Rozdział 13 - tylko nie to...

685 99 12
                                    

- Claire, ja nie mogę! - krzyknął Shawn - o ile dobrze pamiętam to jestem mordercą, a policja może patrolować ulicę, więc w każdej chwili mogą mnie złapać a Ty nadal się nie pogodziłaś z Aaliyah.

- Dlatego, że ona mnie nienawidzi. Zrozum to w końcu.

- Ok. Mam więc pomysł - odpowiedział łapiąc mnie za rękę i kierując do samochodu. Nadal co prawda byłam zalana łzami, ale poddałam mu się, bo wiedziałam, że niedługo będziemy szukać moich rodziców.

- Hm? -szepnęłam - jaki pomysł?

- Oddam się w ręce policji a wtedy Ty i Aaliyah razem się połączycie i będziecie żyć w jednym domu. -Spojrzał na mnie jednym okiem - czego się dla Ciebie nie robi.

- Poczekaj... - zatrzymałam się - mam rozumieć, że porwałeś mnie tylko po to, żeby pójść do wiezienia i zjednoczyć mnie z Twoją siostrą? Wiem, że jesteś nienormalny, ale żeby aż do tego stopnia?

- Miało być zupełnie inaczej, ale skoro się tak nie da, to trzeba szukać innego wyjścia. A teraz chodźmy bo ktoś nas zauważy.

- Dzień dobry Claire! - usłyszałam dość donośny krzyk. Krzyk, którego nie dało się nie poznać. To była moja dawna, nachalna sąsiadka. Babka miała jakieś osiemdziesiąt lat, a krążyły plotki, że przeżyła już ponad dwa wieki - dawno Cię tu nie widziałam. Co u Ciebie?

- Przepraszam, ale naprawdę nie mam teraz cz... - chciałam dokończyć, ale przyszła mi myśl do głowy. Ta kobieta to osiedlowy monitoring, więc mogła widzieć cokolwiek - ma Pani może pięć minut na rozmowę? Kawka, herbatka?

- Ależ oczywiście kochana, zapraszam Cię do mnie. Chyba mamy dużo do rozmowy, naprawdę przykro mi z powodu Twoich rodziców.

- Och... -Spuściłam głowę. Teraz byłam już pewna co się stało. Musiałam się dowiedzieć kto to był.

- Claire, wracajmy - powiedział Shawn. Chyba nie był zadowolony bo widziałam złość w jego oczach - pogadasz sobie innym razem z tą babką.

- A gdyby moi rodzice żyli? Bylibyśmy tutaj dłuższy czas, niż moje przepłakane pięć minut - czułam, że nie panuje nad tym co mówię - jeżeli chcesz to sobie jedź, ja idę do sąsiadki.

- Jeżeli tam pójdziesz...

- To co? - przerwałam mu - zabijesz mnie? Proszę bardzo. Nie mam już rodziców. Wiesz co to oznacza? Oznacza to, że moje życie już jest nic nie warte. Proszę bardzo, pociągnij za spust, albo wepchnij mi nóż w serce, albo brzuch. GDZIE WOLISZ, MENDES.

- Claire uciekaj! - krzyknęła sąsiadka i mimo jej starego kręgosłupa podbiegła do mnie i złapała za rękę - musisz od niego uciekać! To morderca!

W jednej chwili usłyszałam krzyk babci i odgłosy nadjeżdżającego radiowozu. Spojrzałam na Shawna, który powiedział do siebie ciche "Co do jasnej...". Nie mógł dokończyć. Wbiegł natychmiast do samochodu i odjechał. Policja nawet się nie zatrzymała tylko od razu zaczęła go gonić. Widziałam jak znika za zakrętem, a za nim radiowóz.

- Wszystko w porządku dziewczyno? - spytała babcia - kiedy tylko zauważyłam, że podjechaliście pod Twój stary dom natychmiast zadzwoniłam na policje. Widziałam tego mordercę nieraz w wiadomościach. Nic Ci się nie stało?

- J..jja.. - nie umiałam wykrzstusić z siebie ani jednego słowa. Martwiłam się o niego. Naprawdę mimo jego przeszłości nie chciałam, żeby policja go złapała. Tylko on mi został. Pomijając nasze kłótnie i jego przestępstwa to nie chce go stracić... Nie po tym tygodniu, który razem przeżyliśmy - wejdźmy do środka, proszę...

- Dobrze, dziecko. Musisz odpocząć, pewnie Cię więził w piwnicy i gwałcił! Na szczęście nic Ci się nie stało, a policja tym razem go złapie, obiecuje.

Pomijając słowa starszej kobiety ruszyłam w kierunku jej domu. Kiedy byłyśmy już w środku sąsiadka włączyła telewizor i poszła do kuchni. Słyszałam, że robi herbatę lub kawę i otwiera coś. Zazwyczaj dawała ciastka, więc mogłam tylko się domyślać, że to były one.
Przełączyłam na kanał z wiadomościami, aby zobaczyć czy nie ma czegokolwiek o Shawnie. Nie myliłam się. Był pokazany jego pościg.

P*: Przekazujemy najnowsze informacje. Trwa pościg za mordercą poszukiwanym od miesięcy. Shawn Mendes został zauważony dziś przez starszą kobietę, kiedy to był pod domem najprawdopodobniej jednej ze swoich zakładniczek, którą miał wkrótce zabić. Dom pod który przyjechali został spalony tydzień temu przez prawdopodobnie tegoż mordercę. Chciał on bowiem zabić wszystkich członków rodziny Claire L., aby to następnie zabić dziewczynę.
Pościg trwa od kilkunastu minut i następne patrole wraz z policjantami z wydziału kryminalnego dołączają się do pogoni. Będziemy państwa na bieżąco informować o skutkach pościgu.

- Słyszałaś? To on najprawdopodobniej spalił Twój dom i chciał zabić Ciebie. Akurat tydzień temu mnie nie było w domu. Pojechałam w odwiedziny do wnucząt, ale gdybym była to pogoniłabym go kijem i policją! - krzyknęła kobieta jednocześnie kładąc naprzeciw mnie herbatę i czekoladowe ciastka. Do mnie jednak nadal nie docierało, że Shawn może pójść do więzienia. Tylko on naprawdę mi został. Wierzyłam jednak, że jego zdolności pomogą mu uciec.

- On taki nie jest... - parsknęłam, ale wiedziałam, że oszukuje samą siebie.

- Nie jest?! Dziecko drogie! - krzyknęła - pewnie ta złamana ręka to też jego wina, prawda?

- Nie. Akurat to nie.

- Akurat? - podniosła swoją starą, zasiwiałą brew.

- Aku... - chciałam dokończyć, ale przerwał mi głos prezenterki.

P: Mamy najnowsze  informacje! Po około dwudziestominutowym pościgu za poszukiwanym od dłuższego czasu mordercy, policji udało się dokonać tego wielkiego wyczynu. Shawn Peter Raul Mendes został złapany! Aktualnie policja przeszukuje jego samochód, aby następnie znaleźć jego rodzinę i zakładniczkę Claire L.

- Oo tak! - krzyknęła babcia i zaczęła wyginać się w sposób w jaki kości nie powinny jej pozwolić. - wkońcu policja na coś się przydała.

- Shawn... -szepnęłam i zaczęłam płakać - tylko nie to...

- Claire, co Ty! Bawmy się!

- Muszę iść - powiedziałam i wybiegłam z domu sąsiadki. Miałam jeden cel. Aaliyah.

-----------------------------------------------------

P* - Prezenterka

Calmly Princess |S.M.  (1&2)Where stories live. Discover now