Rozdział 10

3.4K 205 121
                                    

Gdy wspiąłem się już na wzgórze przy sośnie Thalii czekał już na mnie Chejron. Gdyby ktoś nie wiedział. Chejron to koordynator zajęć w obozie i mój nauczyciel. I najważniejsza rzecz, jest centaurem, czyli pół człowiekiem pół koniem. W zasadzie to nigdy nie mogłem pojąć gdzie on ma serce i resztę wnętrzności. W torsie człowieka czy w brzuchu konia? Annabeth pewnie wie. Muszę ją kiedyś zapytać.

- Witaj Percy - powiedział na powitanie.

- Dzień dobry - odpowiedziałem bez entuzjazmu. Ogarnąłem wzrokiem teren obozu. Jak zwykle w zimę, był pokryty śniegiem. Ja jednak znacznie wolałem wersję letnią. Nienawidzę śniegu. Czy przez cały rok nie mogłoby być ciepło? Nie, Persefona musiała zerwać tego głupiego kwiatka. Gdyby ktoś nie wiedział. Tak, czytałem mitologię. Znam mit o Demeter i Korze. W tym Demeter jest moją ciotką. Super.

Jeszcze raz zerknąłem na miejsce, w którym spędziłem ostatnie kilka wakacji. W zasadzie nic się nie zmieniło. Jedyną zmianą były dobudowane niedawno domki pomniejszych bogów i Hadesa. Hadesa...jak wierzyć Posejdonowi mojego pradziadko-wuja. Nagle mnie olśniło. Skoro Zeus strącił z nieba samolot, w którym lecieli moi dziadkowie, to przez niego mama była sierotą. W tej chwili miałem ochotę rozerwać go na strzępy i powiesić go za te jego niebiańskie gacie na samym szczycie Empire State Building.

- Chodź Percy, musimy porozmawiać - z rozmyślań wyrwał mi głos Chejrona, który zaczął schodzić po drugiej stronie wzgórza w kierunku Wielkiego Domu. Błyskawicznie go dogoniłem i szedłem teraz obok niego. Musiałem wręcz truchtać, ponieważ jego końskie nogi są nieporównywalnie dłuższe od moich, chociaż byłem przecież wysoki.

- Chejronie... potwory nie mogą dostać się na teren obozu, prawda? Nawet gdyby było ich całe stado? - zapytałem.

- Bariery są bardzo silne, jednak... pamiętaj Percy, zawsze noś przy sobie broń, nie opuszczaj terenu obozu i staraj się nie zostawać sam. Wiem, może wydaje ci się to dziwne, ale postaraj się spełnić moje polecenia. Twój ojciec wszystko ci wyjaśnił?

- Tak... mniej więcej. Tyfon chce się wydostać spod St.Helens, a tylko ja mogę go uwolnić. Wysyła więc potwory, aby mnie porwać i zaciągnąć do jego więzienia, żebym mu pomógł. I do tego bogowie chcą mnie zabić.

- Wiesz również, że jeżeli Tyfon wydostanie się na wolność będzie dwa razy potężniejszy niż wcześniej? Do tego pochłonie twoją moc, którą włożysz w uwolnienie go. To nie żarty Percy, jesteś w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Wszyscy jesteśmy.

Nawet nie zauważyłem, kiedy dotarliśmy do Wielkiego Domu, trzypiętrowego budynku pomalowanego na śnieżną biel, otoczonego kolumienkami i ozdobnymi roślinami. Wszedłem do środka i położyłem swoją torbę na podłodze obok kanapy. Chejron usiadł na swoim wózku inwalidzkim. Przysunął się naprzeciwko mnie i teraz patrzyliśmy sobie prosto w oczy.

- Czy to prawda, że moja babka była córką Hadesa? - zapytałem, zanim od zdążył zadać mi pytanie. Zawahał się przez chwilę, jednak po kilku sekundach odpowiedział.

- Tak. Posejdon ci powiedział, prawda?

Przytaknąłem twierdząco. Centaur westchnął i nachylił się w moją stronę.

- Przeczuwałem, że się dowiesz, dlatego poleciłem sprowadzić Nico do obozu. Nauczy cię podróży cieniem i kilku innych przydatnych umiejętności.

Zamurowało mnie. Przecież tylko dzieci boga umarłych to potrafią, a ja jestem synem Posejdona.

- Jak to? Przecież nie jestem dzieckiem Hadesa, więc nie mogę podróżować cieniem, prawda?

- Matka twojej mamy była córką Hadesa. Sally nie posiada żadnych nadludzkich zdolności, poza widzeniem przez mgłę, ponieważ śmiertelnicy nie dziedziczą takich cech. Poza tym herosi rzadko dożywają takiego wieku, w którym decydują się na dziecko, ale za to ty jesteś półbogiem, więc mogłeś przejąć po babci trochę umiejętności. Może nie wszystkie, ale niektóre z pewnością.

Oczy Koloru MorzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz