjąc dłużej swojego smutku.

-Ej... Co jest?- zapytał i odwrócił mnie w swoją stronę. Dobrze wiedział dlaczego mi smutno.

-Jutro wyjeżdżasz- powiedziałam nieco żałośnie.

-Tylko na cztery dni.

-Nie lubię kiedy tam latasz.

-Wiesz, że muszę- powiedział a kciukiem przejechał po mojej wardze.

-Wiem ale to nie zmienia faktu, że wolałabym, żebyś był tutaj- przyznałam a on nachylił się nade mną i jego wargi wylądowały w kąciku moich ust. Po chwili poczułam jak delikatnie przejeżdża w tym miejscu językiem i byłam w stu procentach gotowa by mnie pocałował.

-Pyszne- wyszeptał a ja zrozumiałam, że miałam na ustach trochę sosu.

-No wiesz! Ja ci się tu zwierzam a ty tylko o jedzeniu myślisz!- postanowiłam udać oburzenie ale zamiast tego zaczęłam się śmiać.

Turn To Stone- Harry Styles FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz