29.

5.9K 375 25
                                    

- Mercy, przyszedł do Ciebie list! - usłyszałam krzyk Louis'a. Zmarszczyłam brwi i wstałam z łóżka. Wyszłam z mojego pokoju i zbiegłam na dół. Mój brat stał przy schodach i trzymał w ręku białą kopertę. Odebrałam ją od niego i od razu ją rozerwałam. Rozłożyłam kartkę i zaczęłam czytać pismo urzędowe. - Mercy, wszystko w porządku? - spytał.

- To wezwanie do sądu. - powiedziałam. - Niall rozwodzi się z Jasmine. 

- Nie pozwolę byś tam poszła. - stwierdził. 

- Dlaczego? - spytałam. 

- Bo to Ty rozbiłaś ich małżeństwo. - powiedział, ale po chwili zakrył usta dłonią. - Mercy, przepraszam. 

- Nie, nie przepraszaj, to ja wszystko zniszczyłam. - powiedziałam i odwróciłam się. Wbiegłam na górę i weszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i odłożyłam kartkę obok. Wiedziałam, że to moja wina, to ja namieszałam w ich związku. Musiałam jak najszybciej spotkać się z Niall'em. Chwyciłam do ręki telefon i wystukałam szybką wiadomość. 

Do Niall: możemy się spotkać? to ważne 

Od Niall: przyjdź do mnie :) 

Zablokowałam urządzenie i wstałam z łóżka. Narzuciłam na siebie bluzę i schowałam telefon do kieszeni. Zeszłam na dół i założyłam swoje buty oraz kurtkę i szalik. 

- Gdzie idziesz? - usłyszałam. 

- Muszę porozmawiać z Niall'em. - powiedziałam i zapięłam kurtkę. 

- Przepraszam. - powiedział. - Nie powinienem tego mówić. 

- Nic się nie stało, Lou. - uśmiechnęłam się do niego lekko. - Naprawdę nie mam Ci tego za złe. - dodałam. Brunet przytaknął głową i pozwolił mi iść. Wyszłam z domu i ruszyłam w kierunku przystanku autobusowego. Poczekałam parę minut i w końcu mogłam wsiąść do pojazdu. Po paru minutach wysiadłam na przystanku i spacerkiem ruszyłam w stronę domu blondyn. Weszłam na posesję i stanęłam przed drzwiami. Zadzwoniłam dzwonkiem i po chwili Pani Caroline stanęła przede mną. Wpuściła mnie do środka i zabrała moją kurtkę. Powiedziała, że Niall jest w swoim gabinecie, więc od razu się tam udałam. Zapukałam do drzwi i po usłyszeniu ''proszę'' weszłam do środka. Blondyn podniósł głowę i uśmiechnął się do mnie. Usiadłam na przeciwko niego i zaczęłam bawić się palcami. 

- Co było tak ważne, Mercy? - spytał. 

- Naprawdę mam zeznawać w sądzie? - spytałam. 

- Tak, sam tego chciałem. - odpowiedział. 

- Dlaczego? 

- Chcę, żebyś opowiedziała wszystko, co robiła Ci Jasmine. 

- Nie możesz zrobić tego Ty? - spytałam, a on się zaśmiał. 

- Nie. - odpowiedział, a ja wydęłam wargi. 

- Rozchoruję się. - zapewniłam go. 

- Wtedy rozprawa zostanie przesunięta. - uśmiechnął się zwycięsko. Wywróciłam oczami i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. 

- Aż tak mnie nienawidzisz? 

- Wręcz przeciwnie. - uśmiechnął się i wstał z krzesła. Kucnął przede mną i zaczesał kosmyk moich włosów za moje ucho. - Będę o nas walczył. 

- Wiem. - uśmiechnęłam się. 

- Kocham Cię. - powiedział, patrząc mi w oczy. 

- Też Cię kocham. - powiedziałam, a on podniósł się i wpił się w moje wargi. Tak bardzo tęskniłam za nim, za jego pocałunkami. Położył dłonie na moich biodrach i podniósł mnie. Usadził mnie na swoim biurku, a ja wplątałam palce w jego włosy. Teraz był tylko mój, nikogo innego. 

- Panie Ho... - usłyszeliśmy. Oderwaliśmy się od siebie i zobaczyliśmy przy drzwiach gosposię. 

- Tak Pani Caroline? - spytał.

- Chciałam tylko powiedzieć, że wychodzę na zakupy. - powiedziała, a po jej minie widziałam, że chciała stąd jak najszybciej wyjść. Blondyn przytaknął głową, a kobieta jak najszybciej uciekła. Podszedł do mnie, a ja oparłam głowę o jego ramię i wybuchnęłam śmiechem, a on im zawtórował. 

- To było cholernie niezręczne. - powiedziałam przez śmiech.

- No co Ty nie powiesz. 

***

- Czyli, że wróciliście do siebie, tak? - spytał Ryan.

- Tak jakby. - powiedziałam i przygryzłam wargę. 

- Jak to ''tak jakby''? 

- Normalnie, to trochę skomplikowane. - mruknęłam. 

- Co w tym skomplikowanego, Mers? - zaśmiał się. 

- To, że on nigdy mnie nie zapytał. - burknęłam. 

- Nigdy nie zapytał Cię, czy zostaniesz jego dziewczyną czy coś? 

- Nie. - powiedziałam i odwróciłam wzrok. 

- Wiesz, musisz z nim pogadać. 

- No co Ty nie powiesz. - w moim głosie od razu dało wyczuć się sarkazm. Zadzwonił dzwonek na lekcję, a ja miałam ochotę wyskoczyć przez okno.

Matematyka. 

Weszłam z Ryan'em do klasy, a Jasmine od razu posłała mi spojrzenie pełne nienawiści. Podeszłam do mojej ławki i usiadłam na krześle. Cały czas kobieta patrzyła na mnie wzrokiem, którym mogłaby zabijać. Odwróciłam wzrok na zeszyt i zaczęłam kreślić na kartce różne wzory, lecz nadal czułam jej wzrok na sobie. 

Cholera, ona nie tu zabiję. 

Wszyscy pojawili się w klasie, a nauczycielka zaczęła sprawdzać obecność. Po sprawdzeniu czy wszyscy są zaczęła prowadzić lekcję. Poczułam wibrację telefonu, więc dyskretnie wyciągnęłam go z kieszeni i odczytałam wiadomość. 

Od Niall: wpadniesz dzisiaj do mnie? :) 

Do Niall: jasne :) 

- Panno Tomlinson, proszę o telefon. - przy mojej ławce pojawiła się Jasmine. 

- Jaki telefon? - spytałam i szybko schowałam go pod udo. 

- Masz mnie za głupią? Telefon. - wystawiła rękę. 

- Nie, to moja własność, nie ma Pani prawa. - powiedziałam. 

- Dobrze, w takim razie przeczytaj całej klasie wiadomość, którą dostałaś i od kogo. - uśmiechnęła się wrednie.

- Na pewno chcę Pani to usłyszeć? - spytał Ryan. 

Skąd on...

Czas pisać wiadomości dyskretniej. 

- O co Ci chodzi Green? - spytała. 

- Dla Pani Pan Green. - uśmiechnął się. - Chodzi mi o to, że Mercy piszę wiadomości z Pani m...

- Piszę wiadomości z bratem. - przerwałam mu. Po minie Jasmine widziałam, że zorientowała się z kim tak naprawdę piszę. Nic nie mówiąc odeszła od naszej ławki, a ja schowałam telefon do kieszeni i zaczęłam mordować mojego przyjaciela wzrokiem. - Porąbało Cię?! - krzyknęłam szeptem.

- Przecież bym nic nie powiedział. Wiedziałem, że mi przerwiesz. - zaśmiał się. 

- Ugh...jesteś idiotą. - mruknęłam.

- Dziękuję. - wyszczerzył się, a ja wywróciłam oczami. 

Boże, dlaczego ja się z nim przyjaźnię? 

XXXX

Witam :)

Przepraszam, że wczoraj nie było, ale miałam komers :) 

Marcelina x 

Lawyer||n.h. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz