Rozdział 39 - wreszcie wolny

612 67 8
                                    

Wybiegłem z więzienia i zostawiając za sobą wszelkie wspomnienia, których nie mam dużo, uciekłem. Byłem tam jakieś kilka miesięcy, ale nie czułem tego. Dla mnie to był może jeden dzień. 

Przeczesując krzaki, żeby tylko mnie nie zobaczyli biegłem na najbliższą stację paliw. 

Widziałem jak ochroniarze biegają z latarkami, poszukując więźniów. Zamiast zatrzymywać resztę, to sobie biegają za tymi, co już uciekli. Nie wiem czy biegli specjalnie za mną, czy po prostu szukali osób, które już uciekły. 

Po około dwóch kilometrach zobaczyłem małą stacyjkę, a że pobiegli sobie w drugą stronę, zamiast nadal biec prosto, to miałem chwilę spokoju. Podbiegłem pod stojący tam samochód i wyciągając z tylnego pasa pistolet zacząłem mierzyć to jakiejś kobiety, która akurat miała ruszać. 

- Proszę, nie rób mi krzywdy! - zaczęła krzyczeć i rzucać się po całym siedzeniu - zrobię co tylko chcesz!

- Wysiadaj! - krzyknąłem, a następnie targając ją za włosy, wywlokłem nieznajomą mi kobietę z samochodu.

Uciekła do środka małej kawiarenki, która stała obok stacji. Wiedziałem, że zaraz będzie tu mnóstwo policji, która będzie już wiedziała, że Mendes uciekł i ukradł brykę. Odpaliłem samochód i rzucając broń na siedzenie obok, zacząłem szukać jakiegoś telefonu, którym mógłbym zadzwonić do Aaliyah. 

Szukałem po tylnych siedzeniach, półkach, aż w końcu znalazłem pod stertą papierów i dowodów osobistych duży, biały telefon. Odwróciłem go, żeby zobaczyć czy jest jakąś szczególną marką. Jakbym się domyślić nie mógł - to był iPhone. Przed pójściem do więzienia też takiego miałem. Na moje szczęście nie miał żadnej blokady. Jedną ręką kierując, a drugą wystukując numer telefonu w komórce jechałem przed siebie z prędkością dwustu kilometrów na godzinę. Prędkość była szybka, więc chwila nieuwagi i mogłem znaleźć się w rowie. Na nieszczęście policji byłem już tyle razy w pościgu i robiłem tysiąc rzeczy naraz, że niestraszne mi jest takie prowadzenie.

 Zapisałem jej numer i wcisnąłem zieloną słuchawkę.

Kilka dźwięków, aż w końcu usłyszałem jej głos.

- Halo? - spytała z obojętnością - kto mówi?

- Aaliyah - ulżyło mi. Uśmiechnąłem się i wypuściłem powietrze z ust - tu Shawn.

- Shawn!? - pisnęła - nie wierzę! Jak dzwonisz!? Pozwolili Ci!?

- Posłuchaj - uspokoiłem ją - nie mogę Ci zbyt wiele zdradzić. Możemy być podsłuchiwani. Za jakąś godzinę będę pod naszym ulubionym miejscem, gdzie chodziliśmy razem po śmierci rodziców. Pamiętasz to miejsce?

- Tak - westchnęła. Wiedziałem, że wróciły wspomnienia, ale musiałem to powiedzieć. Musieliśmy się tam spotkać - co mam zrobić?

- Spakuj się. Zabierz to co najważniejsze i czekaj tam - zacząłem tracić panowanie nad samochodem.

Rzuciłem telefon na siedzenie obok i obiema rękoma zacząłem utrzymywać samochód na prostej. Rzucał się na boki, ale z moim doświadczeniem poniekąd łatwo było mi go uspokoić. Wyprostowałem go, a następnie wziąłem telefon do ręki.

- Shawn!? - krzyknęła Aaliyah - Shawn, wszystko ok! Odezwij się!

- Spokojnie - zwolniłem samochód do stu pięćdziesięciu na godzinę - miałem małe problemy, ale teraz jest już ok.

- Mam Ci tak dużo do powiedzenia - po tych słowach zacząłem się trochę martwić - dużo wiem o Claire. Widzimy się za godzinę. Cześć.

No i się rozłączyła. Odłożyłem z powrotem telefon na siedzenie, ale kiedy sobie przypomniałem, że iPhone'y mają możliwość wykrywania miejsca, w którym znajduje się telefon postanowiłem, że po prostu go wyrzucę. Nie będę mógł się już skontaktować z Aaliyah, ale mam nadzieję, że wszystko zrozumiała. W końcu jest bystra. 

Wyczyściłem historię dzwonienia i wyrzuciłem telefon przez okno. Oparłem się o siedzenie i włączyłem radio. Trochę się zdziwiłem, kiedy była moja piosenka. Jeden z moich największych hitów. Wspomnienia, kiedy nagrywałem muzykę i ruszałem w trasę wróciły... Jeździłem z Aaliyah w trasę, razem śpiewaliśmy moje piosenki...

Podgłośniłem więc do połowy i zacząłem sam ze sobą śpiewać.

"Mam wrażenie, że idę na dno
Ale wiem, że zostanę przy życiu
Jeśli porzucę nazywanie Cię moją miłością
Ruszę dalej"

Strzeż się Dave, bo nie mam zamiaru odpuścić sobie Claire. Skoro jestem już na wolności, to mogę się z nią spotkać. Wielka Brytania nie jest taka duża jak się wydaje, więc co to jest przejechanie kilkunastu, albo i nawet kilkudziesięciu kilometrów do Claire? Dla mnie nic. 

"Myślałem, że cierpiałem już wcześniej
Ale nikt nigdy nie pozostawił we mnie takiego bólu
Twoje słowa tną głębiej niż nóż
Teraz potrzebuję kogoś, kto przywróci mnie do życia"

Zacząłem się uśmiechać i przypominać sobie chwile z nią spędzone. Przypomniałem sobie też rzecz, której nigdy jej nie mówiłem.

Chciałem ją zabić. 

Gdybym jej to powiedział, to zapewne byłaby w szoku. Ja sam, kiedy teraz sobie o tym pomyślę jestem. Po tym jak nie chciała ze mną zostać i wypierała się, jak tylko mogła, że ze mną nie zostanie bo jestem chory i sprawy moje i moich rodziców to nie są jej interesy... Tak. Wtedy miałem chwilę zawahania, podczas której chciałem ją zabić. Miało być inaczej, wyszło inaczej.

                                                                                              ***

Podjechałem pod nasze ukochane miejsce. Był to mały park, położony jakieś trzy kilometry od domu. Nikt oprócz mnie i Aaliyah nie wiedział o jego istnieniu. Nawet nie wspominaliśmy o nim Claire. Nie wiem czy nie było okazji, czy nie musiała o tym wiedzieć. Tak wyszło. 

Zatrzymałem samochód na małym parkingu i wybiegłem szybko, szukając Aaliyah. Kiedy zobaczyłem ją stojącą, całą i zdrową kamień spadł mi z serca. Zacząłem do niej biec i rzuciłem się na nią, jednocześnie przytulając. 

- Tęskniłam - szepnęła mi do ucha, odwzajemniając uścisk - chodźmy już, bo ktoś Cię zobaczy.

Nawet nie miałem okazji, żeby jej coś powiedzieć. Od razu kazała mi iść do samochodu. Ona jest naprawdę mądra i czuję, że mogłaby pójść w moje ślady. Nie życzę jej tego, ale byłaby dobra w tym fachu. 

Wsiedliśmy do samochodu. Zapaliłem go i odjechaliśmy. Nie miałem jeszcze pojęcia, dokąd mamy jechać. Będą mnie szukać w naszym starym domu, więc wykluczone, żebyśmy tam pojechali. 

Musiałem coś wymyślić.

I to szybko.

⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪⚪

No dobra, macie jeden gratisowy rozdział😆

Calmly Princess |S.M.  (1&2)Where stories live. Discover now