Rozdział VI

1.2K 77 5
                                    

Patrzę uważnie na Zeda, nie chcę go na siłę wypytać, chociaż moja ciekawość nie zna granic. Jednak ja również nie chciałabym rozmawiać na wszystkie tematy. Odwracam od niego wzrok i znów wpatruje się w ciemne niebo.

Słyszę dźwięk otwieranych drzwi i kroki na drewnianej podłodze w korytarzu. Odwracam się i widzę Toma, który w mgnieniu oka jest tuż przy mnie i mnie obejmuje, a ja krzywię się z bólu.

- Przeżyłaś, mój brat nie był taki straszny, co?

Patrzy na mnie uważnie i jego mina zmienia się z radosnej na zaniepokojoną. Odsuwa się trochę i przygląda mi się uważnie. Bada każdy odsłonięty kawałek mojego ciała swoim wzrokiem. Odwracam głowę, czuję się niekomfortowo.

- Coś się stało?

- Zaatakowali nas Zmutowani.

Cichy głos Zeda przerywa ciszę, jednak wyczuwam w nim nutkę złości. Szatyn wciąż jednak bada mnie swoim wzrokiem i chyba zauważa wybrzuszenie opatrunku pod moją bluzką.

- Jesteś ranna, nie powinnaś się ruszać z łóżka.

- Spokojnie, nic mi nie jest, naprawdę.

Staram się uspokoić go, jednak on jest uparty i bierze mnie na ręce. Chyba tego nie polubię coś mi się wydaje.

- Nie obrazisz się jak położę ją u ciebie?

Zed machnięciem dłoni zbywa swojego brata i odpala kolejnego papierosa, nie patrząc w moim kierunku. Tom zanosi mnie do sypialni i ostrożnie kładzie na łóżku jakbym była z porcelany. Przykrywa mnie kocem i siada obok.

- Na pewno wszystko jest dobrze, gdybyś tylko czegoś potrzebowała mów.

- Kim są Zmutowani?

Pytam chłopaka bez zastanowienia i jak zwykle Jackie właśnie pokazujesz swoją roztropność i umiejętność zachowania się, brawa dla ciebie. Tom patrzy na mnie uważnie i ściąga brwi.

- Nie wiem, czy powinien tobie o tym mówić, większość z nas nie wie o ich istnieniu. Jednak odpowiem na twoje pytanie bo już widziałaś ich. - Robi pauzę i bierze głęboki oddech. - Są to członkowie grupy Zeda ze Starego Instytutu. Kiedy tam przebywał testowali na nich nowy gen, miał on wzmocnić ich. Jednak nie u każdego działał poprawię i tu mam na myśli całą grupę oprócz Alfy.

- Zed był ich Alfą, to dlatego kiedy zobaczyłam ich oczy pomyślałam o nich.

- Zgadza się. Mutantom udało się uciec, to oni zniszczyli szpital. Przeżyły tylko dwie osoby : Zed i Nathalie - kierowniczka całego projektu.

Wciągnęłam gwałtownie powietrze, czyli ciągle tym Projektem dowodzi ta sama kobieta. Jednak ja nie wyglądam jak Zed, Tom czy Luna również.

- Ile lat temu miało to miejsce?

- Piętnaście o ile się nie mylę. Zed jako dziesięcioletni chłopiec zaczął planować już zemstę. Potem natrafił na pierwszy transport do Elizjum i tak zaciągnął pierwszych do grupy.

- Oni eksperymentowali jeszcze z tym genem przez pewien czas, ale potem zaprzestali tego. My jesteśmy inni, tak?

- Najprawdopodobniej. Powinnaś zasnąć, musisz się zregenerować.

Chłopak ma już wstać, ale łapię go za rękę. Patrzy na mnie uważnie, jest lekko zmieszany.

- Nie odchodź, mam problemy ze snem.

Kiwnął głową na znak zgody i usiadł z powrotem na łóżku. Podkuliłam lekko moje nogi i zamknęłam oczy oczekując na sen. Poczułam delikatny ruch dłoni chłopak na moich włosach i uśmiechnęłam się.

Project Constellation |Release|Where stories live. Discover now