Ten ~ "First time"

3.3K 190 10
                                    

MAIA

Siedziałam na huśtawce w ogrodzie z zeszytem i długopisem w rękach. Rysowałam jakieś bazgroły. W pewnym momencie zaczęłam zakreślać ostrymi liniami ludzką twarz. Namalowałam duże oczy, po czym nad nimi zakreśliłam szeroki łuk brwiowy. Poprowadziłam kilka kresek tworzące średniej wielkości nos. Na twarzy do dodania zostały mi pełne usta i delikatny zarost. Gdy zaczęłam rysować włosy nie starałam się zbytnio, ponieważ jego włosy nie wyglądały na ułożone na zdjęciach, które mi wysyłał. Postać ani trochę nie przypominała Justina, ale mimo wszystko byłam dumna ze swojego rysunku. 

- Co robisz? - usłyszałam głos ojczyma za sobą, więc natychmiast przewróciłam zeszyt na pusta kartkę.

- Nic ciekawego. - powiedziałam pod nosem malując małe serduszka.

- Maia, słuchaj. Od jakiegoś czasu jesteś strasznie zamknięta w sobie, całe dnie spędzasz z telefonem lub z laptopem. Co się dzieje? - zapytał siadając obok mnie.

- Nic się nie dzieje. - spojrzałam niepewnie na poważnego mężczyznę.

Josh westchnął ciężko i zamilkł na kilka chwil.

- Chodzi o ten wypadek, tak? Za dużo o tym myślisz... Możemy cię zapisać z mamą na jakieś terapie!

- Nie, przestań! Nie jestem na nic chora okej?! - zdenerwowana poszłam zamknąć się w moim pokoju.

Gdybym powiedziała mu, że spędzam całe dnie w internecie, bo piszę z chłopakiem to odciąłby mnie od rzeczywistości. Zostałabym zamknięta w klatce jak jakieś zwierze.

Kiedy tylko nastał wieczór, a mama i Josh poszli do swojej sypialni słyszałam jak cicho o mnie rozmawiali. Mówili, że naprawdę coś jest ze mną nie tak, bo nigdy nie byłam wielką fanką surfowania w internecie. Na dodatek pieprzyli, że to uzależnienie albo że próbuję oderwać się od rzeczywistości, ponieważ chciałam zapomnieć o przykrych zdarzeniach.
Nie chciałam już słuchać więcej jak planują zapisać mnie do psychologa, więc założyłam słuchawki na uszy i słuchałam muzyki na laptopie przeglądając nowości o gwiazdach. Po chwili melodię Miley Cyrus - Adore You przerwał znany mi dobrze dźwięk czatu. W okienku facebooka pojawiło się imię Justin, więc natychmiast sprawdziłam wiadomość.

Justin Bieber:

"Śpisz?"

Maia Carter:

"Nie, a co?"

Nim się spostrzegłam na ekranie laptopa pojawił się nick skype Justina i dźwięk przychodzącego połączenia kompletnie zagłuszył moją playlistę. Wyłączyłam muzykę i szybko odebrałam.
Obydwoje mieliśmy ustawione kamerki tak, że sięgały od naszych ust w dół.
Uśmiechnęliśmy się do siebie.

- Hej. - zaczęłam.

- Cześć. - odpowiedział miłym głosem. - Czemu nie śpisz?

- Nie czuję się zmęczona, a ty?

- Myślę...

- O czym?

- O tobie. - na jego ustach pojawił się wstydliwy uśmieszek.

- Nie żartuj sobie. - zarumieniłam się, ale w świetle ekranu prawdopodobnie nie było to za bardzo widoczne.

- Nie żartuję. Myślę jak zaprosić cię na spacer jutro wieczorem. - zaśmiał się słodko zagryzając dolną wargę. 

- Czuję się już zaproszona i nie odmówię. - zacisnęłam usta w jedną linię.

Justin najwyraźniej wyglądał na zadowolonego, ja podobnie. Nie mogłam się już doczekać spotkania z chłopakiem. Do tej pory pisaliśmy tylko ze sobą, a nie mieliśmy okazji porozmawiać ze sobą w realnym świecie.
Długo nie mogłam zasnąć, rozmyślałam nad jutrzejszym dniem. Byłam bardzo podekscytowana.

JUSTIN

Jedynym plusem willi rodziców była siłownia w piwnicy. Każde popołudnie spędzałem na ćwiczeniach, tak samo i dzisiejsze. Tego dnia akurat dałem z siebie jak najwięcej potrafiłem, bo cały czas myślałem o pierwszym spotkaniu z Maią. Chciałem zrobić na niej dobre wrażenie, ponieważ w internecie mogę przecież być zupełnie innym człowiekiem.
Ale Maia mi zaufała i to mi się bardzo podobało.
Gdy zbliżała się godzina spotkania wziąłem prysznic, użyłem drogich perfum, które podsunęła mi mama i ubrałem się dość luźno - jasne, specjalne sprane jeansy, czarna bluza, szara beanie i czarne vansy.

- Powiesz gdzie wychodzisz? - zapytała mama odrywając się na chwilę od pracy na laptopie.

- Nie muszę się nikomu spowiadać. - burknąłem pod nosem, po czym ruszyłem w stronę parku.

Po drodze wstąpiłem do kwiaciarni i kupiłem Mai czerwoną różę. Miałem tylko nadzieję, że jej się spodoba ten drobny upominek.
Na miejscu byłem trochę przed czasem, więc usiadłem na jednej z ławek przy ogromnej fontannie w centrum parku. Rozglądałem się za szatynką z niecierpliwością. Mijały minuty, a jej nadal nie było. Zacząłem obawiać się, że mnie wystawiła.
Przyglądałem się ludziom chodzącym dookoła. Wszyscy tacy szczęśliwi i pełni energii.
Nagle pomiędzy spacerowiczami dostrzegłem nieśmiałą szatynkę ubraną w luźny, cienki, kremowy sweterek i krótkie czarne spodenki. Długie, rozpuszczone włosy miała delikatnie podpięte po bokach głowy. Szła wolnym krokiem rozglądając się po ludziach. Wstałem z ławki i szybko przebiegłem dookoła, żeby móc zaskoczyć dziewczynę od tyłu.
Gdy byłem krok za nią spokojnym ruchem objąłem ją jedna ręką w talii a drugą wręczyłem jej kwiatka.

- Miło mi cię widzieć Justin. - Maia zarumieniła się odkręcając się w moją stronę.

- Mi ciebie również. - uśmiechnąłem się szeroko. - Wyglądasz bardzo ładnie!

- Dziękuję. - szepnęła spuszczając wzrok.

- Więc... chodźmy się przejść!

Z początku widziałem, że zielonooka bardzo się wstydziła, ale po jakimś czasie bardziej otworzyła się na rozmowę ze mną. Zaczęliśmy dyskutować na różne tematy i nawet nie zwracaliśmy uwagi na to, że powoli robiło się ciemno.
Wyszliśmy z parku i kontynuowaliśmy spacer ulicami Nowego Jorku. Chętnie zabrałbym Maię na jakąś dobrą imprezę, ale już po chwili spokoju zaczął do niej wydzwaniać ojczym. Nie mogłem patrzeć jak bezbronna jest kiedy z nim rozmawia. Mimo, że była dorosła to musiała się mu podporządkować.

- Muszę wracać do domu... - westchnęła ciężko wkładając telefon do kieszeni spodni.

- W porządku, odprowadzę cię.

Wsiedliśmy do autobusu jadącego najbliżej domu dziewczyny. Zbliżała się godzina 22:00 i widziałem, że Maia robi się śpiąca.
Objąłem ręką jej ramiona przysuwając bliżej siebie, tak by mogła się o mnie oprzeć.

- Lepiej pożegnajmy się już tutaj. Powiedziałam rodzince, że idę z przyjaciółkami na zakupy. - zaśmiała się przesłodko zwalniając tempo kroków.

- Okej, ale zaczekaj. Podaj mi swój numer telefonu. - wręczyłem Mai moją komórkę, na której wpisała szybko cyferki.

- Dziękuję za dzisiaj. Naprawdę było bardzo miło. Mogłam ciebie jeszcze lepiej poznać. - szatynka stanęła na palce, aby pocałować mnie w policzek. - Dobranoc.

- Dobranoc. - odpowiedziałem zagryzając dolną wargę.

Wróciłem do domu pełen energii. Mama nadal ślęczała przy papierach, a ojciec spał na kanapie. 

- Justin... chodź tutaj. - zawołała mnie zmęczona kobieta. - Co ty masz na policzku? Czy to szminka?

Przejrzałem się natychmiast w lustrze, żeby dostrzec delikatnie odciśnięte różowe usta na mojej skórze. Uśmiechnąłem się szeroko sam do siebie.

- Tak, to szminka. - odpowiedziałem.

- Gdzie ty byłeś? - zapytała od razu przechodząc na jeszcze bardziej poważną.

- Jeśli myślisz, że zrobiła to jakaś dziwka, to się cholernie bardzo mylisz...

~~~

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał:) Jeśli tak to zachęcam do dawania motywujących gwiazdek i komentarzy!

Pamiętajcie - nowe rozdziały - środa i piątek!


Time's UpWhere stories live. Discover now