Rozdział 46 - urodziny

434 74 18
                                    

Obudziłam się w domu. Leżałam na łóżku, a wokół mnie panował błogi spokój. Cisza niemalże piszczała w moich uszach. Uniosłam głowę i rozejrzałam się po pokoju. Było ciemno i zgaduję, że była noc. Zaczęłam macać kieszenie, w poszukiwaniu telefonu, ale go nie znalazłam. Zdziwiłam się, więc wstałam i mimo zawrotów głowy pokierowałam się do drzwi.

Otworzyłam je i wyszłam na korytarz. Było ciemno, nic, ani nikogo nie widziałam. Cholernie bolała mnie głowa.

Lepiej być nie mogło.

Dave'a nie było obok mnie, kiedy się przebudziłam, więc trochę się zdziwiłam. 

Zaczęłam jeździć ręką po ścianie, w poszukiwaniu włącznika światła. Kiedy go znalazłam, zaświeciłam i spojrzałam przed siebie, moje oczy piekły mnie niesamowicie mocno.

Nie były przyzwyczajone do światła i w tym był problem.

- Dave? - złapałam się za głowę i półgłosem krzyknęłam - Dave, boli mnie głowa... Gdzie jesteś?

Nie wiem na co liczyłam. 

Czekałam, aż w końcu będę mogła spojrzeć lekko na światło i moje oczy nie będą odmawiać posłuszeństwa. Tak się właśnie stało chwilę później.

Byłam na korytarzu, ciemnym i pełnym mimo zaświeconej lampy ciemności. 

Usłyszałam krzyk niczym z horroru. Brzmiał jak pisk starszej kobiety z dobrym gardłem.

Przestraszona wróciłam do swojego pokoju, schowałam się pod pierzynę i zatkałam uszy, kiedy do moich uszu zaczął napływać dźwięk głosu. Ten głos mówił jedno.

"Shawn... Shawn..."

Wtedy poczułam łapanie za ramię...

Obudziłam się.

- Claire!? - krzyknął Dave telepiąc mną lekko - Jezu, dziewczyno! Nie strasz mnie tak więcej!

- Co.. co się stało? - złapałam się za głowę, która pękała z bólu - obudziłam się?

- Tak - usiadł obok mnie i zaczął przytulać - krzyczałaś imię tego cholernego Shawna...

- Och - spuściłam głowę, patrząc na mój ciążowy brzuch, który stawał się coraz większy - wybacz. Sama nie wiem co się tak właściwie stało.

- Nie ważne - pogardził mną - ubierz się i ogarnij. Dziś mam dla Ciebie coś niesamowitego.

Zmienił temat. Od razu zapomniał o Shawnie, o moim krzyku i śnie. Nie mam pojęcia co on odwalał, ale przechodził samego siebie, bo chyba nikogo nie darzył aż taką nienawiścią jak jego.

Jego - Mendesa.

- A co dzisiaj jest? - uśmiechnęłam się, mimo że doskonale wiedziałam.

- Nie wiem - puścił mi oczko, wstał i wyszedł z pokoju. Na koniec rzucił jeszcze kilka słów - zbieraj się.

A następnie po prostu opuścił pokój. Zamknął drzwi za sobą i krzyknął coś aby do kogoś. Nie wiem do kogo, dowiedzieć się też nie chce. 

Wstałam i z drżącymi rękoma otworzyłam szafę. Wyciągnęłam z niej najbardziej eleganckie i seksowne ubrania, jakie miałam, oraz które pozwolą mi siebie założyć w moim stanie.

Moja najukochańsza od zawsze koszulka stała się na mnie za mała. Serce mi pękało przez to, ale co zrobisz? Nic nie zrobisz.

Zorientowałam się, że jestem przebrana w piżamę, więc po moim uderzeniu głową w samochodzie, musiałam się znaleźć tutaj, a następnie ktoś mnie musiał przebrać.

Myślenie głupiego - ktoś. 

Tym ktosiem na pewno jest Dave.

Zapomniałam się go dopytać o najważniejsze.

Czyli dlaczego rzucił mną jak śmieciem do samochodu? Co zrobił po tym, kiedy mnie już tak rzucił? 

Był tak zdenerwowany na Shawna, że zabił też jego matkę, że nawet ten cholerny ból głowy nie dawał mi o tym zapomnieć... 

Nie wychodziłam z pokoju do łazienki, żeby się przebrać. Szybko zrzuciłam z siebie piżamę, zmieniłam bieliznę i założyłam inne ubrania. Później aby wyniosę brudne rzeczy do łazienki, żeby tam je w spokoju wyprać. 

Spojrzałam na siebie w ogromnym i pięknym lustrze. Nie wiem czy ono sprawiało, że czułam się ładniejsza i dowartościowana, czy po prostu taka byłam.

Mniejsza.

Zeszłam na dół spokojnym krokiem, po drodze zahaczając o łazienkę. 

Zobaczyłam Dave'a siedzącego przy stoliku, popijającego kawę. 

Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się szczerze i zostawił ciepły napój, kierując się w moją stronę.

- Pięknie wyglądasz - szepnął mi do ucha, kiedy stanął obok mnie - jesteś gotowa na niespodziankę?

- Tak - przeszły po mnie dreszcze, przez jego cholernie seksowny głos - pokaż mi więc ją.

- Nie ma jej tutaj - odsunął się ode mnie - musimy jechać kolejny raz limuzyną do pewnego miejsca.

- No to jedźmy już - zaczęłam skakać z entuzjazmem - nie mogę się doczekać.

Dave tylko się uśmiechnął. Złapał mnie za rękę i wyprowadził z domu. Czekała na nas już limuzyna, a ja kolejny raz przez ostatnie miesiące poczułam deja vu. 

Wsiadłam do samochodu i w ciszy ruszyliśmy.

Cały czas siedziałam podekscytowana, ale nie dawałam po sobie tego poznać.

Wpadłam na pomysł.

Aaliyah do mnie dzwoniła, a teraz, skoro jadę z Dave'm i nie wie nic, że mogę mieć z nią kontakt... mogę spróbować do niej napisać. 

Raz się żyje.

Wyciągnęłam naładowany telefon i odblokowałam go. Dave spojrzał tylko ukradkiem na mnie, dając mi do zrozumienia, że widzi co robię. 

Nie przejmowałam się jednak tym. Weszłam w kontakty, wybrałam numer Aaliyah i zamiast zielonej słuchawki wybrałam opcję SMS'a.

Ja: Cześć Aaliyah. Od razu uprzedzam - proszę nie dzwoń do mnie. Dave siedzi obok mnie i może się zdenerwować, że z kimś rozmawiam. Dzwoniłaś do mnie, prawda? Daj mi znać po co. Jadę właśnie z Dave'm do jakiegoś miejsca, bo mam urodziny i ma dla mnie niespodziankę. 

Chwilę musiałam czekać na odpowiedź. Siedziałam zmieszana i patrzyłam w telefon, kiedy dostanę SMS'a. Jednak po kilku minutach dotarł on do mnie. Miałam wyciszone dźwięki, żeby nie wzbudzać podejrzeń.

Aaliyah: Dzwoniłam, bo mam sprawę. Jestem właśnie w Dublinie. Przyleciałam tu z siostrą sąsiadki, która przyleciała tu w poszukiwaniu pracy. Skorzystałam z okazji, więc jestem! Możemy się spotkać? Dziś? Na pewno mnie podwiezie do Ciebie. Wszystkiego najlepszego!

Zdziwiłam się, że jest niedaleko mnie. Śmierdziało mi coś w tym wszystkim, ale wolałam nie dopytywać. Jestem dziwna - cały czas nie chcę nic wiedzieć. Unikam tematów. 

Trzy godziny jazdy z Dublina, do tego ta niespodzianka... 

Zdążą, lub nie. Mogę zaryzykować, a potem jakoś Dave'a wyrzucić z domu, żeby nie widział Aaliyah, czy coś...

Ja: Dobra, zapraszam. Dokładny adres wyślę Ci później, wiem tylko, że jest to Cork. Możecie jechać w jego kierunku, a jak coś to dokładny adres napiszę Wam później. Trzy godziny drogi z Dublina, to akurat minie niespodzianka od Dave'a, najprawdopodobniej. Do zobaczenia!

Odłożyłam telefon i spojrzałam przed siebie. 

Byliśmy już przy mojej niespodziance.

Kopara mi opadła.



Calmly Princess |S.M.  (1&2)Where stories live. Discover now