Ale jednak się śmiałam

6.1K 425 46
                                    

Lovebananas: Chciałabym cię czytać jak książkę. Strona po stronie alfabetem dla niewidomych żeby pod palcami czuć każdą literę. Przeczytam cię całą, szeptem po udach, piersiach i brzuchu. Zdanie po zdaniu z przecinkami pocałunków.

Schowałam telefon do kieszeni i zapukałam do domu dziewczyny. Czułam, że dzisiejsze popołudnie będzie ciekawe. Po chwili drzwi się otworzyły a w nich stanęła szeroko uśmiechnięta Lauren. Była uśmiechnięta dopóki mnie nie zobaczyła oczywiście.

-Hej. - Przywitałam się z uśmiechem nie dając po sobie poznać, że zauważyłam jej reakcje na mnie, która zabolała.-Mogę wejść? - Dziewczyna kiwnęła głową i odsunęła się by zrobić mi miejsce.

-Chodź. - Powiedziała gdy zamknęła drzwi i ruszyła schodami do góry zapewne do swojego pokoju. Poszłam za nią nie rozglądając się po domu, najbardziej interesował mnie jej pokój a nie inne pomieszczenia.

-Fajnie tu masz. - Oznajmiłam gdy przekroczyłam próg pokoju, który na pewno należał do dziewczyny. Wszędzie miała książki.-Śpisz na nich? - Spytałam kładąc się na łóżku obok stosu książek do różnych przedmiotów, których nie mieliśmy w liceum.

-Lubię się uczuć i czytać. - Usiadła ze spuszczoną głową na krawędzi łóżka. Rozczulała mnie ta jej niewinność. Ale irytowało mnie to, że zawsze gdy coś powie boi się mojej reakcji jakbym miała ją wyśmiać. Ale niestety ma powody.

-Ludzi inteligentnych nigdy za wiele na tym świecie. - Stwierdziłam biorąc jedną książkę ze stosu, która była najbliżej mnie. Czułam na sobie jej wzrok ale z udawanym zaciekawienie czytałam opis książki, który wydawał się nawet ciekawy.

-To nauczyć cię tej matmy? - Zaczęła wyciągać ze swojej torby podręcznik i zeszyt do znienawidzonego przeze mnie przedmiotu.

-W końcu po to tu jestem. - Uśmiechnęłam się odkładając książkę na swoje miejsce i zbliżyłam się do dziewczyny. Przełknęła ślinę w momencie gdy moje kolano dotknęło jej. Próbowała ukryć lekkie zaczerwienienie na policzku ale przede mną nic się nie ukryje, jeśli chodzi o nią.

Przez godzinę próbowała mnie nauczyć całego działu. Nawet nie wiem jak się nazywał bo bardziej mnie interesowała Lauren, która w skupieniu mi wszystko tłumaczyła i powtarzała gdy zauważyła, że za cholerę mi nie idzie.

-A idź mi z tym. - Rzuciłam długopisem mając dosyć tych wszystkich liczb i obliczeń. I tak w przyszłości ułamki, potęgi czy co to tam jest nie będzie mi potrzebne.

-Ale jesteś niecierpliwa. - Lauren zachichotała podnosząc długopis, który spadł na podłogę. W środku skakałam z radości, że udało mi się ją rozśmieszyć nawet za cenę mojej inteligencji, która nie istnieje gdy chodzi o matematykę.

-Dobra na dzisiaj mi wystarczy. I tak więcej mnie nauczyłaś w ciągu tej godziny niż ta baba w ciągu dwóch lat.

-Na pewno nie jest tak źle. - Oznajmiła odkładając wszystkie rzeczy na biurko.

-Masz rację jest gorzej. - Dziewczyna się zaśmiała, a po chwili do niej dołączyłam. Szkoda, że tak nie może być cały czas.-Chętnie bym jeszcze z tobą posiedziała ale powinnam iść. Nie chcę ci przeszkadzać. - Wstałam z łóżka i powoli zaczęłam się kierować do drzwi z nadzieją, że Lauren jeszcze coś powie ale nie spodziewałam się, że powie właśnie to.

-Nie przeszkadzasz. - Odwróciłam się do niej lekko zdziwiona. Nasze spojrzenia się spotkały a dziewczyna spaliła buraka.-To znaczy... nie mam nic do roboty więc nie przeszkadzasz.

-Miło to słyszeć. - Uśmiechnęłam się. Bardzo chciałabym z nią tu zostać ale jeszcze nie teraz. Nie chcę nic spieprzyć a znając mnie to się stanie.-Ale lepiej jak już pójdę.

Wyszłam z jej domu i kierując się do swojego samochodu wyciągnęłam telefon żeby zobaczyć czy odpisała mi coś na wiadomość, którą jej wcześniej wysłałam.

PlanetGreenEyes: Nie wiedziałam, że w szkole mamy taką romantyczkę, która sama pisze wiersze

Lovebananas: To miłe ale muszę cię zasmucić, nie ja to wymyśliłam tylko gdzieś przeczytałam

PlanetGreenEyes: Camila przed chwilą ode mnie wyszła, a ja czuję jakbym zrobiła z siebie kretynkę

Lovebananas: Dlaczego tak uważasz?

Kretynka to ostatnie czym mogłabyś być księżniczko.

PlanetGreenEyes: Nie wiem ale nie codziennie do twojego domu przychodzi twój crush

Lovebananas: To prawda

Ja czekam aż ty przyjdziesz do mnie.

PlanetGreenEyes: Dziwne jest dla mnie to, że jest inna od swoich przyjaciół

Lovebananas: Co masz na myśli?

PlanetGreenEyes: Jest milsza dla mnie i najrzadziej się ze mnie śmiała to miłe

Ale jednak się śmiałam.

Lovebananas: Może też jej się podobasz

PlanetGreenEyes: Chciałabym ale wątpię

Nigdy w siebie nie wątp kochanie.

--------------------------------------------------------

Właśnie zdałam sobie sprawę, że byłam parę razy nominowana w tych nominacjach czy co to tam jest ale nigdy tego nie zrobiłam, więc pomyślałam, że jeśli macie jakieś pytania to pytajcie.

Chętnie odpowiem na każde pytanie. Czy to o mnie, czy o ff, które piszę lub skończyłam pisać bądź o moich przyszłych projektach, które mam w planach ;)


In Love With A Nerd ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz