Seven ~ "Your message was sent successfully."

3.3K 208 9
                                    

MAIA

- Zebrałaś już wszystko? - zapytała mama wracając do mojej sali z wypisem od lekarza.

- Tak, chyba tak... - zeskoczyłam delikatnie z łóżka rozglądając się powoli.

Nie czułam się jeszcze na siłach, żeby wracać do domu. Minęły dwa tygodnie od kiedy się wybudziłam. Zdążyli mi już zdjąć gips ze złamanej ręki, ale mimo wszystko cały czas chodzę z bandażem elastycznym dla usztywnienia. Nadal jedyne co potrafiłam sobie przypomnieć to krótkie przebłyski z dnia wypadku.

- Okej, w takim razie idziemy. - Josh wziął moją torbę puszczając mnie i mamę pierwsze w drzwiach.

Pożegnaliśmy się krótkim"Do widzenia" i ruszyliśmy w kierunku wind. Po chwili byliśmy już na parterze szpitala. Wyszliśmy na zewnątrz do samochodu. Ani razu się do siebie nie odezwaliśmy. Właściwie to praktycznie wcale nie chciałam rozmawiać. Bałam się, że dostanę po głowie za ten wypadek, chociaż według zeznań świadków nie był z mojej winy.
Straciłam cały miesiąc wakacji, a już niedługo zaczynałam drugie studia. Teraz już kompletnie straciłam ochotę na dalszą naukę.

- Może pojedziemy do MacDonalda? - zaproponowała miło mama na co szybko pokręciłam przecząco głową. - Oh, no to może na lody?

- Nie, chcę do domu. - odpowiedziałam ponuro patrząc się jedynie w okno.

- W takim razie zamówimy pizzę na obiad, co ty na to? - wtrącił ojczym.

- Może być. - wymusiłam uśmiech, ale i tak nawet chwilę nie spojrzałam ani na niego, ani na mamę.

Kiedy tylko znaleźliśmy się pod domem marzyłam, żeby położyć się w swoim łóżku i nie wychodzić dopóki nie będę wyglądała jak każdy normalny człowiek. Okropnie wstydziłam się posiniaczonego ciała i wielu ran, szczególnie tych na twarzy.
Wzięłam tylko szklankę wody i pobiegłam do swojego pokoju. Usiadłam na miękkim łóżku sięgając po laptopa leżącego pod poduszką. Pierwsze co zrobiłam, to przejrzałam nowe zdjęcia od znajomych, którzy świetnie bawili się na wspólnych wyjazdach. 

To dlatego ani razu nikt mnie nie odwiedził w szpitalu...

Następnie sprawdziłam wszystkie wiadomości od osób głównie życzących mi szybkiego powrotu do zdrowia. Nie spieszyłam się z odpisywaniem, po kolei trochę z każdym pokonwersowałam.
Nim się spostrzegłam minęły już dobre dwie godziny, a mi zostało jeszcze trochę osób w skrzynce odbiorczej Facebooka.

- Maia, obiad! - zawołała mnie mama, więc zamknęłam laptopa i zbiegłam na piętro domu.

Chwyciłam łapczywie jeden z kawałków pizzy polewając go mieszanką sosów. Byłam niesamowicie głodna i nawet nie zauważyłam kiedy sięgałam już po trzeci kawałek.

- Nareszcie wrócił ci apetyt. - uśmiechnął się Josh, na co pokiwałam głową, ledwo przeżuwając kawałki jedzenia w ustach.

Po chwili odpoczynku po obfitym obiedzie znów ruszyłam do odpisywania ludziom na czacie.

Gdy zakończyłam już rozmowę z wszystkimi zauważyłam jeszcze jedną wiadomość od nieznajomej osoby.

Justin Bieber:

"Hej, jak się masz?"

Nie kojarzyłam chłopaka z imienia i nazwiska. Weszłam na profil, żeby znaleźć jakieś zdjęcie, ale żadnego tam nie miał. Obawiałam się, że to znowu jakiś idiota szukający miłości w internecie.
Na pewno nie był fake'iem,bo miał wielu znajomych, a oprócz tego miał oznaczone miejsce zamieszkania i szkołę, do której uczęszczał.
Długo zastanawiałam się, czy mu coś odpisać, czy po prostu zignorować. Może mnie z kimś pomylił?

Maia Carter:

"Cześć... Znamy się?"

W tym momencie straciłam połączenie z internetem. Próbowałam chyba milion razy wysłać tę samą wiadomość, ale się nie udawało. Gdy nareszcie pojawił się komunikat: "Twoja wiadomość została pomyślnie wysłana", podziękowałam w myślach.
Wtedy jak na zawołanie pojawiła się zielona kropeczka przy nazwisku chłopaka, a po chwili zaczął coś pisać. Czekałam czując dziwne zestresowanie.

Justin Bieber:

"Nie."

Siedziałam w niepewności dobre kilka minut, żeby napisał trzy głupie litery i kropkę na końcu.

Maia Carter:

"Więc dlaczego do mnie piszesz?"

Znowu te ściskanie w brzuchu ze stresu...

Justin Bieber:

"Ponieważ nie widzę problemu w poznaniu się z dziewczyną, która wybudziła się przy mnie ze śpiączki:)"

Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Nie mogłam uwierzyć, że to ten chłopak, o którym myślałam zawsze przed zaśnięciem. Cały czas miałam nadzieję, że znowu go zobaczę, a tutaj nagle wiadomość od niego... ale czy to na pewno on?
Powróciłam do trzymania się na dystansie.

Maia Carter:

"Skąd mam wiedzieć, że to ty?"

Tym razem nie musiałam czekać długo na odpowiedź.

Justin Bieber:

"Jeśli pamiętasz jak wyglądam, to mnie opisz."

Ponownie w mojej głowie pojawił się obraz przystojnego chłopaka stojącego naprzeciwko mojego łóżka. Nie mogłam nie zapamiętać przynajmniej wyglądu jego twarzy.

Maia Carter:

"Ciemne oczy, jasnobrązowe włosy wystrzyżone krótko po bokach, pełne usta."

Ta wiadomość miała zupełnie inne zobrazowanie w moim mózgu, ale nie mogłam opisać mu tego tak książkowo. Pomyślałby sobie, że jestem jakaś głupia i jeszcze się nim zauroczyłam... chociaż przecież tak było.
Justin długo nie odpowiadał, ale nie chciałam odchodzić od laptopa. Byłam ciekawa co mi na to odpowie tajemniczy nieznajomy.

Justin Bieber:

"Widziałaś mnie, prawda?"

Powiększyłam zdjęcie, które mi przesłał.

Tak! To on! To naprawdę on!

~~~

Coraz was więcej! Dziękuję za każdy ślad pozostawiony przy rozdziałach, to dla mnie wiele znaczy:)

Przepraszam, że rozdziały nie są jakoś niesamowicie długie. Postaram się to stopniowo nadrobić.

Gwiazdkujcie, komentujcie, obserwujcie - to bardzo motywuje!

PAMIĘTAJCIE, ROZDZIAŁY POJAWIAJĄ SIĘ W ŚRODY I PIĄTKI!

Zapraszam na mój TT: @angrybizzle

Time's UpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz