Rozdział 16 - pokusa była zbyt duża

757 97 21
                                    

Claire's POV

Dziś mija dwa tygodnie i jeden dzień od złapania Shawna. Media jednego dnia nie pokazali nawet prognozy pogody, bo cały czas były materiały o nim. Z Aaliyah nie dogaduje się jakoś szczególnie dobrze, ale na pewno lepiej niż na początku. Odezwał się do nas adwokat Shawna, który uzgodnił z nami resztę spraw, których nie zdążył uzgodnić z Shawnem. Cały czas się o niego martwię... Nie wiem jak sobie daje radę, ale wiem, że na pewno nim tam pomiatają. Przecież o na sto procent zabił kogoś z rodziny jakiegoś ochroniarza. Gorzej będzie, jeżeli okaże się, że zabił kogoś z rodziny sędziego. 
Sama nie wiem co z moimi planami na ucieczkę z więzienia Shawna. To nie jest takie proste, w końcu nie wywierci dziury w środku ściany. To jest niemożliwe. Gdybym tylko mogła z nim porozmawiać sam na sam, albo chociaż dać mu list bez czytania osób trzecich... Wątpię, żeby to się w ogóle udało. Ewentualnie zawsze mogę po prostu podpalić budynek więzienia i go uratować... Chyba za dużo się naoglądałam wybryków Shawna.

Właśnie wraz z Aaliyah i adwokatem jedziemy do budynku, który zadecyduje o tym wszystkim. Rozprawa będzie dwa tygodnie po złapaniu Mendesa, a niektórzy muszą czekać nawet i dwa miesiące. Chyba nawet domyślam się od czego to zależy. Trudno się nie domyślić.
Aaliyah jest zdenerwowana i nawet łatwo to po niej poznać. Jedyną osobą, która nie jest zalana potem jest adwokat. Ja też się cały czas obawiam tego wszystkiego i z minuty na minutę, kiedy jesteśmy coraz bliżej boje się bardziej. Jestem gotowa na zobaczenie Shawna skutego kajdankami, ale nie wiem jak z Aaliyah. Wiem, że ona chce go zobaczyć tak samo bardzo jak ja i najchętniej by go przytuliła, ale gdyby to się stało to chyba by nas wsadzili do więzienia za zbliżanie się do więźnia. Żałosne. 

Jechaliśmy kilkanaście minut a drogi nie było końca. Bynajmniej tak mi się wydawało. Gdy wyjechaliśmy zza zakrętu zobaczyłam ogromny budynek od którego zależy całe moje życie. Ręce zaczęły mi się pocić a serce przyspieszyło o sto uderzeń na minutę.

- Jesteśmy na miejscu -Powiedział adwokat otwierając drzwi i przepuszczając mnie i Aaliyah - zaraz muszę jeszcze z wami porozmawiać, więc nie podejmujcie pochopnych ruchów widząc Shawna.

- Za ile może tutaj być? - spytałam.

- Myślę, że w każdej chwili. Rozprawa zaczyna się za godzinę, więc proszę, porozmawiajmy.

- No słuchamy - westchnęła Aaliyah wyskakując z samochodu. Mimo powagi dzisiejszego dnia naprawdę miała mnóstwo energii i radości. Nie wiem jednak z czego tu się cieszyć.

- Podczas rozprawy proszę, żebyście nie udzielały się bez zgody sądu. Może to wpłynąć na wyrok ostateczny, bo takie nachalne rzucanie się nic nie zdziała. Postaram się załatwić najmniejszą karę, choć wątpię, żeby dostał wyrok poniżej dożywocia. Najbardziej obawiam się kary śmierci.

- Ja też... - spuściłam głowę i lekko przetarłam oczy. Czułam jak łzy napływają mi do oczu, ale starałam się być silna.

- Na szczęście możemy to zmienić, jeżeli odpowiednio się teraz do tego przygotujemy. Rozmowa z więźniem nastąpi po wydaniu wyroku, więc nie pytajcie o to. Starajcie się nie utrzymywać zbyt dużego kontaktu wzrokowego z więźniem, bo wszyscy mogą pomyśleć, że to podstęp. Tego chyba nie chcemy.

- Nie, no co Ty - parsknęła Aaliyah. Jej energia była... Dziwna. Zupełnie jak gdyby wzięła jakieś narkotyki. Ale wiedziałam, że ona nie jest to tego zdolna.

- Grzeczniej młoda damo - burknął.

- Aaliyah, uspokój się - szturchnęłam ją w ramię i chciała mi to wygarnąć, ale w tej chwili podjechał samochód, w którym był Shawn- matko...

W jednym momencie zaczęłam biec w stronę samochodu. Gdy drzwi się otworzyły, a ochroniarze zaczęli wyciągać zakutego Shawna zamarłam. Jego twarz wyglądała okropnie. Miał rozciętą wargę, podbite całe oko i siniaki na całej twarzy. Kiedy to zobaczyłam poczułam jakby on po prostu nie żył. To uczucie było takie dziwne, że mało myśląc pobiegłam do niego i go przytuliłam. Ochroniarze natychmiast mnie odciągnęli, jednak poczułam jego ciepło i zobaczyłam jego uśmiech. Ten widok jego białych zębów był wart lekko obitej przez ochroniarza ręki.

- Panno Claire, prosiłem o coś! - krzyknął na mnie adwokat -wie Pani jak wiele może to zmienić w rozprawie?

- Musiałam. Pokusa była zbyt duża.

- Nie ważne. Chodźmy już, ale proszę, niech nie robi pani więcej takich rzeczy! - poprawił swoją teczkę i ruszyliśmy w stronę budynku.

To już w nim za jakieś pięćdziesiąt minut wszystko wyjdzie na jaw. Jego morderstwa, poniekąd porwanie mnie, pokazanie dowodów i zeznania świadków. Byłam na to gotowa, ale nie do tego stopnia, żeby tego wszystkiego słuchać. Aaliyah była w swoim świecie i nie wiedziałam, czy wpuszczenie jej do sali rozpraw będzie najlepszym pomysłem, ale miała do tego prawo i nie da się tego ukryć, że nawet jeżeli jest pod wpływem to martwi się o swojego brata. Jak każdy z resztą.

*Czterdzieści pięć minut później*

- Jesteś gotowa? - zapytał mnie adwokat- będziesz zeznawała, więc nie możesz się bać.

- Wejdźmy już. Po prostu - spojrzałam na niego i w tym samym czasie weszliśmy do sali, gdzie Aaliyah siedziała już wcześniej, bo chciała przyzwyczaić się do tego pomieszczenia.


Minęło dwie minuty a do sali wszedł Shawn otoczony przez ochroniarzami. Mogłam dokładnie przyjrzeć się jego twarzy, która była wręcz zmasakrowana. Posadzili go z prawej strony od sędziego. Wtedy adwokat odszedł ode mnie i usiadł na ławie oskarżonego obok Shawna. Trzymałam kciuki za to, żeby dwadzieścia tysięcy za rozprawę nie poszło na marne.
Patrzyłam na niego ciągle i po raz kolejny obaliłam prośbę adwokata. Widok Shawna, który patrzy się na mnie i lekko uśmiecha był kochany. Nie mógł się długo uśmiechać, bo rozcięta warga dawała o sobie znać.
Nasze patrzenie w siebie nie potrwało jednak długo, bo do sali zaczęli schodzić się ludzie, a następnie jakaś kobieta zabrała głos.

- Proszę wstać, sąd idzie - powiedziała z powagą, na co każdy podniósł swoje szanowne cztery litery.

- Zaczynamy rozprawę o popełnieniu wielokrotnych przestępstw przez oskarżonego Shawna Mendesa. Sąd rejonowy w Wielkiej Brytanii otwiera sprawę - stuknęła swoim "młotkiem", który zawsze według mnie był do ubijania kotletów.

- Teraz się zacznie zabawa -szepnęłam do siebie.



------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie chce nic pisać, ale jesteśmy jakby w połowie ksiązki jakby i niedługo koniec:(

Calmly Princess |S.M.  (1&2)Where stories live. Discover now