Rozdział 3 - Wojownik

22.3K 1.6K 203
                                    

Korekta - √

Jeżeli znajdziecie jakiś błąd - proszę, napiszcie obok ;).


Wampiry spojrzały w tamtą stronę, ale ja nie dałam się zdekoncentrować. Wykorzystałam ich chwilę rozdrażnienia i rzuciłam się na nich. Zanim zorientowali się, co się stało, ja już zabiłam dwóch. Reszta ruszyła w moim kierunku, kiedy przede mną niespodziewanie pojawi się ogromny wilk o ciemnobrązowej sierści. Nie był większy ode mnie, ale jak na wilka, całkiem sporych rozmiarów. Poczułam jego zapach. Pachniał piżmem i lasem. Moja wilczyca zaczęła skomleć i wiercić mi dziurę w głowie, że właśnie znalazłyśmy naszego przeznaczonego. Byłam szczęśliwa z tego powodu, ale nie chciałam mu przeszkadzać, a ponadto na ratunek czekały jeszcze dzieciaki.

Nie zastanawiając się dłużej, opuściłam pole walki, zdając się na brązowego wilka. Musiał sobie z nimi sam poradzić.

Pognałam czym prędzej w stronę największego domku, gdzie były przetrzymywane dzieci. Już z daleka czułam wampiry, ale tym razem był ktoś jeszcze. A konkretniej wampir klasy B. Kto by pomyślał? Z nim może być mały problem, ale co to nie ja.

Wejście główne było z boku, więc nie tracąc czasu na otaczanie budynku, wskoczyłam przez okno, szkło rozprysło na wszystkie strony, ale nie przejęłam się tym. Od razu wylądowałam w pozycji bojowej i zaczęłam groźnie warczeć na zebranych wewnątrz wampirów. Wszyscy spojrzeli na mnie wystraszeni, jedynie jeden z nich spojrzał na mnie z furią. To od niego śmierdziało wampirem klasy B. Nie trzeba było dużo, aby przekonać się, że jest mózgiem całej tej akcji.

Wskoczyłam w jego kierunku. Ten jednak z prędkością światła odsunął się na bok, a mnie zaatakowało trzech innych. Próbowałam z nimi walczyć, ale sukinsyny zwinnie poruszały się w tym ciasnym pomieszczeniu, kiedy ja miałam małe pole do manewru. Przeszkadzały mi także dzieciaki, które siedziały na środku pokoju. Masakra.

Udało mi się dziabnąć pazurami jednego. Katem oka zauważyłam, jak drugi idzie w moim kierunku z nożem, a trzeci trzyma mnie, abym się nie ruszyła. Przygotowałam się na najgorsze, kiedy ktoś powalił tego z nożem. Spojrzałam na bok i ujrzałam Carlosa. Uderzył wampira pięścią w twarz, a ten padł. Pochwycił nóż i rzucił nim w moją stronę. Przymknęłam oczy, ale nie poczułam bólu. Rzut był celny, trafił trzymającego mnie wampira prosto w szyję, przez co ten padł na ziemię jak długi.

Wyswobodzona spojrzałam w miejsce, gdzie ostatnio znajdował się wampir klasy B. Nie było go tam, a drzwi były otwarte na oścież. Zawyłam przeciągle i udałam się w pogoń. Czułam jego zapach, biegłam jego tropem. Kierował się on w stronę rzeczki, co nie było dobre. Stracę jego trop.

Dobrze myślałam. Straciłam jego trop w rzece, a nigdzie go już nie widziałam. Wróciłam do obozowiska. Dzieci były już na zewnątrz, tuliły się do siebie, a opiekunowie pocieszali ich. Przemieniłam się, a wtedy jedna dziewczyna podeszła i podała mi swój płaszcz, który zarzuciłam na ramiona i się nim okryłam.

Zza budynku wyszedł mężczyzna, którego widziałam pierwszy raz. Był niezwykle umięśniony i wysoki. Biła od niego groza i pewność siebie. Brązowe włosy sięgające do ramion okalały jego twarz, do tego gęsty zarost. Pociągła twarz i groźne rysy twarzy. Na całym jego ciele malowały się jasne blizny, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że jest dobrym wojownikiem. Do tego mocno opalona skóra, przez co wyglądał naprawdę seksownie. Miał na sobie jedynie spodnie, przez co moja wilczyca zawyła z satysfakcji, a mi zrobiło się gorąco. Odważyłam się wreszcie spojrzeć w jego orzechowe oczy. Nasze spojrzenia spotkały się, a ja poczułam pieczenie w tęczówkach. Wiedziałam już, że zrobiły się czerwone, tak samo jak jego. Stanął w miejscu, jak wmurowany.

Wojownik AlfaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz