Rozdział 33

2.4K 175 78
                                    

– Grover, możesz trochę delikatniej? – zapytałem, jednakże nie otrzymałem odpowiedzi od satyra, który niestrudzenie od kilkunastu minut pomagał mi utrzymać się w pionie, obejmując mnie jedną ręką w pasie, a drugą przytrzymując moje zarzucone niedbale na jego bark ramię. Z powodu uderzenia w głowę i złamania kręgosłupa miałem drobne problemy z chodzeniem, jednak przy pomocy przyjaciół od kilku dni udawało mi się przez kilka sekund ustać samodzielnie na nogach.

– Masz dość? – bardziej stwierdził, niż zapytał Grover i szarpiąc mną delikatnie, pomógł mi usiąść na łóżku szpitalnym, na którym spędziłem ostatnie dwa tygodnie. Wzdrygnąłem się nieco, czując ucisk dłoni przyjaciela na swoim barku. Kilka dni temu przyłapałem się na tym, że moje ciało nie reaguje zbyt dobrze na długotrwały dotyk innej osoby, co niemiłosiernie mi dokuczało. Podświadomość czasami płata nam różne figle, a nasze ciało niestety musi jej słuchać.

Opadłem krytycznie wymęczony na poduszkę i przymknąłem oczy, starając się uspokoić oddech. Zdawałem sobie sprawę, że mój powrót do pełnej sprawności nie będzie usłany różami, ale także nie spodziewałem się, że przejście kilkunastu kroków będzie stanowiło wyzwanie na poziomie zdobycia McKinley. Nie miałem na myśli mojej nauczycielki, chociaż zdobycie u niej dobrej oceny także graniczyło z cudem.

– Kładź się Glonomóżdżku, nie mam zamiaru odpowiadać za to, że Grover cię tu zamęczy – prychnęła z uśmiechem Annabeth, dotychczas siedząca na stojącym w rogu sali fotelu i czytająca jedną z tysiącstronicowych tomisk z obozowej biblioteczki Chejrona. Najprawdopodobniej znów studiuje architekturę, prace na Olimpie nadal trwają. Posłusznie wykonałem jej polecenie, nakrywając drżące nogi białą pościelą. Asklepios coraz rzadziej pozwala mi na picie nektaru, argumentując to tym, że powoli mogę stawać się uzależnionym od napoju bogów. Nie zważał nawet na moje twierdzenia, że po nim czuję się zdecydowanie lepiej, dzięki niemu zrosła mi się noga i wiele innych kości oraz szybciej pozbyłby się mnie ze szpitala. Ten jednak pozostawał nieugięty. Dlaczego bogowie zawsze muszą być tacy uparci?

Przypatrzyłem się uważnie córce Ateny, która chowając opasłą księgę do plecaka, odgarnęła pasmo włosów za ucho, odsłaniając przy tym małe złote kolczyki, oczywiście w kształcie sów. Im dłużej mogłem patrzeć na jej pogodną twarz, tym bardziej przekonywałem się, że moje ubiegłotygodniowe przełamanie miało sens. Wspólnie z Annabeth podjęliśmy decyzję, że puścimy w niepamięć wszystko, co do tej pory się pomiędzy nami wydarzyło. Oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że przeszłości nie da się zwyczajnie wymazać, jednakże wiedzieliśmy, że nawet najgorsze doświadczenia czegoś nas uczą. Niekiedy właśnie jest tak, że to, co kiedyś było złe, w przyszłości wyjdzie nam na dobre.

Właśnie po tamtej rozmowie uświadomiłem sobie, jakim byłem idiotą. Ciągłe kłamstwa, ukrywanie prawdy, a w końcu uparte milczenie względem każdej żywej duszy wydawały mi się bezsensowne. W całym tym amoku zmartwień zapomniałem, że przyjaciele są z nami na dobre i na złe, w co ja przez wiele lat nie wierzyłem. Dopiero wówczas, gdy ktoś się od nas odwróci, zaczynamy rozumieć, ile dla nas znaczył. Podobnie, jednakże nie tak drastycznie było ze mną, gdy swoim cichym buntem zniechęciłem wiele osób do kontaktowania się ze mną.

Tylko Annabeth wytrwała dzielnie i znosząc moje humorki, niestrudzenie przesiadywała bite godziny razem ze mną w sali szpitalnej. Została tu pomimo tego, że wprost ją stąd wyganiałem i unikałem jej ukradkowych spojrzeń. Dokładnie to jej zachowanie uświadomiło mi, że izolowanie się od innych i tworzenie wokół siebie pancerza nie czyni nikogo szczęśliwym. Dlatego właśnie nawet pomimo wszechobecnej bieli i mierzących nie więcej niż centymetr włosów na głowie czułem się pogodny, gdy Ann i Grover usiedli po moich obu stronach, a córka Ateny położyła głowę na moim ramieniu, całkowicie ignorując surowy zakaz Asklepiosa, dotyczący siadania odwiedzających na łóżkach pacjentów. Tak drobne gesty umocniły moją wiarę w to, że nie muszę już niczego ukrywać, a moi przyjaciele w pełni rozumieją moją sytuację.

Oczy Koloru MorzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz