19.

7.8K 385 91
                                    

Wróciliśmy do domu o godzinie dwudziestej drugiej. Na zewnątrz już zrobiło się chłodno oraz komary dały o sobie znać. Brad i Ryan weszli do swojej sypialni życząc nam miłej nocy. Ryan nie zdążył zamknąć drzwi, a Brad przywarł do jego szyi ustami. Zaśmiałam się i weszłam do sypialni zaraz za Niall'em. Blondyn ściągnął z siebie koszulkę i rzucił ją w kąt, po czym się do mnie odwrócił. 

- Idę pod prysznic. - powiedział, a ja tylko przytaknęłam głową. Nie mogłam nic powiedzieć, ponieważ jego nagi tors mnie rozpraszał. Cmoknął mnie w policzek i wyszedł z sypialni, a ja westchnęłam i położyłam torbę przy szafie. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Niby byłam już tutaj dwa dni, lecz nadal nie znałam każdego szczegółu tego pokoju. Na komodzie dostrzegłam zdjęcie, więc podeszłam do mebla i wzięłam do ręki ramkę. Poczułam dziwne ukłucie w sercu, gdy oglądałam zdjęcie, na którym znajdował się Niall z Jasmine. 

Odłożyłam zdjęcie na miejsce i przetarłam twarz dłonią

¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.

Odłożyłam zdjęcie na miejsce i przetarłam twarz dłonią. Musiałam to jak najszybciej zakończyć. Nie mogłam rozbić mu małżeństwa. Zależało mi na nim, lecz nie mogłam zniszczyć mu kariery i małżeństwa, przez głupie nastoletnie zakochanie. Wyciągnęłam z szafy moją walizkę i zaczęłam wrzucać do niej swoje rzeczy. Nie obchodziło mnie teraz układanie ubrań, chciałam jak najszybciej stąd odejść. Poczułam uścisk na nadgarstkach, wiec podniosłam głowę i zobaczyłam Niall'a. Z jego włosów kapała woda, która ciekła przez tors, kończąc na linii szarych dresów. 

- Mercy, co Ty robisz? - spytał.

- Nie mogę tu zostać. - powiedziałam i próbowałam wrócić do pakowania, ale zacieśnił uścisk na moich rękach. 

- Dlaczego? 

- Nie mogę wszystkiego niszczyć przez nastoletnie zakochanie, rozumiesz? Ty masz żonę, z którą na pewno planujesz mieć dzieci, do tego kariera, wszystko. Ja jestem głupią dziewiętnastolatką, która jest kulą u nogi swojego brata. Nie mam pracy, nie mam nawet skończonej szkoły, Niall. To nie może zajść za daleko. - wyjaśniłam. 

- Już zaszło. - odparł. 

- Nie, odwołaj prawników i wróć do żony. Nie wspominaj o naszym romansie i żyj tak jak żyłeś do tej pory, bądź szczęśliwy. - powiedziałam, a Niall patrzył na mnie przez chwilę, po czym wpił się w moje wargi. Położył dłonie na moich biodrach, a ja wplątałam palce w jego włosy i oddawałam pocałunek. Blondyn podniósł mnie, dzięki czemu oplotłam go nogami w pasie. Położył mnie na łóżku i zawisł nade mną, nie przestając mnie całować. Poczułam jego ręce pod koszulką. Gładził mój brzuch, a ja oderwałam się od jego ust i spojrzałam głęboko w oczy. Kiwnęłam głową, a on ściągnął moją koszulkę i powrócił do całowania mnie. Ściągnął moje spodenki, a ja jego dresy, przez co zostaliśmy w samej bieliźnie. Wiedziałam co zaraz się stanie i trochę się bałam, ale wiedziałam, że Niall mnie nie skrzywdzi. Ściągnął naszą bieliznę i z szafki nocnej wyciągnął prezerwatywę. Spojrzał na mnie szukając jakiejś niepewności, lecz ja położyłam dłoń na jego karku i przyciągnęłam go do pocałunku. Wszedł we mnie delikatnie, a ja poczułam nie przyjemny ból. Niall oderwał się od moich ust i zaczął całować mnie po szyi. Chciał mnie w jakiś sposób uspokoić i udało mu się. Zaczął powoli się poruszać, a mnie to co raz bardziej się podobało. Wpił się w moje wargi, tłumiąc moje jęki. Przecież Ryan i Brad byli tylko trzy pokoje dalej. Poczułam rosnące ciepło w dole brzucha, a po chwili ogarniającą mnie przyjemność. Niall szczytował chwilę po mnie i opadł na mnie. Składał pocałunki na moich obojczykach, a ja próbowałam unormować oddech. Wyszedł ze mnie i zawisł nad mną. Schylił się i muskał mój policzek oraz ucho.

- Kocham Cię. - szepnął, a ja miałam ochotę płakać. Powiedział to, co powinien mówić swojej żonie. Niall podniósł się z łóżka i okrył mnie kołdrą. Złożył pocałunek na moim czole i wyszedł z sypialni mówiąc, że zaraz wróci. Chciałam zamknąć się w swoim pokoju i płakać. Podniosłam się z łózka i znalazłam swoją bieliznę oraz koszulkę Niall'a, po czym założyłam je na siebie i wróciłam do łóżka. Wiedziałam, że Ryan uwielbia robić ran niespodzianki, dlatego wolałam się ubrać. Wtuliłam się w poduszkę, gdy w tym czasie Niall wrócił do pokoju. Położył się obok mnie i przytulił mnie. - Niczego nie żałuję, Mercy. 

- Ja też. - szepnęłam po długiej ciszy. Nie żałowałam, że zrobiłam to z nim, chociaż gdzieś z tyłu głowy nadal miałam obrazy jego żony. Chciałam ją tak bardzo przeprosić, chciałam przeprosić ją za moja miłość do Niall'a. Robiłam z siebie zwykłą szmatę. Odbiłam jej męża, a ona nawet o tym nie wiedziała. Miała mnie tylko za uczennicę, nie wiedziała co robię za jej plecami i do tego z jej mężem. Teraz to już wszystko zaszło za daleko. Spojrzałam na Niall'a, który już zasnął. Wyswobodziłam się z jego uścisku i wstałam z łóżka. Nie mogłam zasnąć, nie po tym co się stało. Z walizki wyciągnęłam moje dresy i założyłam je na siebie. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi na balkon i wyszłam na zewnątrz. Usiadłam na huśtawce i wpatrywałam się w jezioro, które rozciągało się przede mną. 

A gdyby tak...

- Dlaczego nie śpisz? - usłyszałam. Odwróciłam głowę i zobaczyłam mojego przyjaciela. 

- Nie mogę zasnąć. - odpowiedziałam. - A Ty dlaczego nie jesteś w łóżku? 

- Też nie mogę spać. - westchnął i usiadł obok mnie. Okrył mnie kocem, a ja wtuliłam się w niego. - Coś Cię dręczy, prawda? - spytał.

- Nie. - skłamałam.

- Nie okłamiesz mnie.

- Przespałam się z Niall'em. - powiedziałam szybko. - Nie żałuję, ale cholera, jego małżeństwo wisi na włosku i to przeze mnie. On chcę rozwodu, załatwił najlepszych prawników, a ja nie wiem co mam robić. - mówiłam szybko i chaotycznie.

- Mercy, uspokój się. - powiedział i otarł moje łzy. - Może on naprawdę chcę się z nią rozstać , on Cię kocha, to widać po jego zachowaniu, a to, że się z nim przespałaś, świadczy o tym, że Ty też go kochasz. Nie zrobiłabyś tego z byle kim, znam Cię. 

- A jeżeli coś się stanie? Obwini o wszystko mnie, to ja wszystko zniszczyłam.

- Nic nie zniszczyłaś. Zależy mu na Tobie, nie bez powodu zabrał tu Ciebie, a nie Jasmine. - powiedział. Może i miał racje? Mój przyjaciel nie mylił się co do moich związków. 

- Dziękuję. - szepnęłam i cmoknęłam go w policzek. 

- Nie ma za co. - zaśmiał się. - A teraz wracaj do niego i żyjcie długo i szczęśliwie. - uśmiechnął się. Wstałam z huśtawki i ruszyłam w stronę wejścia, lecz odwróciłam się na chwilę.

- Dziękuję Ryan.

XXXX

Zjebałam ten rozdział!

Nie umiem pisać takich scenek :( 

Marcelina x 

Lawyer||n.h. ✔Donde viven las historias. Descúbrelo ahora