Twenty Four ~ "Perfect son"

2.1K 137 7
                                    

Wchodząc na dziedziniec uczelni czułam na sobie spojrzenia wszystkich studentów, którzy tylko znaleźli się w moim pobliżu. Może byłam przewrażliwiona, ponieważ za każdym razem, gdy ktoś się zaśmiał, czułam, że to z mojego powodu.
Naprawdę, czy dlatego, że Justin i Andre pobili się z mojego powodu, będę musiała znosić plotki i komentarze mające związek ze mną?

O wilku mowa, na końcu głównego korytarza zobaczyłam mojego przyjaciela rozmawiającego z jakimiś chłopakami ze starszego rocznika. Nie wyglądał na zdenerwowanego, śmiał się, ale jego twarz mówiła, że wczoraj był jego ciężki dzień. Był zdecydowanie gorzej poturbowany niż Justin.
Zdawało mi się, że złapaliśmy kontakt wzrokowy, więc natychmiast przyspieszyłam kroku i ukryłam się w damskiej toalecie, gdzie kilka dziewczyn stało przy lustrach. Zamknęłam się w jednej z kabin i oparłam się o ścianę oddychając głęboko.

Dzisiaj nie będzie najlepiej dziewczyno.

Zdecydowanym krokiem wyszłam na korytarz, gdzie czekał Andre.

- Hej. - uśmiechnęłam się miło, ale moje oczy nerwowo uciekały na boki.

- Myślisz, że ja to tak zostawię Maia? - parsknął szyderczym śmiechem. - Nie pozwolę mu się tutaj tak rządzić. Jeszcze mnie popamięta...

Pokiwałam głową chcąc ukryć łzy, które mimowolnie stanęły w moich oczach.

- Nie płacz, pozbędziemy się tego szmaciarza, że się do ciebie więcej nie zbliży.

Brzmiało jak pocieszenie, ale raczej nie dla mnie. Dlaczego nikt nie zapyta mnie czego ja chcę? Czemu Andre podejmuje decyzje za mnie? Kogoś w ogóle interesuje to, że ja go kocham?
Nie ocenia się książki po jej okładce, ale czy Justin ma wypisane na czole "dziwkarz" czy "przestępca"? Może miał ciężki okres w życiu, ale postanowił poprawę... Nikt nie zwraca na to uwagi.

Rozbrzmiał dzwonek na pierwszą lekcję. Wszystkie zajęcia, które miałam poświęcić na wpajanie do głowy wiedzy poświęciłam na rozmyślanie o Justinie i moich przyjaciołach, którzy nie zaprzestawali rozpowiadać plotek o życiu mojego chłopaka. A ja co? Ja musiałam wtedy udawać, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Właściwie, to się nawet nie odzywałam, nie mogłam przecież pokazać jakie żywię uczucia do Biebera, który jest znienawidzony przez moje otoczenie.

Po dniu na uczelni jako pierwsza wyszłam z budynku. Szłam równym, szybkim krokiem nie mając siły już więcej powstrzymywać łez. Pozwoliłam się sobie rozpłakać.

- Maia? Czemu płaczesz? - byłam tak zajęta użalaniem się nad swoim marnym życiem, że nie zauważyłam, że przeszłam obok Justina, który stał niedaleko przystanku autobusowego, na którym zawsze czekałam na transport do domu.

- To... to nic ważnego. - zająknęłam się podchodząc do zakapturzonego chłopaka.

- Przestań, dobrze znam te kobiece gadki, jak coś nie jest ważne, to znaczy, że jest.

- Chodzi o wczorajszą bójkę. - zaczęłam trochę uspokajając drżący głos. - Wszyscy o tym gadają, Andre powiedział, że to nie jest koniec. On chce zrobić wszystko na twoją niekorzyść. Nie możemy się do siebie zbliżać w otoczeniu znajomych ze szkoły, martwię się, że to pójdzie za daleko.

- Nie martw się kochanie, na pewno nie o mnie. Gadać, to on sobie może ile wlezie. Prędzej zaszkodzi sobie niż mi. - Justin spokojnym ruchem ręki otarł kciukiem spływającą po moim policzku łzę. - Przejdziemy się? Muszę z tobą porozmawiać.

- Jasne, a więc o co chodzi? - wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę mojego domu.

- Mam siostrę. - powiedział jakby zdenerwowany.

- Twoja mama była w ciąży? - zapytałam zdziwiona, przecież widziałam ją na ślubie i nie wyglądała na ciężarną.

- Nie, właśnie o to chodzi... Rodzice adoptowali 16-letnią Crystal, dzisiaj ma się do nas wprowadzić.

- Czegoś tutaj nie rozumiem, czemu twoi rodzice adoptowali prawie dorosłą dziewczynę?

- Ma przejąć po nich firmę. Kiedyś matka powiedziała, że ja się do tego nie nadam. - westchnął smutno. - Nie żeby mi na tym zależało, ale będę teraz jak piąte koło u wozu, Crystal będzie uwielbiana, a ja znowu zejdę na psy...

- Nie mów tak Justin, na pewno tak nie będzie. - chciałam pocieszyć doszczętnie zrezygnowanego chłopaka. - Masz jeszcze mnie. Może nie zastąpię ci rodziców, ale zawsze będę gotowa ci pomóc!

- Dziękuję Maia. - uśmiechnął się miło brązowooki. - Zapomniałbym, mam coś dla ciebie, ale to za buziaka.

- Okej. - zaśmiałam się całując przelotnie usta Justina.

Z kieszeni ciemnej bluzy Bieber wyciągnął małe pudełeczko obite czarnym, zamszowym materiałem. Otworzył powoli wieczko, pod którym ukazał się śliczny, złoty, drobny naszyjnik z płaskim serduszkiem.

- Mam nadzieję, że ci się podoba. - Justin zagryzł wargę w oczekiwaniu na moją reakcję.

Chociaż moja twarz od początku okazywała zaskoczenie i radość chłopak najwyraźniej nie był przekonany do moich uczuć.

- Jest naprawdę piękny! Bardzo dziękuję, to słodkie z twojej strony. - przytuliłam się do jego umięśnionego torsu i zamknęłam oczy w momencie, gdy objął mnie swoimi ramionami i pocałował w czubek głowy.

JUSTIN

Nikt nie zauważył momentu, w którym wróciłem do domu. Wszyscy skupieni byli na przygotowaniach do przyjęcia do domu mojej "siostrzyczki".
Gosposia zabiegana zdążyła zdjąć z wszystkich szafek kurz, przeleciała odkurzaczem całą ogromną powierzchnię domu i ugotowała jeszcze nieziemsko pachnącą i wyglądającą kolację.

- Justin, może się ubierzesz jak człowiek? - zapytała mama zapinając drogą biżuterię na nadgarstkach i szyi.

- Znowu coś ci przeszkadza? - jęknąłem znudzony zrzucając kaptur z głowy.

- Zachowuj się jak na chłopca z bogatej rodziny przystało... - burknęła pod nosem, ale na tyle, że usłyszałem.

- Kiedy mi wytłumaczysz co pieniądze zmieniają w mojej osobie?!- podniosłem ton głosu, więc zza drzwi łazienki wychylił się ojciec.

- Zachowaj klasę dziecko, przynajmniej udawaj, że ci zależy, żeby się zmienić! - odpowiedział wielce oburzony tatusiek, od którego bez zmian czuć było alkohol.

Ugryzłem się w język, aby nie powiedzieć czegoś nieodpowiedniego. Poszedłem do swojego pokoju, gdzie ubrałem ciemne dżinsy, zwykły biały t-shirt i czarną marynarkę, której rękawy podwinąłem praktycznie pod łokieć. Ułożyłem roztrzepane włosy do tyłu, a gdy usłyszałem dzwonek do drzwi zjawiłem się pod nimi pierwszy.

- Cześć, zapraszam. - uśmiechnąłem się szeroko do Crystal biorąc od niej dużą walizkę.

- Dziękuję. - szepnęła rumieniąc się.

- Wybacz mi za wczoraj, trochę mnie poniosło. Jestem bardzo szczęśliwy, że będziemy teraz rodzeństwem. - puściłem zalotnie oczko do niskiej brunetki, której policzki z delikatnie różowych zrobiły się czerwone jak dojrzałe truskawki.

- Nic nie szkodzi, możemy zacząć od początku. - zaśmiała się słodko.

Rodzice patrzyli na mnie dość zdziwieni, ale chciałem im udowodnić, że jeśli chcą, mogę zgrywać przed nimi idealnego synka.


~~~

Planuję już fabułę kolejnego fanfiction. Mam kilka pomysłów na historię, ale nie wiem jeszcze, który wybrać.

Ale póki co, to ff będzie miało jeszcze trochę rozdziałów, więc czekam na wasze opinie i gwiazdki, a także dziękuję za każdą obserwację!


Time's UpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz