01.

13.8K 562 72
                                    

- Do zobaczenia później. - pożegnałam się z moim najlepszym przyjacielem, Ryan'em. Weszłam do domu i rzuciłam plecak w kąt. Weszłam do salonu, gdzie grał telewizor, to było dziwne. Louis powinien być jeszcze w pracy. Weszłam do kuchni, gdzie przy wyspie kuchennej siedział brunet, a  przed nim była szklanka z koniakiem. - Lou? - odezwałam się, a on przeniósł swój wzrok na mnie. - Coś się stało? - spytałam. Zawsze gdy Louis sięgał po koniak musiało być coś nie tak. 

- Będę miał sprawę w sądzie. - odpowiedział i wypił do końca trunek. 

- Co? Dlaczego? - podeszłam do niego i położyłam dłoń na jego ramieniu. 

- Holly oskarża mnie o gwałt, rozumiesz? Tylko dlatego, że nie chciałem dać jej awansu! - krzyknął i rzucił szklanką o ziemię tak, że roztrzaskała się na drobny mak. Odskoczyłam od niego przestraszona. - Kurwa! 

- Louis, uspokój się. - powiedziałam. - Znajdziemy Ci prawnika, pomogę Ci, tylko proszę, uspokój się. - dodałam. 

- Przepraszam. - powiedział i wyciągnął do mnie ręce. Podeszłam do niego i przytuliłam go. - Nie chciałem. 

- Jest dobrze, Lou. Idź na górę, ja to posprzątam. - powiedziałam i odsunęłam się od niego. 

- Ja posprzątam. - odparł. 

- Nie. - zaprotestowałam. - Idź na górę i szukaj prawnika. - odparłam, a on przytaknął głową i wstał z krzesła. Wyszedł z kuchni, a ja westchnęłam ciężko. Podeszłam do roztrzaskanej szklanki i zaczęłam zbierać większe kawałki. Wrzuciłam je do kosza, a potem poszłam po miotłę i łopatkę. Zgarnęłam małe szkiełka na kupkę, po czym zebrałam je na łopatkę i wrzuciłam go kosza. Odniosłam wszystko na miejsce i weszłam na górę, by sprawdzić czy Louis szuka pomocy. Zapukałam do drzwi jego gabinetu i po usłyszeniu ''proszę'' weszłam d środka. - Jak Ci idzie? - spytałam.

- Niall Horan. - powiedział, a ja zmarszczyłam brwi. - Niall będzie moim adwokatem. Jest najmłodszym i najlepszym adwokatem w Londynie.

- Na pewni chcesz brać młodego prawnika? - spytałam.

- On mi pomoże, Mers. Holly mnie wrobiła, ja muszę oczyścić się z zarzutów. - powiedział. 

- Ile on ma lat? 

- Dwadzieścia sześć. - odpowiedział.

- Na pewno chcesz brać młodszego od siebie? 

- Tak, Mers. - westchnął. - Zaraz do niego zadzwonię. - dodał, a ja przytaknęłam głową. Wyszłam z jego gabinetu i zeszłam na dół. Wzięłam swój plecak i weszłam do salonu. Wyciągnęłam potrzebny mi zeszyt i zaczęłam powtarzać materiał na jutrzejszy test z chemii. - Jestem z nim umówiony na jutro. - o salonu wszedł Louis. 

- Skoro jest taki najlepszy, to jak zalazł czas na jutro? 

- Jestem Louis Tomlinson. - powiedział i rozłożył ręce, a ja się zaśmiałam. - Pójdę zrobić coś do jedzenia. - odparł przy okazji zmieniając temat. 

- Zamówmy pizze, już dość nerwów dzisiaj straciłeś, by teraz wydzierać się na biedne i niewinne garnki. - powiedziałam. 

- Nie moja wina, że to aluminiowe gówno cały czas mnie parzy. - mruknął i wybrał numer do pizzerii. Pokręciłam głową i wróciłam o uczenia się. 

- Gdzie masz się spotkać z tym całym Horan'em? - spytałam, gdy brunet pojawił się obok mnie. 

- Przyjedzie do nas do domu. - powiedział, a ja spojrzałam na niego. 

- Wow, taki adwokat, a nawet nie zaprosi Cię do własnego biura? 

- Mów co chcesz, ale ona naprawdę jest dobrym prawnikiem. - zaśmiał się.

- Wierzę, że wybrałeś rozsądnie, Louis. - uśmiechnęłam się. 

- Ja zawsze wybieram rozsądnie. - prychnął.

- Tak samo rozsądnie, jak przyjęcie Holly do pracy? - uniosłam lewą brew do góry. 

- To był największy błąd w moim życiu. - powiedział.

- Mówiłam Ci, że jest coś z nią nie tak, to i tak musiałeś ja przyjąć, bo Ci się ''spodobała''. - zrobiłam cudzysłów przy ostatnim słowie. 

- Spodobały mi się jej kwalifikacje. - bronił się. 

- Louis, oboje dobrze wiemy, że spodobało Ci się kompletnie coś innego. 

- Jestem tylko facetem, Mers.

XXXX

Witam w nowym opowiadaniu :) 

Mam nadzieje, że przypadnie wam do gustu. 

Marcelina x 

Lawyer||n.h. ✔Onde histórias criam vida. Descubra agora