Fourty Three ~ "Turn back time"

1.7K 108 1
                                    

- PANIE I PANOWIE, MAMY DLA WAS CUDOWNĄ WIADOMOŚĆ! - Justin, nie zważając na późną godzinę, wydarł się na cały dom.

- Cicho, może już śpią. - przyłożyłam mu palec do ust, uciszając go szeptem.

- Co takiego niby? - usłyszeliśmy odpowiedź mojego taty z salonu.

Weszliśmy więc do pomieszczenia, gdzie znajdowali się wszyscy i oglądali telewizję.

- Pobieramy się! - oznajmił dumnie szatyn.

Clarie zareagowała jak każda kobieta. Zaczęła nas całować i podziwiać pierścionek. Wszyscy nam pogratulowali, chociaż nie mogliśmy być teraz niesamowicie szczęśliwi w trakcie żałoby po tragicznej śmierci naszych przyjaciół. Staram się o tym zapomnieć, ale trudno było zapomnieć o czymś takim.

- To kiedy ślub? - zapytał John.

- Jak najszybciej. - Justin popatrzył na mnie z uśmiechem. - Jutro może przejdziemy się do urzędu zarezerwować najbliższy termin.

- Ale... - zaczęłam niepewnie. - Od dziecka marzyłam o kościelnym ślubie, z całą rodziną i wszystkimi przyjaciółmi, długą, białą suknią.

- Maia, chyba wiesz, że to niemożliwe. Dla rodziny "nie żyjesz". - tata zniżył ton głosu.

- No tak, ale... - poczułam jak moje serce łamie się na pół, nie chciałam się pobrać z Justinem dla papierka, tylko, żeby ten moment był dla nas najpiękniejszym wspomnieniem.

- Spokojnie. - wtrącił się szatyn. - Coś wykombinujemy.

- Na przykład co? - zapytał John. - Jak wyobrażacie sobie zorganizować to po pozorowanym pogrzebie Mai?

- Nikt w sumie nie widział zwłok w dobrym stanie, ciało było zmasakrowane. Można powiedzieć, że to był błąd podczas sekcji! - odpowiedział Justin.

- To ja wydałem kupę kasy, żeby w kostnicy podmienili ciała, a wy teraz zwykłymi słowami to naprawicie? - czułam zbliżającą się kłótnię, więc przeprosiłam wszystkich i wyszłam.

- Maia, gdzie idziesz? - Bieber wyszedł za mną.

- Do sypialni. - mruknęłam łamiącym się głosem.

- Nie płacz skarbie. - chłopak podszedł do mnie w ciemnym korytarzu.

Dotknął dłonią mojego policzka i pocałował mnie w usta.

- Spełnię twoje marzenia, obiecuję.

JUSTIN

Maia poszła spać, ale ja wróciłem do przerwanej dyskusji.

- Ona naprawdę chce ślub jak z bajki i chcę, żeby była szczęśliwa. - zacząłem ponownie ten temat.

- Mogła pomyśleć do czego zobowiązuje jej decyzja... - odpowiedział krótko jej ojciec nawet na mnie nie patrząc.

- Ja się nie dziwię Mai. - wtrąciła po chwili ciszy Clarie. - Będąc na jej miejscu chciałabym tego samego. Ślub jest naprawdę rzeczą piękną i wartą wspominania, a im bardziej się do niej ktoś przygotowuje, tym lepsze są wspomnienia.

- Czyli nasz ślub cię nie cieszył? - zapytał zdenerwowany pan Carter.

- Jesteśmy zapisani jako "rozwiedzeni", więc królewskiego ślubu nie mieliśmy!

- Cholera jasna! - warknął ocierając swoje oczy z napływających łez.

Zaśmialiśmy się wszyscy.

- Przecież nie puszczą ją w podróż do Nowego Jorku w jej stanie. - znajdował kolejne wymówki.

- Więc zorganizujemy ceremonię tutaj, w Los Angeles!

- I co? Zaprosisz całą swoją i jej rodzinę na ślub ze zmarłą? Na pewno ktoś przyjedzie. - zaśmiał się pan Carter.

- Tak, kto będzie chciał się przekonać, to przyjedzie!

- To dobry pomysł. - poparła mnie Clarie.

- Warto zaryzykować. - wsparł John.

MAIA

one month later

- I jak? -zapytała ekspedientka. - Wszystko pasuje?

Wyszłam z przymierzalni w cudownej, białej sukni ślubnej.

- Pięknie wyglądasz, Justin padnie z zachwytu. - uśmiechnęła się Clarie.

- A nie wyglądam... grubo? - popatrzyłam dokładnie w lustro.

- Maia, jesteś w ciąży. - przypomniała macocha.

- Nie o to mi chodziło. - przewróciłam teatralnie oczami.

Ostatecznie nie miałam już nic do wyboru, za dwa tygodnie brałam ślub i nie było czasu szyć kolejnej sukni. Wyszłyśmy z salony z szczelnie zapakowanym strojem dla mnie i pojechałyśmy robić próbny makijaż.

MAIA'S MOM

Było ciepłe popołudnie, więc postanowiłam zająć się trochę ogródkiem. W trakcie, gdy ja przekopywałam grządki, mój mąż robił porządki w garażu. Przerwaliśmy swoje prace, kiedy zadzwonił do mnie telefon od mojej siostry.

-Cześć, nie chcę ci zawracać głowy, ale dostałam właśnie podejrzany list z zaproszeniem na ślub Mai w Los Angeles. Nie wiem, czy ktoś robi sobie żarty, dlatego chciałam się z tobą skontaktować. Jest podany adres nadawcy. Sprawdzałam w Google czy istnieje taka ulica i dom i tak, to jakaś jednorodzinna duża posiadłość.

- Chwila, chwila. Jeszcze raz? Zaproszenie na ślub Mai? Z kim? -zapytałam zdziwiona.

- Justin Bieber. - przeczytała nazwisko.

Chwilę później rozdzwoniły się już telefony od wszystkich i my również dostaliśmy takie zaproszenie. Nie chciałam oceniać całej sytuacji pochopnie więc przekazałam wszystkim, aby czekali na moją informację co z tym robić. Na sam wpierw pojechaliśmy do państwa Bieber, aby zapytać o Justina. Oni powiedzieli, że ich syn wyjechał zaraz po pogrzebie naszej córki i od tamtej pory się nie odzywa i nie wiedzą gdzie jest. Oni także dostali zaproszenie.
Podjęliśmy decyzję razem z rodziną Bieberów, że pojedziemy na zapowiedzianą ceremonię i na własne oczy przekonamy się kto robi sobie żarty, zawiadomimy policję i oni zajmą się żartownisiami.

Kilka dni później przyszli przyjaciele Mai, aby zapytać się o zaproszenie, które również dostali. Okazali chęć wyjazdu. Podobnie reszta rodziny Carter i Bieber. Cała sprawa była tajemnicza i praktycznie nie możliwa, ale gdzieś w głębi serca liczyłam, że moja córka żyje.

~~~

Time's UpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz