13.

8.1K 437 80
                                    

Obudziło mnie lekkie szturchanie w ramię. Niechętnie otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą uśmiechniętego blondyna. 

- Wstajemy. - powiedział rozbawiony, a ja mruknęłam coś pod nosem i odwróciłam się na drugi bok. 

- Co tu robisz? - spytałam.

- Louis miał Cię obudzić, lecz zrobiłem to za niego. - powiedział i zdjął ze mnie kołdrę. - Spóźnisz się do szkoły.

- Nie interesuję mnie to. Pierwsza lekcja to matma, podziękuję. - burknęłam i wtuliłam się bardziej w poduszkę, lecz było mi zimno, przez brak kołdry na moim ciele. 

- Jasmine dzisiaj nie będzie na pierwszej lekcji, macie godzinę później. - powiedział, a ja otworzyłam momentalnie oczy. 

- Która godzina? - spytałam i usiadłam na łóżku. 

- Siódma pięćdziesiąt. - zaśmiał się, a ja zmrużyłam oczy. 

- Jeszcze dziesięć minut. - odparłam i pociągnęłam za sobą kołdrę. 

- Nie ma mowy. - mruknął i odgarnął kołdrę na bok. Złapał mnie za ręce i posadził na łóżku, a sam usiadł na skraju. - Cześć. - uśmiechnął się. 

- Cześć. - powiedziałam. Nachylił się nade mną, ale ja się odsunęłam. - Louis jest w domu. - przypomniałam mu, a on pokiwał głową i wstał. Przeciągnęłam się i wstałam z łóżka. Blondyn złapał mnie za dłoń i cmoknął mnie w policzek. Zaśmiałam się i weszłam do garderoby. Wzięłam z niej czarne spodenki, szarą koszulkę z małym, czarnym napisem ''summer'' oraz stopki. Przebrałam się i wyszłam z pomieszczenia. Niall'a już nie było, co oznaczało, że zszedł na dół. Pościeliłam łóżko i spakowałam do plecaka potrzebne książki i położyłam go obok łóżka. Wyszłam z pokoju i weszłam do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą oraz rozczesałam swoje włosy. Wyszłam z toalety i zeszłam na dół. Założyłam swoje czarne Roshe Runy i weszłam do salonu, gdzie był Louis i Niall.

- Dzień dobry. - powiedział brunet.

- Hej. - uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w policzek.

- Śniadanie masz w kuchni. - poinformował mnie, a ja przytaknęłam głową i weszłam do kuchni. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść kanapki, popijając je herbatą. Zjadłam swoje śniadanie i brudne naczynia wsadziłam do zmywarki. Przeszłam przez salon i wbiegłam na górę. Weszłam do łazienki i umyłam swoje zęby oraz spryskałam się moimi ulubionymi perfumami. Wróciłam do swojego pokoju i wsadziłam telefon do kieszeni. - Mercy, Ryan przyszedł! - krzyknął mój brat, więc zarzuciłam plecak na ramiona i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół i przywitałam się ze swoim przyjacielem. Pożegnałam się z Louis'em i Niall'em i wyszłam z domu. Poczułam wibracje telefonu, więc wyciągnęłam go z kieszeni i odczytałam wiadomość. 

Od Niall ♥: ładnie dziś wyglądasz :) 

Uśmiechnęłam się i zablokowałam urządzenie. Schowałam telefon do kieszeni i spojrzałam na mojego przyjaciela, który patrzył na mnie zdziwionym wzrokiem. 

- Chcesz mi o czymś powiedzieć, Tomlinson? - spytał. 

- Może za trzy tygodnie. - powiedziałam i uśmiechnęłam się złośliwie. 

- Przepraszałem Cię już. - jęknął. - O co chodzi? 

- O nic, to nie ważne. - powiedziałam. 

- Gdyby to nie było coś ważnego nie uśmiechałabyś się jak głupi do sera. - powiedział, a ja zmrużyłam na niego oczy. - To chłopak? - spytał i poruszył zabawnie brwiami.

- Możliwe. - przygryzłam wargę i ruszyłam dalej w kierunku szkoły. 

- Wiesz, Seksowy Horan może być...o nie.

- Co? - spytałam zdziwiona. 

- To nie może być Horan! - krzyknął.  

- Jeszcze nic nie powiedziałam. - broniłam się. 

- Ale widzę Twoją minę. - wyszczerzył się. Znów przygryzłam swoją wargę, by zatuszować mój uśmiech. - Tak się cieszę! - pisnął i mnie przytulił. Zaśmiałam się i przytuliłam mojego przyjaciela. - Teraz wszystko ładnie mi opowiesz. - powiedział i objął mnie ramieniem. 

- Nie ma czego opowiadać. - mruknęłam i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. 

- Jak całuję? - spytał.

- Dlaczego Twoje pytania o jakiekolwiek mojego chłopaka zaczynają się od pytania, jak całuję? - spytałam. 

- Bo może na przykład całować beznadziejnie...zresztą nie ważne. Więc, jak całuję?

- Dobrze. - uśmiechnęłam się. 

- Tylko dobrze? 

- Bardzo dobrze. - powiedziałam, a mój przyjaciel się zaśmiał. 

- Mam nadzieje, że kiedyś mi go przedstawisz, wiesz tak oficjalnie. 

- Może kiedyś. 

***

Na drugiej przerwie w szkole zjawił się Niall. Ucieszyłam się na jego widok, lecz moje szczęście nie trwało długo, bo od razu Jasmine rzuciła się na niego. Wiem, że jest żonaty, ale tutaj też są inni uczniowie i nie każdy chcę oglądać jak jego nauczycielka obściskuję się z mężem. Wzięłam plecak i wyszłam ze szkoły. Obeszłam budynek i usiadłam w moimi Ryan'a miejscu. Nikt nigdy nas tu nie znalazł, więc mogliśmy przesiadywać tutaj całe przerwy. Usiadłam na trawie, a plecak odłożyłam obok. Oparłam dłonie na ziemi i podniosłam głowę, tak by słońce ogrzewało moją twarz, przy okazji zamykając oczy. Rozkoszowałam się ciepłem, gdy nie poczułam czyjejś obecności. Otworzyłam oczy i obróciłam głowę w lewą stronę. Zobaczyłam uśmiechniętego blondyna, który pokonał dzielącą nas odległość i usiadł obok mnie. 

- Jak mnie znalazłeś? - spytałam.

- Szedłem za Tobą w bezpiecznej odległości - uśmiechnął się i cmoknął mnie w policzek. 

- Mercy, jak śmiałaś? - przede mną pojawił się mój przyjaciel. Dłonie oparte miał na biodrach, a brew podniesioną do góry. 

- To nie moja wina. - broniłam się. Mój przyjaciel mruknął coś pod nosem i spojrzał na Niall'a.

- Ryan. - wyciągnął dłoń w stronę blondyna. 

- Niall. - zaśmiał się blondyn i ścisnął dłoń bruneta. - On wie? 

- Wie. - uśmiechnęłam się. 

- Dobra, więc kiedy znika ta jędza? 

- Ryan. - skarciłam go. Brunet się zaśmiał i usiadł na przeciw mnie. Spojrzałam na blondyna, oczekując jakiejś reakcji, ale on tylko się zaśmiał. Po paru minutach Niall i Ryan rozmawiali jak starzy przyjaciele, a ja cieszyłam się z tego powodu. Cieszyłam, że się dogadują i myślałam, że tak będzie już zawsze. 

Jednak pomyliłam się.

XXXX

Witam w nowym rozdziale :) 

Mam nadzieje, że chociaż wam się podoba. 

Marcelina x 

Lawyer||n.h. ✔Where stories live. Discover now