Eight ~ "Just write..."

3.2K 203 9
                                    

JUSTIN

Siedziałem w swoim pokoju i czekałem na moich "kochanych i najcudowniejszych rodziców". Wszystko było tak dobrze. Przez cały tydzień mieszkałem u cioci i wujka, ale przecież oni musieli się wpieprzyć. Zabierają mnie do siebie.
Nie mam swojego zdania kompletnie, mimo, że jestem dorosły to nie mogę decydować za siebie.

- Justin... - ciocia Nancy niepewnie zajrzała do mojego pokoju.

Byłem zdenerwowany na nią, ponieważ nie robiła nic, abym mógł u niej zostać. Może już mnie tu nie chciała?
Możliwe, przecież się mnie teraz boją, bo wyszedłem z więzienia...

- Tata już przyjechał. - powiedziała cicho.

- Super. - wkurzony chwyciłem walizkę i nie zważając na wszystko i wszystkich dookoła siebie ruszyłem do samochodu ojca.

Kiedy dopadała mnie złość byłem nie do okrzesania. Potrafiłem uderzać głową o ściany byleby rozładować negatywne emocje.
Wrzuciłem bagaż do otwartego bagażnika i nawet nie witając się wsiadłem do środka auta. Wyciągnąłem telefon i zacząłem grać w jakieś beznadziejne gierki, żeby tylko pokazać jak bardzo jestem zły i nie mam ochoty na nikogo patrzeć.
Ojciec rozmawiał jeszcze chwilę z ciocią, po czym usiadł na miejscu kierowcy.

- Nawet się nie przywitasz? - zapytał, a w tle leciała tylko melodyjka z gry.

Nie spojrzałem ani chwili na niego, ignorowałem go jak najlepiej umiałem.

- Okej, jak chcesz... Jedziemy do domu. Mama czeka z obiadem. - włożył kluczyk do stacyjki.

- Szkoda, że go sama nie ugotowała. - parsknąłem śmiechem nie odrywając wzroku od telefonu.

Tatusiek postanowił być opanowany, ale ze zdenerwowania aż mu powieka latała.
W domu oczywiście sztuczne łzy matki i jej oklepany tekst "Jak dobrze cię widzieć synku".
Gosposia zaprowadziła mnie do mojego pokoju, bo przecież rodzice nie mogli się pofatygować.

- Dziękuję. Pewnie nie jest to pani często słyszane słowo tutaj... - zacząłem cicho rozmowę ze starszą kobietą.

- No... nie wiem... - nie wiedziała co powiedzieć, w sumie nie dziwię jej się, za takie gadanie mogła wylecieć z pracy.

Wszedłem do ogromnego pokoju. Wielkie łóżko na środku jednej ściany, a po jego obydwóch stronach biblioteczki z książkami. Na przeciwko stała szafa, w której prawdopodobnie moje ubrania będą zajmowały jedynie 1/3 całej powierzchni. Nie chciało mi się patrzeć na ten luksus, nie pasowało mi to. Zdecydowanie bardziej wolałem coś spokojniejszego.
Zostawiłem walizkę na miękkim, białym dywanie i poszedłem obojętnym krokiem do jadalni, gdzie rodzice siedzieli już przy stole.

- Smacznego. - rzuciłem szybko, zabierając się za zjadanie wszystkiego z talerza.

Mama zadawała mi jakieś pytania, na które odpowiadałem krótkimi słowami lub kręceniem głową. Ojciec siedział jak zawsze cicho, ale to była cisza przed burzą. Jego spojrzenie mówiło po raz kolejny, że ma ochotę mnie udusić.
W trakcie deseru moja komórka wydała z siebie dźwięk facebookowego czatu. Od razu pojawił mi się uśmiech na twarzy, gdy zobaczyłem wiadomość od Mai. Nie dość, że była piękna, to jeszcze niesamowicie skromna. Lubiłem z nią pisać, ponieważ potrafiła konstruktywnie odpowiadać na moje pytania. Nadal nie wiedzieliśmy o sobie za dużo, ale nie chciałem się z tym spieszyć. Nie chciałbym jej wystraszyć swoją przeszłością.

Poszedłem bez słowa do pokoju i położyłem się na łóżku. Wcześniej wyciągnąłem laptopa z walizki i natychmiast chciałem sprawdzić wiadomość od Mai.

Maia Carter:

"Wszystko w porządku? Nie odzywałeś się dwa dni."

Do tej pory wiedziałem o niej tylko tyle, że nazywa się Maia Carter, ma 21 lat i mieszka z mamą i ojczymem tutaj, w Nowym Jorku... no i że jest bardzo miła, przynajmniej kiedy ze sobą piszemy.

Justin Bieber:

"Miałem trochę gorsze dni, nie chciałem przenosić na ciebie złego humoru."

Maia Carter:

"Jeśli chcesz o tym porozmawiać, po prostu napisz:)"

Jak zawsze, na pisaniu z dziewczyną straciłem pół dnia, ale straciłem w dobrym znaczeniu. Przynajmniej miałem co robić. Kiedy zbliżała się pora kolacyjna, tym razem już nie gosposia, a ojczulek przyszedł po mnie.

- Musimy porozmawiać. - usiadł na moim łóżku, więc natychmiast odłożyłem laptopa.

Zapach alkoholu wydobywał się z jego ust... więc już nie mieliśmy o czym rozmawiać. Chciałem go wyprosić, ale to jego dom, więc będzie robił co chce.

- Więc mów... - zacząłem trochę zirytowany.

- Ja i mama chcemy dla ciebie jak najlepiej, ale najpierw musisz się poprawić. Przestań być taki arogancki, a nasze relacje się na pewno poprawią i będziemy szczęśliwą rodziną. - starałem się nie wybuchnąć śmiechem, gdy to mówił.

- Posłuchaj. - popatrzyłem prosto w jego twarz. - My już nigdy nie będziemy szczęśliwą rodziną, pogódź się z tym, że pieniądze was zniszczyły i nie macie innego w głowach tylko zielone papierki.

Podniosłem się z łóżka, wziąłem telefon i wybiegłem z domu. Poszedłem... na spacer i chciałem porozmawiać o tym z Maią. Ktoś musi zrobić pierwszy krok i chyba to ja trochę więcej o sobie opowiem.

~~~

Jeśli czytacie to w dniu dodania rozdziału lub dzień później to wiedzcie, że właśnie przeżywam załamanie nerwowe, bo siedzę w domu kiedy moi idole (Janoskians) są w Polsce.

Czekam na motywujące gwiazdki, komentarze i obserwacje!

Pamiętajcie, rozdziały dodaję w środy i piątki!

Zapraszam też na mojego tt: @angrybizzle


Time's UpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz