26.

6.1K 374 38
                                    

*Mercy pov*

Rano niechętnie wstałam z łóżka. Chyba pogoda odzwierciedlała mój humor, gdyż za oknem znów padał deszcz i można było dostrzec, że drzewa ruszają się pod wpływem wiatru. Założyłam czarne rurki, białą koszulkę z czarnym napisem oraz z garderoby Louis'a zabrałam jego bluzę. Wróciłam do pokoju i spakowałam książki oraz zeszyty na dzisiejsze lekcje. Na moje nieszczęście miałam mieć matematykę. Schowałam telefon do kieszeni spodni i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół, gdzie założyłam swoje czarne trampki za kostkę i weszłam do salonu, by po chwili być już w kuchni. Usiadłam przy stole, a mój brat postawił na środku talerz z kanapkami oraz dwa kubki herbaty. 

- Przepraszam, że tylko kanapki, ale spóźniłbym się na spotkanie. . - powiedział, a ja uśmiechnęłam się lekko.

- Nie szkodzi, naprawdę. - odparłam. Mój brat codziennie wstawał wcześnie i robił mi naleśniki, które uwielbiałam, ale ile można ich zjeść. Chwyciłam do ręki pierwszą kanapkę i pomału ją zjadłam. Nie chciałam przeciągać, więc napiłam się jeszcze herbaty i odstawiłam kubek na stół. - Zawieziesz mnie d o szkoły? - spytałam.

- Nie zjesz? - spytał.

- Nie chcę byś spóźnił się na spotkanie. - powiedziałam. 

- Masz zjeść przynajmniej trzy, inaczej stąd nie wyjdziesz. - odparł. Westchnęłam i chwyciłam kolejna kanapkę. Szybko ją zjadłam, po czym wzięłam kolejną i wypiłam herbatę. Mój brat również zjadł śniadanie i po chwili byliśmy już gotowi by wyjść. Louis wyciągnął parasol i wyszliśmy z domu. Rozłożył go, byśmy mogli się pod nim schować. Zamknął drzwi na klucz i ruszyliśmy w kierunku samochodu. Najpierw ja wsiadłam, a potem Louis zajął miejsce kierowcy. Wyjechał z posesji i ruszył w kierunku szkoły. - Na pewno chcesz tam iść? - spytał.

- Tak, nie mogę zaniedbać nauki, Lou. - odpowiedziałam. Mój brat westchnął, ale nic nie powiedział. Po paru minutach byliśmy już pod szkołą, a przy samochodzie od razu pojawił się Ryan z parasolem. Cmoknęłam Louis'a w policzek i życzyłam mu miłej pracy. Wysiadłam z samochodu od razu chowając się pod parasol Ryan'a. Przywitałam się z nim uściskiem i ruszyliśmy w kierunku szkoły. 

- Jak się czujesz? - spytał. Wczoraj wieczorem Ryan zadzwonił do mnie, a ja mu wszystko opowiedziałam. 

- Na tyle dobrze, by iść na lekcje. - powiedziałam i otworzyłam drzwi od szkoły. Ryan złożył parasol i wszedł za mną do szkoły. Ruszyliśmy w stronę szatni, by mój przyjaciel mógł zostawić parasolkę, po czym ruszyliśmy w kierunku sali chemicznej. Usiedliśmy pod klasą i od razu dołączył do nas Brad. Przywitał się z Ryan'em całusem, a mnie przytulił. Usiadł obok swojego chłopaka, a ja wpatrywałam się w ludzi, którzy przechodzili przez korytarz. Zobaczyłam Jasmine, która akurat miała dyżur. Spojrzała na mnie i gdyby jej wzrok mógł zabijać, byłabym już martwa. Zadzwonił dzwonek na lekcje, więc Brad poszedł na swoje lekcję, a my czekaliśmy na nauczycielkę od chemii. W końcu Pani Marin pojawiła się i wpuściła nas do klasy. Zajęliśmy swoje miejsce, a nauczycielka sprawdziła obecność. Potem zaczęła prowadzić lekcję, a ja zaczęłam przygotowywać się psychicznie na kolejną lekcję, którą była matematyka. 

***

Na przerwie byłam cała roztrzęsiona. Wiedziała, że czterdzieści pięć minut z żoną Niall'a, to nie będzie nic dobrego. Zadzwonił dzwonek, a ja myślałam, że się popłaczę. Jasmine otworzyła drzwi od klasy i wpuściła nas do środka. Zajęłam swoje miejsce i modliłam się, żeby tylko nie wzięła mnie do tablicy, ale jaka ja byłam głupia. 

- Mercy, do tablicy. - powiedziała surowym głosem. Wstałam z krzesła i ze łzami w oczach podeszłam do tablicy. Rozwiązałam przykład i wiedziałam, że jest dobrze, ale i tak wstawiła mi jedynkę. 

- Dlaczego Pani tak bardzo mnie nienawidzi? - spytałam łamiącym się głosem. Jasmine nie odpowiedziała na moje pytanie, tylko kazała wrócić mi na miejsce. Usiadłam na swoim miejscu i otarłam łzę, która spłynęła po moim policzku. Zmazała moje obliczenia i poprosiła David'a, żeby zrobił to poprawnie. Chłopak zrobił dokładnie to samo co ja, a Jasmine wstawiła mu piątkę. Nie ocierałam już swoich łez, spływały jedna po drugiej kapiąc na kartkę mojego zeszytu, a ja tylko odliczałam minuty do końca lekcji. Zostało równe pół godziny. Ryan położył swoją dłoń na mojej i pogładził ją lekko. Cieszyłam się, że nie jestem tutaj sama. Zadzwonił dzwonek na przerwę i stwierdzam, że to było najdłuższe trzydzieści minut mojego życia. Spakowałam swoje rzeczy i zauważyłam, że tylko ja zostałam w klasie. Ryan poinformował mnie przed końcem lekcji, że naprawdę musi iść do łazienki. Jasmine siedziała przy biurku i uzupełniała dziennik. Podeszłam do biurka i odetchnęłam głęboko. - Przepraszam. - szepnęłam. Brunetka podniosła głowę i spojrzała na mnie. - Przepraszam, że zakochałam się w Pani mężu. - powiedziałam. 

- Tylko tyle masz mi do powiedzenia? - spytała. - Zwykłe przepraszam? 

- Co mogę więcej zrobić? - spytałam drżącym głosem. 

- Zapomnieć o tym co mieliście. - warknęła.

- Nie da się tego tak szybko wymazać. - powiedziałam cicho. 

- Tylko mi się tu nie popłacz. - powiedziała. - To co mówił Ci Niall to kłamstwo. Wczoraj, gdy wyszłaś, wrócił do mnie i kochaliśmy się, rozumiesz? - podniosła brew do góry. - On kocha tylko mnie, a Ty byłaś dla niego eksperymentem. - dodała. Nie chciałam jej więcej słuchać, dlatego wyszłam z klasy mówiąc ciche ''do widzenia'' i ruszyłam w kierunku kolejnej sali. Stanęłam jak wryta, gdy zobaczyłam Niall'a. Opierał się o ścianę i patrzył na mnie smutnym wzrokiem. Nie chciałam z nim rozmawiać. Mieliśmy o sobie zapomnieć. Odwróciłam się i ruszyłam w przeciwnym kierunku. 

- Mercy! - krzyknął, a paru uczniów zwróciło na niego uwagę. Szłam dalej ignorując jego nawoływania. Wyszłam na zewnątrz i chciałam iść dalej, ale padał deszcze, a ja nie chciałam chodzić w mokrych ubraniach przez cały dzień. - Mercy, proszę. - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Niall'a. Jego oczy były czerwone od płaczu, blond grzywka oklapnęła na jego czoło, a z ust zszedł uśmiech. 

- Mieliśmy zapomnieć, Niall. - powiedziałam zachrypniętym głosem. 

- Ale ja nie potrafię. - powiedział i spojrzał w moje oczy. 

- Nie chcę by zniszczyła nam życie. - mój głos się załamywał. 

- Zrobię wszystko, by ochronić Cię przed nią. - zrobił krok w moją stronę, lecz ja się odsunęłam. W jego oczach zobaczyłam ból, ale nie mogłam pozwolić na to, by mnie przytulił lub zrobiło cokolwiek innego. 

- Nie dasz rady, Niall. - powiedziałam i usłyszałam kolejny dzwonek. - Muszę wrócić na lekcje. - mruknęłam i wyminęłam go, ale złapał mnie za nadgarstek. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, jak po jego policzku spływa łza. 

- Kocham Cię. - powiedział, a ja wyswobodziłam rękę z jego uścisku i weszłam do szkoły. Nie chciałam płakać, ale to było silniejsze ode mnie. Weszłam do klasy geograficznej, mówiąc ''dzień dobry'' oraz przeprosiłam za spóźnienie, po czym zajęłam miejsce obok Ryan'a. Wyciągnęłam książki i spojrzałam na nauczyciela, który prowadził lekcje, ale ja nie mogłam się skupić. Odwróciłam głowę i zobaczyłam, że za oknem stoi Niall i patrzy centralnie na mnie. Deszcz moczył jego ubrania, włosy, a on po prostu stał i patrzył na mnie. Odwróciłam wzrok na swój zeszyt i uroniłam jedną łzę. 

Dlaczego to tak cholernie boli? 

XXXX

Jeżeli tak dalej pójdzie, to skończę to opowiadanie szybciej niż zamierzałam. 

Marcelina x 

Lawyer||n.h. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz