Rozdział 44 - chce ją poznać

452 66 27
                                    

Claire's POV

Akurat wtedy, kiedy siedziałam z Dave'm popijając herbatę, zadzwonił mój telefon. 

Na ekranie widniało imię Aaliyah. 

Kiedy miałam już odebrać, Dave chwycił moją rękę, która kierowała się w stronę telefonu.

- Hej? - uniósł brew - chcesz to teraz odbierać i niszczyć tę wspaniałą chwilę?

- W sumie, to nie - uśmiechnęłam się i zwinnym ruchem odsunęłam telefon na bok. 

Jednak ciekawiło mnie po co dzwoniła. Może już za mną tęskni? 

Póki co nie miałam głowy do takich rzeczy. Musiałam się oswoić z nowym miejscem, znaleźć ginekologia, zapisać się do innego lekarza i... szkoła. Ta cholerna szkoła. Powinnam ją ukończyć i dopiero wtedy myśleć o dziecku, rodzinie, ślubie... Jednak nie wyszło. Wyprowadziłam się stamtąd porzucając wszystko. Nawet się nie wypisałam.

Odblokowałam telefon, który przestał dzwonić.

Spojrzałam na datę. Dwudziesty dziewiąty sierpnia. Zostały dokładnie dwa dni do moich urodzin. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego Dave nie oświadczył mi się w moje urodziny, albo co szykuje dla mnie w ten niesamowity dzień. Miałam też nadzieję, że Mendes nie będzie do mnie dzwonił, albo pisał. 

Nie chciałabym tego.

Nienawidzę go, co tu dużo mówić.

Miałam plany na następne dwa dni, ale nie mogłam nic zrobić, bez zgody Dave'a. Byłam od niego uzależniona, więc moje życie zależało od jego decyzji.

Chciałam jutro pójść do jego matki, ale póki co nawet nie miałam pojęcia, gdzie jesteśmy. 

- Dave? - upiłam łyk herbaty, następnie pytając go - gdzie my w ogóle mieszkamy?

- Dokładnie? - zaczął tupać nogą o podłogę - Cork. Mieszkamy w Corku. 

- Cork? - uniosłam brew.

Nigdy wcześniej nie słyszałam o takim mieście, serio.

- Daleko od Dublina? - dopytałam.

- Prawie trzy godziny drogi samochodem - wstał z krzesła, które stało naprzeciw mnie, a następnie usiadł obok swojej narzeczonej - a co? Wybierasz się?

- Nie - wzruszyłam ramionami - ale możemy mieć gościa niedługo.

- Gościa? - był lekko zszokowany. I dobrze.

- Może nie tyle co będziemy mieć, co to my będziemy gośćmi - uśmiechnęłam się szczerze, na co Dave był jeszcze bardziej zmieszany.

- O czym Ty mówisz? 

- Eh - parsknęłam - idziemy do Twojej matki.

- Co? - odsunął się ode mnie.

Zdziwiło mnie to bardzo, bo takiej reakcji się nie spodziewałam.

- Co jest w tym dziwnego? - spytałam - myślałam, że skoro wybrałeś to miejsce na przeprowadzkę, a Twoja mama jest Twoją opoką i do tego tak bardzo za nią tęsknisz, to chcesz się z nią spotkać...

- Chcę - nagle się ożywił. Nie rozumiem go już, naprawdę - chce bardzo, ale tak szybko? Nawet nie jestem pewien, czy nadal tu mieszka.

- Sprawdzimy - wysłałam mu całusa i odeszłam od stołu.

Poszłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i złapałam za brzuch. Jestem w trzecim miesiącu ciąży. Ten czas płynie tak powoli, że zanim urodzę, miną wieki. 

Chce już ten cholerny dziewiąty miesiąc. Chce urodzić to dziecko i  w końcu je wychować.

Coraz bardziej było widać brzuch. Cieszyłam się z tego powodu, ale czułam się... dziwnie. Inaczej niż zawsze i to nie dawało mi spokoju. 



*Następny dzień*

Obudziłam się rano u boku Dave'a. Od  niedawna śpimy w jednym łóżku, co naprawdę sprawia, że jestem zszokowana. Myślałam, że jest bardziej mężczyzną, który robi dziecko, ale poza tym nie śpi w jednym łóżku nawet ze swoją narzeczoną. Jednak myliłam się. Uczucie, kiedy przytula się do mnie w nocy i trzyma rękę na moim brzuchu jest niesamowite. 

W jednej chwili pomyliłam go z Shawnem. 

Ale to tylko w jednej.

Kiedy pierwszy raz dotknął mojego brzucha, poczułam dotyk Shawna. Jak gdyby to on go dotykał. 

Tak jak wtedy, kiedy płakałam bo uderzyłam się o rękę, która jeszcze wtedy była złamana. Teraz jest już wszystko ok, ale czasami jeszcze boli.

Szczerze to zapomniałam o niej przez to wszystko. 

- Dave? - szturchnęłam go lekko łokciem w rękę - Dave, obudź się.

- Hmm? - mruknął - coo?

- Wstawaj, idziemy dziś do Twojej mamy - szepnęłam mu do ucha.

Przekręcił się na bok w moją stronę i przysunął mnie do siebie. Nie odezwał się ani słowem, więc uznałam, że wolę poleżeć z nim trochę w ciszy i spokoju.

Jednak nie trwało to długo, bo chwilę później odsunął się ode mnie, wstał i wyszedł z pokoju. 

Zgaduję, że poszedł do łazienki, więc mało myśląc usiadłam na łóżku i czekałam na niego, aż w końcu wróci. 

Chciałam poznać jego matkę, naprawdę. Miałam nadzieję, że zastąpi ona chłód spowodowany brakiem moich rodziców... Mogłam jedynie na to liczyć. 

Chwilę później wrócił do pokoju, podszedł do szafki, otworzył ją i zaczął czegoś szukać. Wyciągnął jakieś luźne ubrania, a później garnitur. Zdziwiłam się po co mu te dwa zupełnie inne style ubrań, ale nie pytałam. Pewnie dowiem się tego w swoim czasie.

- Więc? - zaczął niepewnie - idziemy dziś do mojej matki, tak?

- No tak - powiedziałam, wstając z łóżka i podchodząc do niego.

Objęłam go rękami wokół jego talii i wtuliłam się mocno.

- Mam nadzieję, że się nie zdziwi, że wróciłem - zaczął mi mówić słowa, których kompletnie nie zrozumiałam. 

- W sensie? 

- Emmm - zaczął się jąkać, mruczeć i unikać tematu. Jak gdyby powiedział o jedno słowo za dużo - nie, nic. Zapomnij. Nie ważne.

Nie rozumiałam go. Po prostu dziwiło mnie jego zachowanie. Może i był dziwny, zachowywał się nienaturalnie, głupio..., ale on taki po prostu był.

I nie mam w tej sprawie nic więcej do powiedzenia.

Odsunęłam się od niego i tym razem to ja ruszyłam w stronę szafki. Wyciągnęłam z niej jedne z moich bardziej lubianych, białych spodni. Szarą koszulkę, która coraz bardziej robiła się na mnie obcisła i szare, pasujące pod kolor t-shirtu trampki. 

Musiałam zrezygnować ze spódniczek, wysokich obcasów i wyzywających koszulek. 

Nadszedł inny czas, który już nie powróci.

Niestety.


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ej, kochani... Chce Was poinformować, że właśnie piszę sobie rozdziały i mogę stwierdzić, że do końca zostało jeszcze jakieś 10 rozdziałów+epilog (około)

Jestem coraz bliżej końca i aż mi się płakać chce:((

Calmly Princess |S.M.  (1&2)Where stories live. Discover now