Rozdział 11 - nie możesz jej zabić?

803 110 4
                                    

  Obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła. Wstałam i lekkim krokiem pokierowałam się do następnego pokoju. Nie zważałam nawet na to, że nie miałam innych ubrań, ani bielizny na przebranie. Musiałam czekać tylko, aż Shawn pozwoli mi iść na zakupy. Świnka skarbonka nie może się zmarnować. Tym bardziej, że miała być na czarną chwilę. Akurat chwila w której jestem jest bardzo czarna. 

- Co tu się stało? - zapytałam patrząc na stłuczone dwa kubki - nikt się nie skaleczył? 

- Aaliyah robiła herbatę dla siebie i Ciebie, ale niechcący się lekko oblała wrzątkiem i rzuciła kubkami - wyjaśnił mi Shawn. Jednak nigdzie nie widziałam jego siostry.

- A gdzie teraz jest? Bardzo się poparzyła? - spytałam, mimo tego, że dawała mi ewidentnie znać, że mnie nienawidzi. 

- Poszła do łazienki. Musi sobie to przemyć zimną wodą, aczkolwiek sądzę, że to nie jest dobry pomysł. Mogła przyłożyć coś zimnego, ale jak się uprze to jej nic nie powstrzyma, niestety. 

- Racja... Słyszałam waszą wczorajszą kłótnię. Ściany nie są zbyt grube - usiadłam przy stole i zaczęłam spoglądać w palce - jeżeli ona mnie tak bardzo nienawidzi, to chyba nie ma sensu, żebym z wami została, bo kiedy Cię zabraknie to ona i tak mnie nie zaakceptuje. 

- Nie bój się o to. Jest w okresie dojrzewania. Zgaduję, że Ty też tak miałaś, kiedy byłaś w jej wieku - mówił, ale jednocześnie zbierał szkła z podłogi - niedługo spróbuję znaleźć sposób, żebyście spędziły więcej czasu razem i może wtedy jakoś się lepiej poznacie i poniekąd Cię zaakceptuje. 

- Mam idealny pomysł - uśmiechnęłam się, bo wiedziałam, że tym sposobem mogę udobruchać Aaliyah i kupić nowe ubrania - nie mam żadnych ubrań, ani bielizny na zmianę. Jeżeli powiesz mi, gdzie jest najbliższe centrum handlowe, to  mogłybyśmy razem pójść na zakupy...

- Klimat dziewczyn. Nie wiem, czy dzień po tym jak Cię namówiłem, żebyś mnie nie zostawiała mogę Cię puścić do miasta. Jednakże nie możesz przez dłuższy czas chodzić ubrana tak samo, nawet jeżeli chodzi o bieliznę - widziałam jak patrzył się ukradkiem na mnie i z chęcią by powiedział coś więcej, ale chyba nie miał odwagi. Shawn Peter Raul Mendes nie miał odwagi czegoś powiedzieć. Przecież jest mordercą. Nie boi się zabijać ludzi, a miałby bać się coś mi powiedzieć? Śmieszne. 

- To jak? Mogę? Proszęęęę - spojrzałam na niego i zaczęłam robić smutną minę. Zazwyczaj na innych to się udawało, nie wiem jak z nim.

- Nie - usłyszałam, a następnie posmutniałam, jednak zdałam sobie sprawę, że to nie on powiedział - nigdzie z nią nie idę. Jesteś mordercą, nie możesz jej zabić?

- Aaliyah.. -Shawn westchnął - tłumaczyłem Ci coś wczoraj. Zrozum, że jej nie zabiję, ani nie zostawię. Od teraz jest członkiem naszej małej, zjebanej rodziny i TY nie masz na to wpływu.

- Al... - chciałam zacząć wyjaśniać te sprawę, bo pierwszy raz słyszałam, żeby Shawn przeklnął, albo podniósł głos. Jednak Aaliyah mi przerwała.

- Ty się nie udzielaj. Nie masz w tym domu nic do gadania, rozumiesz? - syknęła - możesz już stąd iść. Jeżeli nie, to sama podpalę ten dom, żebyś spłonęła jak moi rodzice!

W tej chwili już nie wytrzymałam. Wybiegłam z kuchni i wręcz wpadłam do swojego pokoju. Obiłam lekko rękę przez co jęknęłam z bólu. Słyszący to Shawn przybiegł za mną. Widział, jak upadam na łóżko i zwijam się z bólu, łapiąc za rękę. Podszedł do łóżka i usiadł na nim. Podniósł mnie i wtedy już siedziałam, a prawie że leżałam na jego kolanach. Cały czas trzymając się za rękę i niemalże płacząc wtulałam się w jego tors. To był odruch. Czułam jego mocne i wyraziste perfumy, które były po prostu idealne.

- Wszystko ok? - szeptnął mi do ucha - jeżeli będzie tak dalej to pójdziesz do lekarza z tą ręką i nie wiem jakim cudem, ale zrośnie Ci się w dwa dni.

- Boli... - powiedziałam ciszej od niego i jeszcze bardziej się w niego wtuliłam.

Teraz byliśmy przytuleni do siebie i nie wydawaliśmy z siebie żadnego słowa. To uczucie było niesamowite.

Jednak czas zbyt szybko minął. Po jakichś pięciu minutach wszystko co dobre się skończyło. Oprócz tego, że zdecydowanie przestała mnie boleć ręka. Może nie do końca, ale przestała.
Shawn odłożył mnie na łóżko i bez słowa wyszedł. Wahałam się trochę czy aby na pewno powinnam za nim wyjść, ale po krótkim namyśle zrobiłam to.

- Shawn? -Spytałam cicho wyglądając zza rogu - gdzie Aaliyah? 

- Wybiegła tylnym wyjściem. Nie wróci zbyt szybko, spokojnie - odpowiedział i jednocześnie puścił mnie.

- Dzięki - powiedziałam kolejny raz półgłosem. Przez płacz czułam, że gdybym powiedziała coś głośniej, mógłby załamać mi się głos - pójdę do siebie. 

- Claire.. - złapał mnie za rękę, mimo że nawet nie dałam kroku do przodu - jeżeli chcesz, to możemy się przeprowadzić. Aaliyah może zostać sama tutaj. Wiem, że ma dopiero trzynaście lat i mimo to jak Cię traktuje nie chcesz na to pozwolić, bo masz złote serce, ale ona potrafi o siebie zadbać, uwierz mi. 

- Nie - odpowiedziałam i ruszyłam przed siebie odrywając jego rękę od mojej - nie mogę jej skazać na samotność, bo mnie nie lubi. Ma do tego prawo, a Ty nie możesz tego zmienić.

Poszłam prosto do łazienki. Stanęłam naprzeciw dużego lustra i spojrzałam na siebie.
Siedemnastoletnia Claire Lautner. Dziewczyna o wzroście równym metr siedemdziesiąt dwa. Włosy koloru brąz, długie do łokci. Brązowe oczy i długie rzęsy. Pochodząca z bogatej rodziny, za którą tęskni mimo że nie widziała się z nią dwa dni. Nie rozpieszczona, ale zawsze miała to co chce. Jej marzeniem było spotkanie Shawna Mendesa, znanego mordercę i muzyka. Jest osobą nieśmiałą, z zerową liczbą znajomych. Z nikim nie pisze, nie chodzi na kawę albo piwo jak typowa nastolatka. Chciała w przyszłości zostać kimś ważnym, tak jak jej rodzice.

Coś nie wyszło.

Spojrzałam na drzwi, następnie na siebie w lustrze i westchnęłam. Otworzyłam wszystkie szafki w poszukiwaniu najmniejszej rzeczy, która mogłaby mi się przydać. Znalazłam małe, srebrne nożyczki. Jeszcze raz spojrzałam na siebie w lustrze i wyciągnęłam kawałek ostrej rzeczy.

Teraz już wiedziałam, co chce zrobić.

Calmly Princess |S.M.  (1&2)Where stories live. Discover now