Rozdział XII

1K 65 22
                                    

Dedykowany kaysley i Nikria

|Rozdział nie sprawdzony|
| Mogą występować błędy|

Odchodząca, stara zielona farba na drzwiach stanowiła dla mnie przeszkodę, którą wstydziłam się pokonać. Bo co ja jej powiem? Nie mogę przecież obciążyć ją tą wiedzą, chyba że dla wszystkich to żadna nowina. Nie, nie dam rady.

Nim jednak zdarzyłam zapukać, drzwi otworzyły się. W ostatniej chwili odskoczyłam do tyłu i cudem uniknęłam zderzenia z nimi. W progu stała zdziwiona Luna. Podobnie jak Tom, widać było po niej oznaki nie wyspania. Co się z nimi dzieje?

- Jackie!

Dziewczyna rzuciła się na mnie i objęła mnie. Skrzywiłam się i sztywno odwzajemniłam gest dziewczyny, jednak okazywanie uczuć nie jest dla mnie. Może to wina tego czegoś, skoro Zed jest zawsze opanowany, no chyba że ja mu wejdę w drogę.

- Luna , musisz mi pomóc.

Ciemnowłosa odsunęła się ode mnie i posmutniała, jednak pokiwała głową i wskazała dłonią na mieszkanie. Mijając próg wstrzymam oddech, muszę teraz wszystko dobrze rozegrać, jeden mój błąd może mnie wiele kosztować.

Wszystko było takie jak widziałam po raz pierwszy, no może oprócz kilku pustych butelek, które stały w rożnych miejscach mieszkania. Siadając na kanapie zauważyłam męską koszulę leżącą przy oknie. Gdzieś już ją widziałam, tylko kto ją nosił.

- Luna musisz mi pomóc...

- A może powiesz mi, gdzie byłaś w ciągu ostatnich dwóch tygodni? Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak odchodziłam od zmysłu, jak się martwiłam. I to nie tylko ja!

Ciemnowłosa stała przede mną i cała gotowała się ze złości. Zaciskała nerwowo dłonie i brała szybkie wdechy i wydechy. Wstałam i stanęłam przed nią, chciałam ją ubłagać, lecz odsunęła się od mojej wyciąganej ręki. A miałam tego nie zepsuć.

- To nie zależało ode mnie, ale teraz już jestem i od razu przyszłam do ciebie, gdy tylko mogłam. Ale nie mogę teraz o tym rozmawiać, potrzebuję pilnie twojej pomocy.

Rozluźniła się trochę, lecz nadal była na mnie obrażona. Stała sztywno z założonymi rękami i patrzyła na mnie nie pewnie. Wypuściłam głośno powietrze i zamknęłam oczy, to dla mnie takie typowe, jednak uspokaja mnie to.

- Czego potrzebujesz?

- Mogłabyś zająć czymś dziś wieczorem Toma, nie patrz tak na mnie. On nie może się ze mną spotkać, po kolacji.

- Coś jeszcze? - Ton jej głosu jest nadal nijaki, nie podoba się jej mój plan.

- Gdzie mogę znaleźć Iana?

- Po co ci on? - Lekka nutka zainteresowania pojawia się w jej głosie, plus dla mnie.

- Muszę coś od niego odebrać dla naszego wspaniałego Przywódcy.

Dziewczyna uśmiecha się lekko, mój przekoloryzowany zachwyt najwidoczniej rozśmieszył ja. Jaka ulga, że nie jestem jedyną osobą nie pałającą uwielbieniem to tego ignoranta. W przeciwieństwie do zapatrzenej w niego jak obrazek Valentiny. O zgrozo, chyba musiałabym być stuknięta, aby za nim biegać.

- Powinien być w magazynie, Kate cię do niego zaprowadzi.

Uśmiechnęłam się i zaczęłam kierować w stronę drzwi, lecz głos Luny zatrzymał mnie.

Project Constellation |Release|Where stories live. Discover now