10.

7.7K 429 79
                                    

- Ja tego nie napiszę. - zaczęłam panikować. Na dzisiejszej lekcji matematyki mieliśmy mieć sprawdzian i cholernie się go bałam. - Proszę, zepchnijmy ją ze schodów. - powiedziałam, a Ryan się zaśmiał. 

- Mercy, dasz radę, uczyłaś się. - powiedział i złapał mnie za ramiona. - Głęboki wdech i wchodzisz do klasy. - uśmiechnął się. 

- Nie, ja na pewno coś zawale, ja...

- Uspokój się. - przerwał mi. - Pomyśl o czymś przyjemnym. - powiedział, a ja przypomniałam sobie widok Niall'a bez koszulki. 

Nie, stop! 

Odetchnęłam głęboko i odwróciłam się. Weszłam do klasy i zajęłam swoje miejsce. W klasie pojawiła się nauczycielka i uśmiechnęła się do nas szeroko. W ręku miała plik kartek, co oznaczało, że jednak napiszemy sprawdzian. Sprawdziła obecność i zaczęła rozdawać kartki. Kiedy była przy naszej ławce podała mi kartkę i uśmiechnęła się do mnie. Podniosłam jeden kącik ust do góry i zabrałam się za czytanie zadań. Wzięłam głęboki wdech i podpisałam kartkę, a potem zaczęłam rozwiązywać zadania. 

***

Weszłam do domu i usłyszałam dwa znajome głosy. Uśmiechnęłam się lekko i odłożyłam plecak koło schodów. Weszłam do salonu i na kanapie zobaczyłam Niall'a i Louis'a. Przywitałam się z nimi i weszłam do kuchni. Nalałam sobie do szklanki zimnego soku i wypiłam go jednym łykiem. Obecność Niall'a w moim domu, sprawia, że robi mi się gorąco. 

Okej, to przez Ryan'a. 

Wróciłam do salonu i wyszłam na taras. Stanęłam przy stoliku i położyłam ręce na biodrach. Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę, tak by słońce ogrzewało moją twarz. W pewnym momencie coś posmyrało mnie w nogę. Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam w dół. Przy mnie siedział duży, biały Golden Retriever. 

- Parker, co tu robisz? - spytałam i schyliłam się. Pogłaskałam psa po głowie, a on zamerdał ogonem. Zaśmiałam się i spostrzegłam, że obok niego leży jego zabawka. Wzięłam ją do ręki i rzuciłam na ogródek, a pies od razu za nią poleciał. 

- Podoba się niespodzianka? - usłyszałam. Odwróciłam się i zobaczyłam mojego brata. 

- Co on tu robi? - spytałam z uśmiechem.

- Rodzice pojechali na małe wakacje i nie mieli z kim go zostawić. Przywieźli go tutaj. - wyjaśnił, a ja uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. - Będzie z nami tydzień. - dodał, a ja przytaknęłam głową. - Musze wracać do Niall'a. - powiedział, a ja przytaknęłam głową i odwróciłam się, bo usłyszałam szczekanie. Rzuciłam piłkę Parker'owi i usiadłam na stołku. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i napisałam wiadomość.

Do Moja łajza ♥: wpadniesz? 

Od Moja łajza ♥: nie mogę, Brad jest u mnie. 

Do Moja łajza ♥: w takim razie nie przeszkadzam ^^

Od Moja łajza ♥: tylko się uczymy

Do Moja łajza ♥: nazywaj to jak chcesz ;*

Zablokowałam urządzenie i położyłam je na stoliku. Złapałam w dłoń piłkę i rzuciłam do psa. 

- Dzisiaj nie chciał mi dać spokoju. - obok mnie pojawił się Niall. 

- Mówisz o moim psie czy moim bracie? - spytałam, na co blondyn się zaśmiał, przez co i ja parsknęłam cichym śmiechem. 

- O psie. - odpowiedział rozbawiony. - Jak tam sprawdzian z matematyki? - spytał, przy okazji zmieniając temat.

- Nie był taki zły. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Niall uśmiechnął się i schylił się, by podnieść zabawkę Parker'a, po czym rzucił ją, a pies od razu za nią pobiegł. 

- Mówiłem, że w końcu zrozumiesz. - spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Odwróciłam głowę w jego kierunku i również się uśmiechnęłam. Jego niebieskie wpatrywały się prosto w moje oczy. 

- Niall, przypominam, że masz żonę, a ona ma dziewiętnaście lat. - między nami pojawił się mój brat. 

- Idiota. - mruknęłam. 

- Wypraszam sobie. - powiedział i dźgnął mnie w bok na co odskoczyłam od niego. 

- Idź sprawdzić czy nie ma Cię w kuchni. - powiedziałam, a Niall parsknął śmiechem. 

- Jakaś Ty zabawna. - powiedział sarkastycznie Lou. Wywróciłam oczami i spojrzałam na Parker'a, który teraz leżał na trawie i gryzł swoją piłkę. Louis zniknął z powrotem w domu, a ja znów zostałam sama z Niall'em. Czułam na sobie jego wzrok, więc z nów na niego spojrzałam, lecz tym razem tylko skinął głową i odwrócił się, po czym wszedł do domu. Westchnęłam ciężko i wpatrywałam się przez chwilę w drzwi balkonu. 

Jestem taką idiotką.

XXXX

Przepraszam, miał być wczoraj, ale coś mi wypadło.

Dziś miał być wcześniej, ale do południa nie było mnie w domu, potem byłą burza, na koniec straciłam internet i nie całą godzinę temu go odzyskałam. 

Mam nadzieje, że rozdział się podoba, a maraton zrobię w przyszłą sobotę :) 

Marcelina x 

Lawyer||n.h. ✔Where stories live. Discover now