Thirteen ~ "Something more"

2.6K 186 6
                                    

Ubrałam czarne spodnie, obcisły, krótki, biały, koronkowy top i szarą bluzę. Zostawiłam długie włosy opuszczone luźno na ramionach i wytuszowałam dokładnie rzęsy. Musnęłam usta owocowym balsamem i chwyciłam do ręki telefon.

- Teraz albo nigdy. Nie przejmuj się tym idiotycznym pierdoleniem. Jesteś dorosła i wychodzisz. Nikt nie będzie za ciebie decydował. - powiedziałam sama do siebie patrząc w wiszące na ścianie lustro.

Założyłam w pokoju białe trampki, po czym szybkim krokiem ruszyłam do wyjścia.

- Wychodzę! - okrzyknęłam trzaskając ciężkimi, frontowymi drzwiami.

Nie miałam teraz czasu na powolny spacer. Zaczęłam biec ile miałam siły w nogach. Rozglądałam się cały czas dookoła sprawdzając czy nikogo nie ma, głównie mamy i Josha. Już po chwili mój telefon zaczął dzwonić, więc go natychmiast wyciszyłam. Miałam gdzieś zdanie ojczyma na temat tego nagłego wyjścia.
Zwolniłam krok aby trochę odetchnąć. Byłam już blisko miejsca spotkania, więc zaczęłam się jeszcze bardziej stresować. Zostało mi jedno przejście przez ulicę. W oddali widziałam samotnie stojącą ludzką postać oświetloną przez wystawy sklepowe i kolorowe neony.
Przekładałam telefon w rękach nie odrywając wzroku od wysokiej osoby opartej o znak drogowy.
Kilka kroków i byłam już na przeciwko poważnie wyglądającego Justina. Standardowo na głowę miał zarzucony kaptur, a jego ubiór był luźny i ciut niechlujny. Woń jego słodkich perfum była bardzo mocno wyczuwalna, ale na szczęście podobał mi się ten zapach.

- Hej. - przywitałam się cicho.

- Hej. - mruknął delikatnie.

Zachowywał się identycznie jak na pierwszym spotkaniu. Troszkę ponury, mroczny, ale mimo wszystko przyjazny. Przynajmniej według mnie sprawiał takie wrażenie.

- Wyglądasz ślicznie. - skomplementował mnie zagryzając zadziornie dolną wargę.

- Dziękuję. - zawstydzona zacisnęłam usta w jedną linię i uciekłam wzrokiem.

- Wydaje mi się, że mam dla nas obojga dobre miejsce na dzisiejszą noc. - wyciągnął w moją stronę dłoń. - Idziemy?

Delikatnie i trochę niepewnie chwyciłam szatyna za rękę. Chłopak przyciągnął mnie bliżej siebie, po czym ruszyliśmy przez pustą ulicę w ciszy. Im bliżej centrum miasta byliśmy tym więcej osób zaczęliśmy mijać. Dużo turystów, imprezowiczów i najzwyklejszych spacerowiczów.
Zerkałam co jakiś czas na Justina, który szedł spokojnie jakby unikając spojrzenia na mnie.

- Nowy Jork nigdy nie śpi. - zaśmiałam się nerwowo chcąc przerwać nieprzyjemną ciszę.

Brązowooki uśmiechnął się miło obejmując mnie w pasie ramieniem.

- Bo Nowojorczycy tacy jak my szukają wrażeń w swoich nudnych życiach. - popatrzył w moje oczy, a nasze twarze dzieliły milimetry.

Mogłam wykonać tylko jeden ruch głową, by go pocałować, ale zrezygnowałam odkręcając się w drugą stronę. Bieber zabrał powoli swoją rękę z mojego ciała.
Przed chwilą czułam jego oddech na swoich ustach, a teraz znowu byliśmy od siebie daleko.

- To tutaj. - wskazał na wejście do najbardziej znanego nocnego klubu w tej okolicy.

Justin otworzył mi drzwi, przez które najpierw ja, a potem on, weszliśmy do ciemnego pomieszczenia.
Chłopak przywitał się z ochroniarzem i zamienił z nim kilka słów na ucho. Mężczyzna skinął głową i pokazał, że możemy iść.
Schody prowadziły w dół. Już przy samym wejściu słychać było bardzo głośną muzykę.
Niewielkie światełka oświetlały każdy ze stopni.
Sprawdzałam cały czas, czy chłopak jest za mną. Bałam się, że chce zabawić się moimi uczuciami i zaraz zrobi coś głupiego. Teraz zaczęłam o tym myśleć, a przed chwilą nie przyszłoby mi do głowy, że on może rozmawia ze mną i spotyka się dla żartów.
Do wejścia do dużej imprezowni został tylko długi, czerwony korytarz. Uderzenia basów z każdym krokiem się zwiększały.
Przy ścianach stały obściskujące się pary o ile "parami" były. Wymieniali ze sobą namiętne pocałunki. Patrząc na nich miałam ochotę zrobić to samo z Justinem.
Ponownie odkręciłam się do tyłu chcąc sprawdzić, czy nadal idzie za mną. Spojrzałam prosto w jego duże oczy. Patrzył tak bardzo obojętnie...

- Napijesz się czegoś? - położył w pewnym momencie dłonie na moje biodra i nachylił się tuż nad moim uchem.

- Chętnie. - odpowiedziałam szybko, w chwili gdy Bieber złapał mocno moją rękę i ruszył przez tłum bawiących się ludzi do baru.

- Co byś chciała?

- Wybierz coś. - posłałam zawstydzony uśmiech.

Justin zamówił dwa kolorowe drinki, które szybko wypiliśmy przyglądając się jak inni dobrze się bawią. Zerknęłam na telefon, na którym nadal przybywało nieodebranych połączeń.

- Zaraz wrócę, zaczekaj tu na mnie. - ruszyłam w stronę damskiej toalety.

Przejrzałam się w lustrze. Przeczesałam dłonią splątane włosy, po czym zamknęłam się w jednej z kabin. Usunęłam zaspamiony spis połączeń i napisałam do mamy krótkiego smsa:

"Nie traktujcie mnie jak dzieciaka. Wrócę późno."

Schowałam komórkę do kieszeni spodni i wyszłam z łazienki bardziej pewna siebie. Spojrzałam w stronę baru, gdzie nie było już Justina. Rozejrzałam się dookoła. Nigdzie go nie widziałam.

Wiedziałam, że to był jakiś żart z tym spotkaniem. Przecież nawet dzisiaj ze mną nie porozmawiał...

Do oczu cisnęły mi się łzy. Oddychałam głęboko chcąc utrzymać swój wewnętrzny spokój. Nawet nie wiedziałam, w którym momencie po policzku popłynęła mi jedna drobna łezka.

Nie wiem na co liczyłam. Jestem taka naiwna!

- Chodź zatańczyć. - mruknął mi do ucha znajomy głos a przez moje ciało przepłynął przyjemny dreszczyk.

Otarłam pospiesznie policzek, by nie dać nic po sobie poznać i prowadzona przez Justina wtopiłam się w tłum imprezowiczów. Muzyka dyktowała nam rytm, nawet nie wiedziałam w którym momencie kompletnie zatraciłam się w tańcu. Śmiałam się, skakałam i kręciłam dookoła z chłopakiem, który szeroko się uśmiechał starając się być jak najbliżej mnie.
Szatyn przytulił mnie od tyłu. Delikatnie całował skórę na mojej szyi. Natychmiastowo wszystkie moje wnętrzności zwinęły się w supeł. Jego usta spokojnie wędrowały coraz bliżej mojego ucha.
Wplotłam palce w jego włosy, po czym odkręciłam się powoli do niego.

- Nigdy cię kurwa nie lubiłem. - zaśmiał się przyciągając mnie do siebie mocno. - Od kiedy cię zobaczyłem byłaś dla mnie kimś więcej...

Jego ciepłe dłonie ułożyły się na mojej talii, gdy moje oparłam o jego umięśniony tors. W ułamku sekundy Bieber złożył pierwszy, krótki pocałunek na moich usta. Potem kolejne i kolejne, które spokojnie przeradzały się w coraz bardziej gorętsze. Cały świat dookoła w tej chwili nie istniał. Liczył się tylko on.

~~~

Możecie podziękować Neymar10kc , bo gdyby nie ona to zapomniałabym, że powinnam dzisiaj dodać rozdział, haha!

Liczę, że zostawicie motywujące gwiazdki i komentarze! Dziękuję za wasze wsparcie:)

Nowe rozdziały zawsze w środy i piątki!


Time's UpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz