Prolog

7.2K 269 43
                                    

| Książka pisana była praktycznie przez rok, dlatego zdaje sobie sprawę z istniejących różnic w stylu między początkiem, a końcem. Dodatkowo wiem, że występują tutaj błędy, jednak czekają one na likwidacje w wakacje, kiedy będę miała czas. Proszę więc o wybaczenie i zrozumienie, a teraz zapraszam do czytania|


Dookoła mnie jest tylko biel. Leżę przymocowana do łóżka, nie mogę się ruszyć, choć wiercę się. Słyszę głosy z korytarza, nie, tylko nie to. Coraz energiczniej próbuje uwolnić się z więzów, ale to nic nie daje.

Do pokoju wchodzą lekarze, choć zastanawiam się czy nie lepiej nazwać ich sadystami. Ubrani w zielone stroje przeznaczone do kwarantanny, na twarzach mają maski gazowe. Jeden z nich podchodzi do nie ze strzykawką w ręku. Próbuję krzyczeć, lecz żaden dźwięk nie opuszcza mojej krtani. Czuję jak płyn ze strzykawki zaczyna palić moje żyły, a ja odpadam z sił.

Lekarze transportują mnie na łóżku do innej sali. Po drodze widzę więcej tych pseudo naukowców, zajmujących się innymi dzieciakami takimi jak ja, najzwyklejszymi na całym świecie.

Zatrzymują się dopiero przed salą, która otwiera tylko elektryczna karta. Nigdy nie byłam w tym pomieszczeniu, ale wiem, że ten kto tam trafił już nie wraca.

W środku odpinają pasy blokujące mnie na łóżku i wychodzą z niego. Ostrożnie wstaje i podchodzę do wielkiej szyby na końcu pokoju.

Przez nią widzę salę pełną łóżek,na których leżą ludzie. Jedni mają całe ciało pokryte czerwonymi krostkami, z których sączy się krew, inni zdefiniowane twarze i kończyny, natomiast reszta miota się jak dzikie zwierzę przypięta dodatkowymi pasami do łóżka.
Widok ten mnie przeraża i upadam na kolana, powstrzymując skurcz brzucha. A jeśli ja też taka będę?

Nagle z sali słyszę krzyki. Ludzie zaczynają się dusić, a za szybą widzę wdozerajacy się do pomieszczenia przez wentylację biały gaz. Kilka sekund później już nic nie widzę, nie słyszę krzaków.

- Co się... - Czuję jak rośnie mi gola w gardle. Jestem sparaliżowana.

- Zostali oni zlikwidowani, byli nie udanym eksperymentem. - Odwracam się i widzę w drzwiach postać kobiety ubranej w biały fartuch.

- Nie musisz się bać, ciebie to nie czeka, bo jesteś doskonałym stworzeniem. Pośród ich, ciemnych i bezwartościowych jak reszta ludzi lśnisz niczym gwiazda na niebie.

- Ja nie chcę. Słyszysz ja nie chcę! Wypuście mnie!

Łzy zbierają się w moich oczach, próbuję wstać, ale nie mogę. Wciąż patrzę na kobietę w kitlu, która dostojnym krokiem podchodzi do nie i chwyta mnie za brodę.

- Wybacz moja gwiazdko, ale nie masz tutaj głosu. Zostałaś stworzona w pewnym celu i ja dopilnuje, aby twoje poświęcenie nie poszło na marne.

Nie mam czasu zastanowić się nad słowami kobiety, bo czuję uczucie w rękę. Wykorzystała chwilę i zrobiła mi zastrzyk. Moje powieki robią się ciężkie, znowu odpływam, a kiedy się obudze tortury lekarzy będą trwać dalej.

Project Constellation |Release|Onde histórias criam vida. Descubra agora